Zniknie 190 tys. miejsc pracy. Niemcy biją na alarm
Niemieckie stowarzyszenie przemysłu motoryzacyjnego VDA ostrzega o konsekwencjach rozwoju motoryzacji w kierunku elektromobilności. Według ekspertów, postęp będzie kosztował redukcję miejsc pracy o prawie 190 tys. Wskazują jednak sposoby na poprawę sytuacji.
W swoim najnowszym raporcie dotyczącym perspektyw na rynku pracy w branży motoryzacyjnej, eksperci VDA zwracają uwagę, że sytuacja w Niemczech jest niezwykle skomplikowana. Szybki wzrost branży moto w innych częściach świata, transformacja ku elektromobilności, cyfryzacja oraz ekonomiczna i polityczna niepewność odbijają się negatywnie na przemyśle motoryzacyjnym u naszych zachodnich sąsiadów. Według danych zebranych przez instytut badawczy Prognos, Niemcy już stracili dziesiątki tysięcy miejsc pracy i mają do stracenia kolejne.
Zmiany w niemieckiej motoryzacji: setki tysięcy osób bez pracy
Według zebranych danych, od 2019 r. w niemieckiej gospodarce liczba miejsc pracy w sektorze motoryzacyjnym skurczyła się o 75 tys. Najwięcej wakatów ubyło w pod sektorze obróbki metali - aż 8 900, głównie u poddostawców. Z drugiej strony, raport wskazuje, że zmiany oznaczają też nowe miejsca pracy w innych gałęziach przemysłu - o 10 700 wzrosła liczba miejsc pracy dla inżynierów pracujących dla producentów samochodów. Ogólnie, po zbilansowaniu, realnie liczba utraconych miejsc pracy wynosi 46 tys.
Niestety, według ekspertów to dopiero początek negatywnych zmian. Jeśli ten trend się utrzyma, w 2035 r., gdy zgodnie z założeniami Niemcy będą produkować auta wyłącznie elektryczne, liczba miejsc pracy w sektorze moto spadnie o 186 tysięcy w porównaniu ze stanem z 2019 r. Główną przyczyną tej zmiany ma być właśnie przejście na nowe układy napędowe, a liczba ta uwzględnia fakt pojawienia się tysięcy nowych miejsc pracy związanych z rozwojem elektromobilności.
Transformacja branży motoryzacyjnej wymaga dalszych ogromnych inwestycji
Hildegard Müller, prezes VDA zapewnia, że niemieckie firmy branży automotive robią co w ich mocy, by zredukować liczbę utraconych miejsc pracy. Do 2028 r. producenci samochodów i dostawcy części zainwestują globalnie około 280 miliardów euro w sam dział badań i rozwoju, a kolejne 130 miliardów wydadzą na przebudowy swoich fabryk by dostosować je do nowych realiów rynkowych.
Redukcja miejsc pracy to nie oznaka kryzysu
Twórcy raportu podkreślają jednak, że zmian w liczbie miejsc pracy nie powinno się traktować jako oznaki kryzysu, ale część procesu transformacji. Oczekują jednocześnie rządowego wsparcia, i jasnych zasad, które ułatwią im inwestowanie i tworzenie nowych miejsc pracy w sektorach związanych z elektromobilnością.
Dziś Europa, a Niemcy w szczególności, tracą swą przewagę konkurencyjną. Raport zwraca uwagę, że rosnące koszty energii elektrycznej są w niemieckich firmach trzykrotnie wyższe niż u konkurentów w USA czy Chinach. Do tego punktuje wysokie podatki i coraz większą biurokrację, która zniechęcają do podejmowania inwestycji. Według badań przeprowadzonych wśród firm, aż 82 proc. odkłada inwestycje, zmienia ich zakres albo zupełnie rezygnuje z projektów planowanych w Niemczech. A co trzeci inwestor myśli o przeniesieniu swoich działań za granicę.
Jako rozwiązanie problemu VDA wskazuje ustalenie jasnych reguł politycznych, które będą wspierały inwestycje i zwiększenie liczby miejsc pracy w Niemczech. Konieczne byłoby też zmniejszenie cen energii elektrycznej, uproszczenie biurokracji, wprowadzenie procedur pozwalających na szybsze planowanie i akceptowanie nowych rozwiązań, konkurencyjny system podatkowy i więcej porozumień dotyczących wolnego handlu.
Nie da się powstrzymać postępu
Z raportu wynika jednak, że nikt nie próbuje powstrzymywać postępu. Firmy działające w branży motoryzacyjnej widzą potrzebę wprowadzania zmian i opracowania nowych warunków rynkowych, które ułatwią transformację. A ta zwykle oznacza zmiany na rynku pracy. Gdy miasta zaczęły korzystać z elektryczności, zniknęły miejsca pracy dla latarników. Gdy rozpowszechniły się samochody, zabrakło pracy dla sprzątających ulice z końskich odchodów. W pewnym momencie skończyło się zapotrzebowanie na operatorów central telefonicznych, drastycznie zredukowano liczbę wakatów dla tkaczy i prządek czy operatorów pras drukarskich. Dziś również chodzi o zapewnienie odpowiednich warunków, które pozwolą osobom, które znajdą się w podobnej sytuacji, na przekwalifikowanie się na nowe zawody, a przedsiębiorstwom - na dalsze inwestycje i utrzymanie rynkowej konkurencyjności.