Wojna na Ukrainie: ile pali rosyjski czołg? Tyle co 70 Passatów

Od chwili wybuchu wojny na Ukrainie internet nie szczędzi pochwał dla taktyki ukraińskich wojsk, polegającej na przepuszczaniu nacierających oddziałów i likwidowaniu ich kolumn zaopatrzeniowych. To świetny pomysł, jeśli wziąć pod uwagę obszar Ukrainy i to, ile paliwa zużywają nacierające pojazdy pancerne. Ile palą rosyjskie czołgi T-72 czy T-80?

Każdego dnia od rozpoczęcia agresji serwisy społecznościowe obiegają zdjęcia płonących rosyjskich ciężarówek i porzuconych z braku paliwa pojazdów pancernych. Tylko wczoraj (2 marca) w rejonie Charkowa Ukraińcom udało się przejąć cysterny z paliwem i sześć egzemplarzy rosyjskich czołgów T-80 w najnowszej odmianie T-80BWM.

To niezwykle cenna zdobycz, zwłaszcza że maszyny stanowiące głęboką modernizację czołgu T-80BW, w niewielkiej liczbie trafiły do wybranych jednostek rosyjskiej armii. By lepiej zrozumieć priorytety ukraińskich wojsk dobrze jest zdawać sobie sprawę z tego, ile paliwa zużywają poszczególne rosyjskie wozy i jak potężnym wyzwaniem dla nacierającej armii jest zapewnienie im ciągłości dostaw.

Reklama

Jakie czołgi walczą na Ukrainie?

Obie strony tego konfliktu wykorzystują podobny sprzęt pancerny. Trzon ukraińskich sił stanowią różne modernizacje produkowanych od połowy lat sześćdziesiątych w Charkowie wozów T-64. Ukraińcy posiadają też dużą liczbę zmodernizowanych rosyjskich T-80U/T-84UD.

Podobne wozy spotkamy w szeregach armii rosyjskiej. Oprócz T-80 w najróżniejszych specyfikacjach Rosjanie używają również wielu odmian, wykorzystywanych jeszcze przez Wojsko Polskie, czołgów T-72.

Wozy z rodziny T-64 i T-72 mają wiele cech wspólnych dotyczących architektury pojazdu. Obie konstrukcje napędzane są silnikami Diesla. W przypadku T-64 źródłem napędu jest wysokoprężna jednostka o mocy  700 KM o dość nietypowej budowie (ma pięć cylindrów i 10 ustawionych przeciwnie tłoków). W przedziale silnikowym T-72 znajdziemy jednostkę 12-cylindrową generującą 780 KM.

W obu przypadkach zapas paliwa wynosi około 1500 l. Dużo, jeżeli patrzymy z perspektywy kierowcy Volkswagena Golfa czy Toyoty Corolli nie mając świadomości tego, ile pali czołg...

Ile pali czołg, czyli zrozumieć taktykę wojny na Ukrainie

Zużycie paliwa w czołgu zależy od wariantu wozu (masa) i warunków ruchu. Dobrym przykładem pozwalającym przybliżyć rząd wielkości jest tutaj polski PT-91 Twardy. To rodzima modernizacja radzieckiego T-72 z początku lat dziewięćdziesiątych napędzana zmodernizowanym silnikiem Diesla o mocy 850 KM. "Książkowa" norma dla polskiego wozu wynosi "skromne" 480 litrów/100 km. To ilość wystarczająca na pokonanie dystansu 100 km przez... 70 Volkswagenów Passatów z silnikiem 2,0 TDI!

Słowa "skromne" używamy zupełnie świadomie. W przypadku niemieckiego Leoparda 2, w popularnej również w polskim wojsku odmianie A4, "norma" mówi bowiem o... 790 litrach na każde 100 km! 480 l "Twardego" wydaje się więc bardzo rozsądnym wynikiem, trzeba jednak pamiętać, że w warunkach pola walki (szybkie zmiany pozycji, zróżnicowane warunki terenowe), kierowcy spokojnie uda się go podwoić.

Z tego względu spalanie liczy się wówczas raczej w godzinach niż kilometrach! Zabierany przez "Twardego" zapas 1750 l oleju napędowego, w najkorzystniejszych warunkach, pozwoli więc pokonać dystans około 300 km. W praktyce może on jednak być nawet o połowę mniejszy.

Turbina gazowa czy silnik Diesla?

W kontekście zasięgu warto przyjrzeć się bliżej wspomnianym już czołgom z rodziny T-80. Mimo że używają ich obie strony konfliktu, różnice w zasięgu i kosztach eksploatacji między wozami ukraińskimi i rosyjskimi w warunkach realnej walki mogą być gigantyczne.

Ukraińcy używają wozów w standardzie T-80U oraz ich rozwojowej - opracowanej samodzielnie - wersji T-84UD. Obie napędzane są nowoczesnymi silnikami wysokoprężnymi. W przypadku T-84, które budowane były w Charkowie od 1994 roku, mamy do czynienia z sześciocylindrowym silnikiem o mocy 1200 KM.

Dla porównania rosyjskie T-80 w przeważającej większości napędzane są nie przez silniki wysokoprężne lecz turbinę gazową, jaką spotkać można chociażby w helikopterach. Do zalet takiego rozwiązania zaliczyć można np. możliwość pracy w zasadzie na dowolnym paliwie ciekłym, rewelacyjne przyspieszenia oraz błyskawiczny rozruch w warunkach zimowych. Nie należy do nich jednak zużycie paliwa. W przypadku rosyjskich czołgów trudno o wiarygodne dane. Teoretycznie, w przeliczeniu na 100 km, zużycie paliwa powinno oscylować w okolicach 500 l ale w rzeczywistości jest ono raczej bliższe 800 l, o ile oczywiście kierowca unika gwałtownych przyspieszeń, a podróż odbywa się po utwardzonych drogach...

Dość powiedzieć, że w przypadku amerykańskiego A1M1 Abrams, który również napędzany jest turbiną gazową, w przeliczeniu na 100 km śmiało można nawet o zużyciu rzędu - uwaga - 1500 l! Trzeba mieć jednak świadomość, że nawet w podstawowej wersji Abrams legitymuje się aż o 10 ton wyższą masą niż rosyjskie T-80.

Cysterny na wagę złota

Biorąc powyższe pod uwagę łatwo zrozumieć, dlaczego ukraińska taktyka opiera się na przepuszczaniu nacierających jednostek i atakowaniu ich linii zaopatrzeniowych. Ukraińcom sprzyja nie tylko świetne rozpoznanie elektroniczne (wsparcie państw NATO) ale również ogromne terytorium własnego kraju. Z podobnym problemem Rosjanie mierzyli się również w czasie wojen w Czeczenii i Afganistanie.

Kolumny zaopatrzeniowe stanowią stosunkowo łatwy cel nie tylko dla regularnych oddziałów ukraińskich, ale też bezzałogowców. Rosjanie wciąż nie zdobyli jeszcze całkowitego panowania w powietrzu, a najskuteczniejsze systemy obrony przemieszczają się często wraz z jednostkami "frontowymi". Oddalone od nich kolumny zaopatrzeniowe łatwo więc eliminować z powietrza, chociażby przy pomocy tureckich bezzałogowców bayraktar tb2.

Ile kosztuje kilometr jazdy czołgiem?

Nie można też zapominać, że resurs czołgu zdecydowanie odbiega od okresów międzyprzeglądowych znanych z samochodów. Przykładowo - w 2008 roku roczny resurs międzyremontowy czołgu PT-91 Twardy kształtował się na poziomie 250-300 km w jednostkach "bojowych" i 500-600 km w ośrodkach szkolenia. Średni zapas do pierwszego remontu średniego (czyli wiążącego się z częściową rozbiórką wozu i możliwego do wykonania wyłącznie w zakładzie remontowym) wynosił wówczas 6000-6500 km.

Biorąc pod uwagę ogromny obszar Ukrainy można więc śmiało założyć, że spora część rosyjskich czołgów staneła "w polu" nie tylko z powodu braku paliwa, ale też awarii. Warto dodać, że w 2008 roku, gdy ówczesny minister obrony narodowej Bogdan Klich odpowiedział na jedną z poselskich interpelacji w sprawie kosztów utrzymania pojazdów pancernych, każdy kilometr pokonany przez PT-91 Twardy kosztował polskiego podatnika blisko 29,5 tys. zł. To ważna wiadomość w kontekście tego, jak długo Rosja podnosić się będzie finansowo po zrealizowaniu pierwszego etapu imperialnej wizji Władimira Putina...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wojna w Ukrainie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy