Zgubił kluczyki do BMW. Gdy wrócił do auta, nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył
Złodzieje idą "z duchem czasu" i wykorzystują coraz to nowocześniejsze metody, by ukraść samochód. Bywa też tak, że pomagają im w tym sami właściciele. Jednak czasem nawet błąd właściciela nie kończy się źle i właśnie taką historią podzielił się jeden z internautów.
Spis treści:
Rozwój techniki to nowe możliwości dla złodziei
Złodzieje wykorzystują coraz to nowsze sposoby, by pozbawić nas samochodu. Oczywiście wiąże się to z rozwojem technologii. Niegdyś standardowymi metodami było wybijanie szyby w aucie, czy sposoby "na stłuczkę" lub "na butelkę". Czasy się jednak zmieniają i w efekcie stare złodziejskie triki ustępują miejsca takim metodom jak choćby kradzież na walizkę.
Złodzieje wykorzystują też nieodpowiedzialne zachowania swoich "ofiar"
Zdarza się jednak, że złodziejom bardzo ułatwiają zadanie nieodpowiedzialne praktyki kierowców. Pisaliśmy swego czasu o sytuacji, do której doszło na jednej ze stacji paliw w Krasnymstawie. Kierowca Toyoty zostawił auto z kluczykami w środku, a sam poszedł zrobić zakupy. Wówczas zauważył, że do jego samochodu wsiada nieznany mężczyzna. Zanim zdążył jakkolwiek zareagować, złodziej odjechał.
Oczywiście nie jesteśmy w stanie w 100 proc. zabezpieczyć się przed kradzieżą. Są jednak praktyki (jak choćby właśnie zabieranie ze sobą kluczyków), które zwiększają nasze bezpieczeństwo.
Czasem jednak bywa, że z reguły stosujemy się do tych reguł, ale z różnych powodów (np. pośpiech) zapominamy np. o zabraniu kluczyków lub upuszczamy je przy wysiadaniu i kompletnie tego nie zauważamy. Tego typu historią pochwalił się Marek Bosak, przedsiębiorca, a prywatnie brat jednego z liderów Konfederacji - Krzysztofa Bosaka.
Zgubił kluczyki. Nie mógł uwierzyć, kiedy wrócił do samochodu
Bosak relacjonuje, że w czasie wysiadania z auta kluczyki upadły na ziemię. Dopiero w domu zorientował się, że zaginęły, ale spodziewał się, że za jakiś czas same się znajdą. Tak faktycznie się stało, choć zapewne Bosak inaczej to sobie wyobrażał. Z pewnością musiał być bardzo zdziwiony, kiedy wrócił następnego dnia wrócił do samochodu. Kluczyki znajdowały się za wycieraczką. Zdarzeniem Bosak podzielił się w mediach społecznościowych.
"Przywróciło mi to wiarę w ludzi" – podsumował Bosak. Trzeba jednak przyznać, że mężczyzna miał całkiem sporo szczęścia. Istniało przecież prawdopodobieństwo, że auto w prosty sposób padnie łupem złodzieja. I nie chodzi tutaj o intencje samego znalazcy, ale również o to, co mogło wydarzyć się później. Osoba, która znalazła kluczyki, niewątpliwe kierując się szlachetnymi pobudkami, również nie zachowała się najlepiej. Umieszczone za wycieraczką kluczyki mogły zwrócić uwagę potencjalnego złodzieja. Znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby więc, gdyby ta osoba poinformowała o całym zdarzeniu policję.
***