Świadek z monitoringu poszukiwany. Echa wypadku w Krakowie
Nie milkną echa tragicznego wypadku, do którego doszło w nocy z piątku na sobotę w Krakowie na al. Krasińskiego. Nikt nie ma wątpliwości, że przyczyną tragedii, która pochłonęła życie czterech osób, była nadmierna prędkość. Zapis z monitoringu opublikowany na przez Urząd Miasta Krakowa zwraca jednak uwagę na problem świadomości niechronionych uczestników ruchu drogowego.
Spis treści:
Jeszcze w sobotę w internecie pojawiło się nagranie przestawiające moment, w którym kierowca żółtego Renault Megane R.S. traci panowanie nad pojazdem i wpada w poślizg. Widać na nim również pieszego, który przechodzi przez jezdnię w miejscu niedozwolonym i - na co zwracają uwagę eksperci - oddala się z miejsca zdarzenia nie próbując nawet pomóc ofiarom wypadku.
Wypadek w Krakowie. Winna "potworna" prędkość w obszarze zabudowanym
Pieszy, którego zachowanie budzić może pewne wątpliwości, do tej pory nie zgłosił się na policję.
Na miejscu pieszego z własnej woli zgłosiłbym się na policję, bo prędzej czy później śledczy ustalą jego tożsamość i będą mieli do zadania kilka ważnych pytań - apeluje w rozmowie z Interią ekspert ruchu drogowego i emerytowany policjant - Marek Konkolewski.
Konkolewski nie ma żadnych wątpliwości, że przyczyną tragedii była nadmierna - tu cytat - "potworna" prędkość, z którą kierowca Renault Megane R.S. poruszał się w obszarze zabudowanym i przy słabej widoczności.
Ekspert zwraca uwagę, że przy prędkościach powyżej 100 km/h zachodzi zjawisko "widzenia tunelowego", które w tym przypadku nałożyło się jeszcze z rzeczywistym zwężeniem - w miejscu, w którym kierujący stracił panowanie nad pojazdem prowadzone są roboty drogowe i kierowcy mają do dyspozycji tylko jeden pas ruchu.
Im szybciej jedziemy tym mniej widzimy i mamy mniej czasu, żeby ocenić zmieniającą się sytuację na drodze. Mamy też mniej miejsca na wykonanie manewru, który musi być podjęty nagle ale i przemyślany. Pamiętajmy, że mniej miejsca i czasu na reakcję zostawiamy też pozostałym uczestnikom ruchu - tłumaczy Konkolewski.
Przypominamy, że przy prędkości 90 km/h w jedną sekundę pojazd pokonuje dystans 25 metrów. 180 km/h oznacza, że w sekundę przejedziemy aż 50 metrów.
Pieszy poszukiwany przez policję. To ważny świadek
Pieszy wybrał sobie bardzo złe miejsce, by przechodzić na drugą stronę ulicy. W warunkach ograniczonej widoczności, niezgodnie z przepisami, przechodził przez środek rozbudowanego skrzyżowania i wszedł na jezdnię zza pasa rozdzielającego i latarni - zauważa Konkolewski.
Chociaż ekspert nie ma wątpliwości, co do przyczyn wypadku, zwraca jednak uwagę na nierozsądne i niemoralne zachowanie świadka.
Nie ulega wątpliwości, że główną przyczyną było zachowanie kierującego i potworna prędkość w obszarze zabudowanym, ale zachowanie pieszego śmiało nazwać można nierozsądnym - kwituje emerytowany policjant.
Niemoralne zachowanie świadka wypadku. Co mówią o tym przepisy?
Najwięcej wątpliwości budzi jednak zachowanie pieszego po wypadku. Mężczyzna musiał zdawać sobie sprawę z tego co się dzieje. Z nagrania wynika, że odskoczył przed pędzącym autem, musiał więc słyszeć ryk silnika, pisk hamulców i huk dachującego auta. Konkolewski przypomina, że w takich chwilach każdy z nas ma moralny, etyczny i prawny obowiązek udzielenia pomocy ofiarom wypadku.
Obliguje nas do tego np. art. 162 Kodeksu karnego, w którym (paragraf 1) czytamy, że:
Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Przy okazji warto przypomnieć, że o zachowaniu kierujących uczestniczących w wypadkach drogowych, szeroko traktuje też np. art. 44 Prawa o ruchu drogowym. Przyczyny nierozsądnego zachowania pieszego będą zapewne przedmiotem badań śledczych. Pamiętajmy, że zdarzenie mogło u niego spowodować szok, a pora o jakiej do niego doszło wskazywać może chociażby na to, że mężczyzna mógł się znajdować pod wpływem alkoholu.
Zapis z monitoringu pozwala jednak zastanowić się nad poziomem edukacji z zakresu bezpieczeństwa drogowego w Polsce, który - jak widać - pozostawia wiele do życzenia.
Wstrząsający wypadek w centrum Krakowa. Zginęła czwórka młodych mężczyzn
Przypomnijmy - w nocy z 14 na 15 lipca, na al. Krasińskiego (w kierunku mostu Dębnickiego) w Krakowie doszło do wypadku, w którym śmierć poniosły cztery osoby (w wieku od 20 do 24 lat). Rozpędzone Renault Megane R.S. ścięło kilka słupków, uderzyło w słup sygnalizacji świetlnej i latarnię, po czym - dachując - zatrzymało się dopiero na Bulwarze Czerwieńskim.
Zdaniem prokuratury za kierownicą auta siedział 24-letni syn Sylwii Peretti - jednej z gwiazd programu "Królowe Życia". Tabloidy donoszą, że kierowca chwalił się "zamiłowaniem do szybkiej jazdy" w serwisach społecznościowych, a gruntownie zmodyfikowane auto miało dysponować mocą 400 KM (fabrycznie jest to 265 KM).