Sytuacja Tesli nigdy nie była taka zła, ale to nie tylko wina Elona Muska
Notowania Tesli pod koniec ubiegłego roku nawet w najmniejszym stopniu nie wskazały na to, co spotka amerykańskie przedsiębiorstwo za kolejne 12 miesięcy. Analitycy są zgodni – firma Elona Muska pikuje na dno, a powodem tej sytuacji jest nie tylko kontrowersyjne zachowanie jej założyciela.
Niemal równy rok temu Tesla wydawała się przedsiębiorstwem nie do pokonania. Zachwycające wyniki sprzedażowe, wejście na szeroką skalę w rozwój technologii, a przede wszystkim gigantyczne zainteresowanie ze strony inwestorów, skutkowały prawdziwie rekordową wyceną akcji firmy.
Dziś wartość giełdowa Tesli straciła już blisko trzy czwarte swojej wyceny (spadek z 1,2 biliona dolarów do 349 miliardów), a inwestorzy, którzy do niedawna ochoczo spoglądali w przyszłość, muszą się mierzyć z nową rzeczywistością. Zdaniem analityków, będzie to najgorszy rok w historii marki.
Zła sytuacja Tesli to nie tylko wina Elona Muska
Nie ma wątpliwości, że ostatnie kontrowersyjne decyzje miliardera nie zjednują mu sprzymierzeńców. Po zakupie Twittera (co częściowo sfinansował sprzedając 19,5 mln akcji Tesli) i doprowadzeniu do licznych zwolnień, Elon Musk niespodziewanie sprzedał kolejne 22 miliony swoich udziałów w Tesli.
Także chaotyczne i nieprzemyślane działania oraz liczne ataki polityczne wystosowywane przez biznesmena w mediach społecznościowych, zniechęcają jego dotychczasowych partnerów. Warto przypomnieć także, jak sztucznie podbijał wycenę Tesli, informując na przykład o nieistniejących umowach z innymi dużymi podmiotami.
Analitycy są jednak zgodni - zachowanie dyrektora Tesli to jedynie wierzchołek góry lodowej. Za giełdowy kryzys koncernu tak naprawdę odpowiada, co innego.
Dlaczego kurs Tesli spada?
Amerykańskie przedsiębiorstwo inwestycyjne Cowen & Co, zwróciło uwagę na fakt zmiany podejścia dotychczasowych klientów Tesli. Jak wynika z przeprowadzonego niedawno badania, coraz więcej osób przestaje spoglądać na amerykańskiego giganta, jak na "prawdziwie wizjonerską" firmę. Powodem są kolejne niespełnione obietnice, jak w przypadku wyczekiwanego Cybertrucka - pick-up został zaprezentowany pod koniec 2019 roku, miał wejść do produkcji dwa lata później, ale rynkowy debiut stale jest odkładany, obecnie na połowę 2023 roku. Z kolei Semi, czyli elektryczny ciągnik siodłowy, zobaczyliśmy w 2017 roku i dopiero teraz pierwsze egzemplarze trafiają do klientów, chociaż trudno powiedzieć, czy to już seryjna produkcja, czy wytwarzanie pojedynczych egzemplarzy. Na sam pojazd zresztą wylała się fala krytyki, o czym pisaliśmy w teście obok.
Zdaniem inwestorów Tesla popada w stagnację - nie prezentuje już prawdziwie przełomowych samochodów, a wcześniej składanych obietnic nie potrafi spełnić. Wspomniany już Cybertruck, poza tym że jego premiera stale się odwleka, zdaniem ekspertów w ogóle nie nadaje się w obecnym kształcie do wdrożenia do produkcji. Zastrzeżenia budzi między innymi sam kształt pojazdu, przez który nie ma szans na zaliczenie testów bezpieczeństwa przy potrąceniu pieszego. Z kolei konstrukcja jego nadwozia opiera się na "egzoszkielecie", w którym nie znajdziemy stref kontrolowanego zgniotu, więc zachodzi obawa, że Cybertruck nie przejdzie również testów bezpieczeństwa podróżnych.
Całkowicie realistycznie prezentuje się natomiast druga generacja Tesli Roadster, która miała być prawdziwą wizytówką firmy. Problem w tym, że pojazd zaprezentowano w 2017 roku i nadal trudno powiedzieć kiedy (i czy w ogóle), wejdzie do produkcji. Nie przeszkodziło to Muskowi w zbieraniu zamówień i przyjmowaniu zaliczek (w wysokości 50 tys. dolarów), co jest akurat typową "biznesową" zagrywką Tesli.
Nie bez znaczenia jest także sytuacja gospodarcza na świecie. Eksperci wskazują, że zainteresowanie samochodami elektrycznymi powoli zaczyna spadać, czego powodem jest osłabiona ekonomia i wysokie koszty finansowania zakupu takich pojazdów. W wrześniu 2022 roku koszt zakupu materiałów potrzebnych do wyprodukowania jednego samochodu elektrycznego wyniósł 5076 dolarów, a więc w ciągu dwóch lat wzrósł o 2152 dolarów. Tymczasem takie koszty w przypadku aut spalinowych wzrosły tylko nieznacznie i są obecnie trzy raz niższe niż w przypadku elektryków.
Pozycja Tesli została także zachwiana przez prowadzone przeciw niej postępowania ze strony rządowych agencji w USA. Chodzi o śledztwa w sprawach podejrzanych kolizji z udziałem samochodów producenta, a także kontrowersje wokół niektórych funkcji "autopilota".
***