To może być koniec samochodów elektrycznych. Mówią o tym otwarcie

Firmy leasingowe coraz bardziej niechętnie oferują samochody elektryczne. Jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, doprowadzi to do kolejnych spadków sprzedaży aut bateryjnych. Problemem jest głównie duża utrata wartości używanych samochodów elektrycznych, znacznie większa niż przewidywano kilka lat temu. A to powoduje, że firmy leasingowe na każdym samochodzie elektrycznym notują straty.

Jak działa leasing na samochód?

Jak działa leasing? Ta forma finansowani samochodów (i nie tylko) jest popularna szczególnie wśród przedsiębiorców. Polega na tym, że użytkownik pozyskuje samochód od firmy leasingowej, która pozostaje jego formalnym właścicielem, i co miesiąc płaci raty, które pokrywają spadek wartości samochodu i dają zarobek firmie leasingowej.

Po określonym umową czasie (najczęściej 3-4 lata) użytkownik auta może je zwrócić firmie leasingowej, które następnie - już używany - samochód może sprzedać. Ten model biznsowy ma prawo działać wyłącznie wtedy, jeśli leasingodawca jest w stanie precyzyjnie oszacować spadek wartości i wartość rezydualną pojazdy po kilku latach.

Reklama

W przypadku samochodów elektrycznych jest to bardzo trudne lub wręcz niemożliwe. Gdy minął pierwszy okres fascynacji samochodami elektrycznymi, gdy ich użytkowanie zderzyło się z prozą życia (słabo rozwinięta sieć szybkich ładowarek, wysokie ceny prądu, znacznie niższe od deklarowanych realne zasięgi), gdy zakończono programy dopłat, sprzedaż się załamała. 

Spadły ceny samochodów elektrycznych. Nowych i używanych

Będąca potentatem na rynku aut na prąd Tesla, która nie może się ratować sprzedawaniem samochodów spalinowych (bo ich nie ma w ofercie), zareagowała gwałtowną obniżką cen nowych samochodów. Inni producenci nie mieli wyjścia i zrobili to samo.

Takie obniżki cen nowych aut w połączeniu z obawami o spadającą pojemność baterii, spowodowały gwałtowany spadek wartości rezydualnej samochodów elektrycznych. Innymi słowy, ceny używanych aut elektrycznych bardzo mocno spadły, znacznie poniżej poziomów przewidywanych rok czy dwa lata temu. W efekcie firmy leasingowe na każdym egzemplarzu notują straty, bo wracają do nich samochody warte znacznie mniej niż przewidywano.

Z danych analityków wynika, że przeciętne ceny transakcyjne używanych samochodów elektrycznych w lipcu były w Niemczech o 24 proc. niższe niż pandemią, a na rynku brytyjskim - nawet o 30 proc. W tym samym czasie ceny używanych samochodów spalinowych... wzrosły o 15 proc.

Leasing samochodów elektrycznych jest coraz droższy

Firmy leasingowe ratują się podnoszeniem cen. W 2021 roku leasing auta elektrycznego o wartości 45 tys. euro w Niemczech (największy europejskim rynku samochodowym) kosztował miesięcznie 284 euro, w tym samym czasie rata za auto spalinowe o tej samej wartości wynosiła 473 euro. Dziś auto spalinowe można mieć odrobinę taniej, rata miesięczna to 468 euro. Za to rata za auto elektryczne wzrosła do 621 euro.

To jednak nie rozwiązuje to problemu niestabilności cen. Dlatego dyrektorzy ostrzegają, że jeśli będą zmuszone przepisami do leasingowania wyłącznie samochodów elektrycznych, to całkowicie wycofają się z branży.

"Nie będziemy finansować tylko samochodów elektrycznych"

- Jeśli zostaniemy zbyt szybko zmuszeni to przejścia na elektromobilność, to udziałowy mojej firmy powiedzą, że nie chcą podejmować takiego ryzyka i wypadniemy z rynku - mówi Automotive News dyrektor generalny firmy Ayvens, potentata na europejskim rynku leasingowy, którego flota obejmuje w Europie 3,4 mln samochodów (z czego 10 proc. stanowią auta elektryczne). Większościowym udziałowcem  Ayvens jest francuski bank Societe Generale, a więc instytucja komercyjna, która przede wszystkim patrzy na zyski.

Ewentualne wycofanie samochodów elektrycznych z leasingu lub zakończenie działalności na rynku motoryzacyjnym przez firmy leasingowe, w co jednak trudno uwierzyć, byłoby ciężkim ciosem dla rozwoju elektromobilności.

Bez leasingu nie ma przyszłości aut na prąd

Według danych firmy analitycznej Dataforce, 60 proc. nowych samochodów wyjeżdżających z salonów w Europie finansowanych jest leasingiem. W przypadku aut elektrycznych ten odsetek jest jeszcze wyższy - wynosi 80 proc. Niemal wszyscy przedsiębiorcy i połowa osób prywatnych kupujących auto elektryczne, finansują je leasingiem.

Agencja Reuters próbowała dowiedzieć się w największych firmach leasingowych, jak duże straty ponoszą na samochodach elektrycznych i jak bardzo podnoszą ceny. Zarówno Ayvens, jak i Arval, którego flota obejmuje 1,7 mln samochodów (około 10 proc to auta na prąd) odmówiły informacji, zasłaniając się tajemnicą.

Wiadomo natomiast, ile na autach bateryjnych tracą największe wypożyczalnie. Hertz podał, że na sprzedaży około 20 tys. aut używanych stracił 150 mln dolarów, a Sixt - że niskie wartości rezydualne obniżyły jego zysk o 40 mln euro.

Firmy leasingowe obawiają się, że Komisja Europejska może zmusić przedsiębiorców do całkowitej elektryfikacji flot do 2030 roku. Takie inicjatywy podnoszone są przez lobby ekologiczne, a w lipcu odbyły się konsultacje już w tej sprawie.  Na razie nie wiadomo jednak, jakie będą losy tego projektu, tym bardziej, że coraz większe wątpliwości budzi wprowadzenie zakazu rejestracji samochodów spalinowych w 2035 roku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy