Wypadek na Słowacji. Znamy decyzję sądu ws. kierowców porsche, ferrari i mercedesa
Sąd powiatowy w Dolnym Kubinie w kraju (województwie) żylińskim na Słowacji utrzymał w czwartek areszt tymczasowy wobec jednego z trzech polskich kierowców, którym zarzuca się spowodowanie ryzykancką jazdą kolizji drogowej i śmierci słowackiego obywatela.
Dwaj pozostali Polacy będą odpowiadać z wolnej stopy, przy czym jednego z nich zwolniono za kaucją.
Sędzia Peter Bebej zdecydował o zastosowaniu wobec 42-letniego Marcina L. aresztu jako środka zapobiegawczego. Zarzuca się mu spowodowanie zagrożenia powszechnego oraz śmierci człowieka w rezultacie jazdy z nadmierną prędkością i przekroczenia linii ciągłej. Grozi mu za to kara od 2 do 5 lat więzienia. Mężczyzna prowadził samochód Porsche Cayenne.
27-letniemu Adamowi Sz., który kierował samochodem Ferrari 458 Italia, i prowadzącemu Mercedesa-AMG C 43 26-letniemu Łukaszowi K. postawiono zarzut spowodowania zagrożenia powszechnego. Sędzia uznał, że Adam Sz. może odpowiadać z wolnej stopy po wpłaceniu przez matkę kaucji w wysokości 20 tys. euro. "Może wyjechać do Polski, ale ma zobowiązania na terenie Republiki Słowackiej i musi je respektować" - mówił Bebej.
Łukasz K., który prowadząc Mercedesa przejechał podwójną ciągłą linię, zapłacił mandat karny w wysokości 150 euro. "Ponieważ obowiązuje zasada, że nie można karać dwukrotnie za to samo przewinienie, został wypuszczony na wolność" - powiedział Bebej dziennikarzom. Dodał, że K. nadal jest ścigany, ponieważ sąd nie decydował o oskarżeniach wobec Polaków, a jedynie odnosił się do wniosku prokuratury o zastosowanie aresztu.
Postanowienie nie jest prawomocne. Prokuratura, która wnioskowała o areszt dla całej trójki, argumentując we wniosku do sądu, że "istnieje obawa możliwego kontynuowania czynów karalnych oraz obawa ucieczki", zapowiedziała złożenie odwołań dotyczących decyzji sądu o zwolnieniu dwóch Polaków.
Przewodniczący sądu powiatowego w Dolnym Kubinie Rastislav Plutinsky apelował do dziennikarzy o poszanowanie decyzji sądu i branie pod uwagę zasady domniemania niewinności. Proszony o komentarz do trwającego postępowania powiedział, że nie będzie zajmować żadnego stanowiska, ponieważ w każdej chwili może okazać się, że będzie jednym z sędziów rozstrzygających w sprawie.
Prokurator z prokuratury powiatowej w Dolnym Kubinie Marcela Szuvadova powiedziała dziennikarzom, że złoży zażalenie na treść postanowień wobec Adama Sz. i Łukasza K. Prokuratura wnioskowała o areszt dla całej trójki argumentując we wniosku do sądu, że "istnieje obawa możliwego kontynuowania czynów karalnych oraz obawa ucieczki".
Wypadek na Słowacji. Oskarżeni w sądzie
W czwartek rano w Dolnym Kubinie na Słowacji odbywa się rozprawa, na której sąd decyduje, czy trzej kierowcy z Polski trafią do tymczasowego aresztu i na jak długo. Na razie zapadła decyzja o zatrzymaniu kierowcy porsche, który był bezpośrednim sprawcą wypadku. Wypuszczono natomiast kierowcę mercedesa, który nie był zaangażowany w wypadek. Nie ma jeszcze decyzji, co do kierowcy ferrari.
Śledczy z Dolnego Kubina wszystkim trzem Polakom postawili zarzuty sprowadzenia zagrożenia dla innych uczestników ruchu drogowego. 42-letni kierowcy porsche, który doprowadził do zderzenia, w przypadku udowodnienia winy grozi kara od dwóch do pięciu lat pozbawienia wolności.
Pozostałym dwóm oskarżonym grozi kara od sześciu miesięcy do czterech lat więzienia.
Słowaccy policjanci zapowiadają, że to nie koniec i oskarżenia mogą być znacznie poważniejsze. Zbierają w tej chwili informacje od innych kierowców, którzy widzieli wyczyny naszych rodaków na drodze i czuli się zagrożeni ich jazdą.
W niedzielę, 30 września Polacy jechali trasą z Rajeckich Teplic przez Żylinę, Streczno, autostradę w Martinie, Krpelany, Kralowany, Parnicę do Dolnego Kubina. Do wypadku doszło na drodze z Dolnego Kubina w stronę polskiej granicy. W miejscu, gdzie obowiązuje zakaz wyprzedzania, najpierw na lewy pas ruchu zjechał mercedes, a za nim pojechały ferrari i porsche.
Mercedes wykonał manewr wyprzedzania bez przeszkód, ale dla pozostałych samochodów zabrakło miejsca. Kiedy pojawiły się nadjeżdżające z przeciwka samochody, ferrari zaczęło mocno hamować. Kierowca porsche nie zdążył zareagować, uderzył w tył ferrari, następnie zderzył się czołowo ze Skodą Fabią, którą jechała słowacka rodzina. 57-letni kierowca skody zginął, jego żona odniosła poważne obrażenia. Jadący z tyłu 21-letni został lekko ranny.
Porsche Cayenne miało tablice z województwa pomorskiego; drugie z aut - mercedes - został udostępniony przez polskiego importera jako auto testowe; trzeci samochód - ferrari - należał do prywatnego właściciela, był zarejestrowany w Poznaniu.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że właścicielem żółtego Ferrari 458 Italia jest szef jednego z dużych zakładów poligraficznych z Poznania. Za kierownicą samochodu miał siedzieć jego 27-letni syn. Z kolei Mercedesem-AMG C 43 Coupe kierował 26-letni polski bloger i vloger (ForzaMagazine i Cars & Coffee Poland, które należą do firmy Forza Group).
W zdarzeniu uczestniczył dziennikarz, któremu użyczyliśmy auto do testów z parku prasowego - tu nie ma czego dementować, bo to standardowa i przyjęta forma współpracy z mediami motoryzacyjnymi. Jak ze wszystkimi - tak i z tym dziennikarzem - współpracowaliśmy na zasadzie obowiązku poszanowania przepisów i zasad ruchu drogowego
- oświadczyła Ewa Łabno-Falęcka, dyrektor ds. Komunikacji i Relacji Zewnętrznych Mercedes-Benz Polska.
Z kolei Cars & Cofee zdementowało, jakoby odpowiadało za organizację niedzielnego zlotu na Słowacji: