Zatrzymano kierowcę, który po kolizji z radiowozem, porzucił dziecko w aucie
Oprac.: Michał Domański
Mężczyzna najpierw próbował uciec przed policją samochodem, a gdy doprowadził do kolizji, uciekł pieszo i ukrywał się przed funkcjonariuszami.
"Mężczyzna został wczoraj zatrzymany przez policjantów z Bytomia, dzisiaj będą wykonywane czynności z jego udziałem" - powiedziała we wtorek PAP rzeczniczka siemianowickiej policji komisarz Tatiana Lukoszek.
25-latek jest mieszkańcem Bytomia, w tym mieście został zatrzymany. Jak dodała Lukoszek, policjanci obserwowali miejsca, w których mógł przebywać. "Kiedy go zauważyli, zaczął uciekać, tym razem pieszo. Został zatrzymany" - powiedziała policjantka.
Mężczyzna nie miał uprawnień do prowadzenia samochodu, był też poszukiwany do ustalenia miejsca pobytu - ścigała go prokuratura. Za niezatrzymanie się do kontroli drogowej grozi mu nawet 5 lat więzienia.
Do samochodowego pościgu doszło w sobotę wieczorem, kiedy jadący od strony Bytomia kierowca, pomimo wyraźnego sygnału dawanego przez funkcjonariuszy drogówki, nie zatrzymał się do kontroli. Kierowca na widok mundurowych wyraźnie przyspieszył i zaczął uciekać.
Kiedy policjanci wsiedli do radiowozu i ruszyli za nim, kierowca w dalszym ciągu nie zatrzymywał się, stwarzając niebezpieczeństwo dla innych uczestników ruchu drogowego. Gdy wjeżdżał na rondo, zahaczył o wysepkę i z impetem wjechał w barierki. W tył seata uderzył policyjny radiowóz. Wtedy kierowca wyskoczył z auta i zaczął uciekać w stronę pobliskiego parku. Mundurowi pobiegli za nim, jednak nie udało się im go dogonić.
Okazało się, że w samochodzie jechała także kobieta ze swoim trzyletnim synkiem. Świadek wziął na ręce chłopczyka i kazał kobiecie czekać na przyjazd policjantów. Kobieta jednak uciekła, pozostawiając dziecko, ale po kilkunastu minutach wróciła na miejsce i zgłosiła się do policjantów.
Po kolizji dziecko z matką pojechało do szpitala na konsultację lekarską. Wymagali jej także dwaj funkcjonariusze ruchu drogowego. Nie odnieśli jednak poważniejszych obrażeń i zostali zwolnieni do domów. Dziecku również nic się nie stało, jednak nie zostało przekazane matce. Trzylatek został przekazany interwencyjnie do placówki opiekuńczo wychowawczej.
Matka w chwili zatrzymania nie była pod wpływem alkoholu, pobrano jednak od niej materiał do dalszych badań. Po zakończeniu przesłuchania została zwolniona. Niewykluczone, że odpowie za narażenie syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź zdrowia.
***