Wypadek Tesli. Zginął kierowca, strażacy bali się interwencji
Być pionierem nie jest łatwo. Przekonuje się o tym Tesla. Chociaż na świecie codziennie dochodzi do milionów wypadków, to jeśli nie są szczególnie tragiczne, to przechodzą bez większego echa. Ale jeśli rozbije się Tesla, to zaraz wie o tym cały świat.
Do ostatniego wypadku Tesli model S, doszło w środę w Holandii. Pierwsze doniesienia mówiły o tym, że samochód wypadł z drogi i uderzył w drzewo. W wyniku wypadku śmierć poniósł kierowca.
Media podkreślały, że ciało wydobyto z wraku dopiero po kilku godzinach, gdy na miejsce przybył inżynier Tesli. Wcześniej strażacy nie chcieli podejmować interwencji, obawiając się porażenia prądem, na skutek uderzenia w samochodzie zniszczeniu uległy m.in. akumulatory. Strażacy podkreślali jednak, że mieli pewność, że kierowca nie żyje, więc podejmowanie ryzyka było zbędne.
Samochody Tesli w czasie rzeczywistym utrzymują komunikację z producentem. Dlatego producent stosunkowo szybko wydał oświadczenie, w którym poinformował, że samochód nie pracował w trybie autonomicznym, a prowadził go samodzielnie kierowca. Co więcej, tuż przed wypadkiem auto poruszało się z prędkością 155 km/h, a więc niemal dwukrotnie wyższą niż dopuszczalna w tym miejscu (80 km/h).
Samochody Tesli, jako techniczna nowość, wywołują sporo emocji. Nie brak im fanów, ale jednocześnie każdy wypadek wzbudza dużą sensację. Tak było, gdy kilka miesięcy temu zawiódł autopilot, a samochód wbił się pod naczepę wielkiej amerykańskiej ciężarówki (wówczas również zginął kierowca).
Ponadto wyjaśniane są przyczyny zapalenia modelu S, do którego doszło w sierpniu we Francji.
Pożary nie są jednak nagminne. Wcześniej doszło do dwóch takich wypadków w USA, w 2013 roku. Jak wykazało śledztwo w obu przypadkach samochody najechały na leżące na jezdni elementy, które uszkodziły baterie i doprowadziły do ich pożaru.
Jednocześnie należąca do Elona Muska firma wciąż pracuje nad nowymi modelami. Na rynek niedługo trafi Tesla model X, ponadto zaprezentowano model S P100D z bateriami umożliwiającymi przejechanie nawet 480 kilometrów.