Statek spłonął i zatonął. Przyczyną pożaru bateria w elektrycznym Porsche?

Grupa Volkswagen stoi w obliczu dwóch procesów sądowych w związku z głośnym pożarem promu Felicity Ace. Koncernowi zarzuca się m.in. brak odpowiednich informacji dot. środków ostrożności w przypadku transportu pojazdów elektrycznych. Za przyczyną pożaru miałby stać akumulator samochodu marki Porsche.

Chociaż przyczyny zatonięcia samochodowca Felicity Ace wciąż pozostają nieznane, nowe światło na sprawę mogą rzucać dwa pozwy skierowane przeciwko koncernowi Volkswagen. Pojawiają się w nich zarzuty, że powodem wybuchu pożaru na promie, miał być samozapłon akumulatora w przewożonym, elektrycznym Porsche.

Reklama

Koncern przyczynił się do zatonięcia promu?

Pozwy zostały złożone w sądach w Stuttgarcie i w Brunszwiku. Według rzecznika trybunału, w ich treść jest zaangażowanych aż sześć różnych powodów. Wśród nich znalazł się m.in. Allianz - jeden z ubezpieczycieli promu, a także sam operator statku Felicity Ace. Pozywający zarzucają, że koncern w niewystarczający sposób poinformował przewoźnika o niebezpieczeństwie i środkach ostrożności niezbędnych do transportu pojazdów elektrycznych. To miało bezpośrednio przyczynić się do rozprzestrzenienia pożaru, a w ostateczności zatonięcia całego promu.

Chociaż obie sprawy trafiły do sądu już w ubiegłym roku, ze względu na toczące się rozmowy  mediacyjne zostały tymczasowo wstrzymane. Jak podają zachodnie media - Volkswagen starał się w ten sposób podpisać porozumienie z powodami. Niestety na ten moment nie udało się wywalczyć żadnego stosownego kompromisu. Rozmowy mają powrócić jeszcze w tym miesiącu. Jeśli nie uda się osiągnąć porozumienia, obie sprawy zostaną wznowione w sądzie. Na ten moment żadna ze stron nie zdecydowała się na komentarz.

Wypadek Felicity Ace. Blisko 4 tys. samochodów na dnie Atlantyku.

Do wypadku promu Felicity Ace doszło na początku ubiegłego roku. Zgodnie z informacjami armatora, pływający pod banderą Panamy statek transportowy miał dotrzeć do USA 21 lutego. 16 lutego, gdy jednostka znajdowała się w odległości około 90 mil morskich od Azorów, na pokładzie wybuchł pożar. Szczęśliwie cała załoga została ewakuowana drogą lotniczą - w operacji brały wówczas udział śmigłowce portugalskiej marynarki wojennej. W piątek 25 lutego podano, że pożar samoistnie zgasł, a na pokład weszły ekipy ratownicze.

Niedługo później rozpoczęto operację holowania promu, podczas której wyniszczony pożarem prom Felicity Ace zatonął. Na pokładzie mierzącego ponad 200 metrów samochodowca było około 4 tysięcy fabrycznie nowych aut koncernu Volkswagen. Dużą część z nich stanowić miały samochody elektryczne. Wraz ze statkiem pod wodę poszły m.in. fabrycznie nowe Bentleye, Lamborghini i Porsche. Auta były warte około 400 mln dolarów.

Ile warte były samochody na pokładzie Felicity Ace?

Przypadek zatonięcia Felicity Ace miał daleko idące konsekwencje w przemyśle okrętowym. Wypadek zwrócił uwagę, że załogi promów i samochodowców, wobec rozwoju samochodów elektrycznych, narażają się na większe i niespotykane do tej pory niebezpieczeństwo. Rzuciło to nowe wyzwanie dla konstruktorów okrętowych i przemysłu stoczniowego.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: felicity ace | samochody elektryczne | pożar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy