Tylko ASO? Mechanik już nie skasuje błędów. Nowe przepisy w UE
Nawet o 1/4 wzrosnąć mogą koszty serwisowania i napraw samochodu w związku z nowymi unijnymi przepisami o cyberbezpieczeństwie. Paradoksalnie są one bardzo ważne dla kierowców, bo mogą skokowo podnieść koszty związane z posiadaniem własnego auta. Chodzi o możliwość blokowania dostępu do systemów elektronicznych pojazdu przez nieautoryzowane warsztaty. Dla wielu zmotoryzowanych oznacza to wydatki większe nawet o 1 tys. zł rocznie.
Spis treści:
Teoretycznie unijne przepisy o cyberbezpieczeństwie nie mają nic wspólnego z motoryzacją. Prawda jest jednak inna, bo prawo zdaje się faworyzować producentów pojazdów. Dlaczego? Jak tłumaczą przedstawiciele Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych, wprowadzone w lipcu 2024 roku nowe regulacje dotyczące cyberbezpieczeństwa mogą skutecznie ograniczyć niezależnym warsztatom dostęp do części, dokumentacji i narzędzi serwisowych.
Dostęp do informacji technicznych, który teoretycznie powinien być zagwarantowany przez prawo, często jest ograniczony lub udostępniany w skomplikowanych formatach, co opóźnia naprawy i generuje niepotrzebne koszty.
Naprawa samochodu to nie stukanie młotkiem. Dziś polega na programowaniu
Problem polega na tym, że nowe samochody są zdecydowanie bardziej cyfrowe niż ich poprzednie generacje. Nawet błaha z pozoru naprawa czy czynność serwisowa, jak chociażby wymiana klocków i tarcz hamulcowych czy akumulatora, wymaga często narzędzi czy oprogramowania licencjonowanego przez daną markę.
Mówiąc wprost - bez "zatwierdzonego" przez producenta komputera nie sposób skomunikować się z pojazdem na tyle efektywnie, by "zaprogramować" nowe części. Z danych CLEPA (Europejskie Stowarzyszenie Producentów Części Motoryzacyjnych) i FIGIEFA (Międzynarodowa Federacja Niezależnych Dystrybutorów Motoryzacyjnych) wynika, że w nowszych autach nawet 20 proc. części wymaga zaprogramowania lub "wybudzenia" z poziomu pokładowej elektroniki pojazdu.
W lipcu 2024 weszły w życie przepisy o cyberbezpieczeństwie, które już teraz ograniczają wolną konkurencję na rynku. Przepisy dotyczące cyberbezpieczeństwa pozwalają producentom pojazdów zablokować każdy nieautoryzowany dostęp do systemów pojazdu, jeżeli niesie on zagrożenie dla bezpieczeństwa.
Teoretycznie producent pojazdu jest zobowiązany zapewnić taki dostęp w celu diagnostyki i naprawy. Z uwagi na "zagrożenie dla bezpieczeństwa" producenci pojazdów wymagają jednak, aby dostęp do systemów pojazdów odbywał się wyłącznie za pośrednictwem narzędzi i oprogramowania licencjonowanego przez danego producenta pojazdu. Uznając jednocześnie, że dostęp poprzez "aftermarketowe" narzędzia i dostępne na rynku wtórnym oprogramowanie jest z zasady dostępem zagrażającym bezpieczeństwu.
Zatem warsztat zmuszony jest do zakupu odpowiednich narzędzi lub opłacania subskrypcji osobno dla każdej marki pojazdów i niemożliwym staje się użycie narzędzi diagnostycznych z rynku niezależnego (tańszych i "wielomarkowych). Podnosi to znacząco koszty warsztatu.
W jaki sposób taki może to wpłynąć na koszty serwisowania współczesnych pojazdów?
Naprawy droższe nawet o 1/4. Co to oznacza dla kierowców
Czekającą europejskich kierowców przyszłość starają się prognozować najnowsze badania przeprowadzone przez firmy Alix Partners i Berylls wspólnie z brukselskimi organizacjami CLEPA i FIGIEFA (obie zrzeszają producentów i dystrybutorów części zamiennych). Badanie kreśli dwa scenariusze, jakie towarzyszyć mogą europejskim kierowcom do roku 2035. Pierwszy zakłada, że w przypadku utrzymania obecnego kursu, do 2035 roku rynek zdominowany zostanie przez Autoryzowane Stacje Obsługi. Dla kierowców oznacza to wzrost cen napraw i serwisowania samochodów wzrosną nawet o 22 proc.
Kluczowe w tym kontekście jest przedłużenie i rewizja rozporządzenia o wyłączeniach blokowych w motoryzacji (MVBER), które po 2028 roku powinno zagwarantować dostępność części zamiennych dla niezależnych serwisów. Ważne są również zmiany w przepisach dotyczących homologacji, które muszą uwzględniać nowe zagrożenia związane z cyberbezpieczeństwem oraz dostęp do danych o naprawach i serwisie.
W drugim scenariuszu, zakładającym liberalizację przepisów i lepszy dostęp do materiałów serwisowych (w tym oprogramowania i dokumentacji technicznej pojazdów), kosztu serwisowania i napraw samochodów powinny być nawet niższe niż obecnie.
Zapłacisz o 500 zł więcej. Zapraszamy do ASO
Pierwszy scenariusz wydaje się niestety dość prawdopodobny. W obliczu narzucanej unijnymi przepisami elektromobilności, które - póki co - coraz mocniej dają się we znaki producentom samochodów, część koncernów może lobbować za dodatkowym "uszczelnieniem" przepisów. Tak, by wpływami z serwisów balansować mniejsze zyski ze sprzedaży pojazdów. Czy kreślony przez dystrybutorów części zamiennych scenariusz da się przełożyć na konkretne kwoty?
Raport przygotowany przez CLEPA, FIGIEFA i Berylls pokazuje, że negatywny scenariusz dominacji producentów pojazdów na rynku zwiększy koszty napraw nawet o 22 proc. w roku 2035 w stosunku do scenariusza zakładającego obecne status quo. Wspomniany procent będzie się zwiększał z roku na rok od 3 proc. w roku 2028 do 22 proc. w roku 2035. Oczywiście wzrost obliczony jest jedynie na podstawie dostępu do danych pojazdów i nie uwzględnia czynników rynkowych, takich jak inflacja.
Z danych firmy AutoDNA (za 2023 rok) wynika, że średnia cena serwisowania samochodu osobowego w Polsce w serwisach niezależnych, w zależności od marki, waha się w granicach 90 zł za każdy tysiąc kilometrów. Oznacza to, że w skali roku - przy założeniu, że przeciętny polski samochód pokonuje rocznie około 14 tys. km - samo serwisowanie (bez napraw) kosztuje kierowców około 1260 zł rocznie. Dodając do tej kwoty 22 proc. otrzymamy już blisko 1540 zł rocznie. W skali roku na sam serwis wydamy więc przynajmniej 260 zł, a wspomniane 22 proc., które nie uwzględniają chociażby inflacji, doliczyć też trzeba do cen napraw.
Oznacza to, że duża część kierowców, w skali roku, wyda na utrzymanie swojego samochodu nawet o ponad tysiąc złotych więcej niż do tej pory, nie licząc tu podwyżek cen paliw kopalnych (ETS2) czy ubezpieczenia.