Złodziej Audi nie uważał na religii. Chciał się pomodlić, a trafi przed sąd
Odpowiedzialny za kradzież Audi 57-latek miał wykorzystać fakt, że auto było otwarte, a w środku znajdowały się kluczyki i dokumenty. Swoje zachowanie tłumaczył... pobożnością.
Spis treści:
Ukradł samochód z posesji
Dyżurny komendy w Białej Podlaskiej otrzymał zgłoszenie o kradzieży Audi. Zgłaszający tłumaczył, że samochód był zaparkowany pod wiatą garażową znajdującą się z tyłu gospodarstwa. Złodziej miał ułatwione zadanie, ponieważ samochód był otwarty. Dodatkowo w środku znajdowały się kluczyki i dokumenty. Mało tego, razem z samochodem ukradł on również znajdujące się w bagażniku narzędzia.
Z relacji zgłaszającego wynika, że słyszał on dźwięk silnika, ale był przekonany, że autem odjeżdża członek jego rodziny. Kiedy jednak zorientował się, że pojazd zniknął, a za kierownicą nie siedział nikt z najbliższych powiadomił policję. Nie miał niestety żadnych podejrzeń dotyczących tego, kto mógł być złodziejem.
Sprawą zajęli się janowscy policjanci. Szybko ustalili oni, że w sprawę zamieszany być może dobrze znany im 57-latek. Odkryli również, że mężczyzna może znajdować się na terenie powiatu łosickiego. Poinformowali o tym miejscowych funkcjonariuszy. Jak się okazało, przewidywania policjantów, co do sprawcy, były słuszne. Wkrótce jeden z patroli natrafił na poszukiwany samochód. W środku znajdował się właśnie 57-latek. Mężczyzna został zatrzymany do wyjaśnienia, zaś Audi zostało przekazane prawowitemu właścicielowi.
Ukradł samochód, bo chciał pojechać do kościoła
Mężczyzna w dość nietypowy sposób tłumaczył swoje zachowanie. Stwierdził, że ukradł samochód, ponieważ... chciał pojechać do kościoła, by się pomodlić. Chyba jednak nie do końca uważał na lekcji religii i nie zdawał sobie sprawy, że siódme przykazanie brzmi "Nie kradnij". Być może mężczyzna uznał, że cel uświęca środki i chęć zbliżenia się do Boga "zakryje" niezgodny z prawem (ziemskim i niebieskim) czyn.
Pewne jest jednak, że odpowiedzialności mężczyzna nie uniknie. Za swój czyn odpowie przed sądem (póki co nie Ostatecznym). Grozi mu do pięciu lat więzienia.
Lepiej nigdy nie zostawiać kluczyków w samochodzie
Sytuacja ta pokazuje, że, nawiązując do tematyki religijnej, nie znamy "dnia, ani godziny", kiedy możemy paść ofiarą złodzieja. Powyższy przypadek to tylko jeden z wielu przykładów, pokazujący, że złodziej może ukraść samochód z posesji właściciela, nawet jeśli ten jest na miejscu. Oczywiście nie jesteśmy w stanie całkowicie ustrzec się przed kradzieżą. Warto jednak pamiętać o stosowaniu pewnych praktyk (również na własnej posesji), które zwiększają nasze bezpieczeństwo. Wystarczy wyciągać kluczyki ze stacyjki i zamykać auto. I chociaż wielu osobom może się to wydać banalne, nie brakuje przykładów, kiedy to kradzieży bez wątpienia dałoby się uniknąć, gdyby kierowca wykonał te proste czynności.