Zielone światło dla nowego segmentu aut. Ma być tanio i mniej bezpiecznie
Producenci samochodów od dłuższego czasu naciskali Unię Europejską na stworzenie nowego segmentu niewielkich samochodów miejskich w stylu japońskich kei-carów. Chociaż przewidywano, że temat nie będzie prosty do zaakceptowania i wdrożenia, Ursula von der Leyen wyraziła pozytywną opinię, dając zielone światło do działania.

W skrócie
- Unia Europejska daje zielone światło na nowy segment tanich miejskich aut wzorowanych na japońskich kei-carach.
- Producenci, w tym Stellantis i Renault, popierają inicjatywę tworzenia niedrogich, małych samochodów i optują za złagodzeniem wymogów bezpieczeństwa dla tego segmentu.
- Nowy segment E-car ma na celu obniżenie cen nowych aut, ograniczenie emisji CO2 oraz wsparcie europejskiego rynku motoryzacyjnego wobec rosnącej konkurencji z Chin.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Przewodnicząca Komisji Europejskiej w swoim przemówieniu zaznaczyła, że miliony Europejczyków chcą kupować przystępne cenowo auta, dlatego pozytywnie odniosła się do pomysłu producentów. Zgodnie z projektem powstanie zupełnie nowy segment niewielkich miejskich modeli wzorowany na japońskich kei-carach, które przede wszystkim będą charakteryzować się niską ceną. Co więcej, Ursula von der Leyen przyjęła również propozycję nazwy Stellantisa - E-car. Litera "E" oznacza "European" (europejski), "environmental" (stworzony z troską o środowisko) oraz "economical" (ekonomiczny).
Stellantis chwali ruch Ursuli von der Leyen. W Europie zadebiutuje nowy typ samochodów
Koncern Stellantis natychmiast pochwalił decyzję przewodniczącej Komisji Europejskiej, określając ją jako wizjonerską i pilną, jednocześnie podkreślając, że konieczne jest przełożenie ambicji na konkretne działania. Pozytywnie nastawiony do nowego pomysłu jest nie tylko Stellantis, ale także Renault, czyli dwaj najwięksi orędownicy powstającego segmentu. Nowy prezes Grupy Renault François Provost podczas niedawnych targów motoryzacyjnych w Monachium stwierdził, że co rusz pojawiające się nowe regulacje sprawiają, że ceny aut są zbyt wysokie, czego konsekwencją jest starzenie się parku samochodowego w Europie - średni wiek wynosi obecnie ponad 12 lat.
Według wyliczeń złomując 10-letnie auto i zastępując je nowym modelem można zaoszczędzić 76 g/km CO2. Z kolei Antonio Filosa nowy CEO koncernu Stellantis podkreśla, że mały samochód zawsze będzie emitował mniej CO2 niż duży, dlatego ich sprzedaż - nawet z napędem spalinowym - powinna być liczona jako "podwójne kredyty" do średniej emisji dwutlenku węgla.
Producenci chcą ograniczenia wymagań dotyczących systemów bezpieczeństwa. To sposób na niższą cenę
Jedną z propozycji producentów jest także złagodzenie wymagań dotyczących systemów bezpieczeństwa obowiązkowych dla nowego segmentu. Tworząc tanie modele zastosowanie się do unijnego rozporządzenia GSR2 (General Safety Regulation 2), które określa obowiązkowe standardy bezpieczeństwa, w przypadku niektórych systemów - według przedstawicieli największych marek - nie ma sensu.
Samochód miejski taki jak Corsa nie potrzebuje asystenta pasa ruchu. A jednak musimy to montować, opracować te części, wdrożyć je i zapewnić odpowiednią architekturę elektryczną. To wszystko się kumuluje, przez co dziś Corsa kosztuje ponad 20 tys. euro
Innym zbędnym systemem - według szefa Mitsubishi Europe Franka Krola - jest konieczność zapewnienia łączności, np. dla obowiązkowego systemu eCall. Jego zdaniem tego typu rozwiązania w tanich miejskich samochodach znacząco podnoszą cenę, która między 2018 a 2024 rokiem wzrosła średnio o 35 proc.
Kwestia napędu nadal niejasna. Czy europejski E-car będzie elektryczny?
Głównym zaskoczeniem podczas wystąpienia Ursuli von der Leyen było to, że w trzech określeniach przypisanych literze "E" zabrakło słowa "Electric". Mało prawdopodobne jest jednak, aby UE poszła w tym kierunku, ponieważ na każdym kroku promuje rozwój elektromobilności i działania proekologiczne.
Inni sugerują, że Komisja Europejska nie planuje zmian technicznych i tworzenia nowego segmentu, a raczej złagodzenie podejścia do małych aut w kontekście wpływu na cele emisyjne producentów - tak jak chcą Stellantis i Renault.
Ostatecznie stworzenie nowej kategorii pojazdów oznacza skomplikowane dyskusje o tym, które wymogi bezpieczeństwa można usunąć, a to proces, który może trwać nawet dekadę
Unia Europejska wyraźnie chce ożywić rynek samochodów w Europie i w pewnym stopniu uniemożliwić chińskim markom całkowitą dominację. System, w którym małe auta produkowane w Europie i wyposażone w europejskie baterie byłyby premiowane, mógłby przynieść korzyści zarówno producentom, jak i UE.










