Stało się. Ubezpieczyciele już śledzą kierowców w Polsce
W Polsce zadebiutowała właśnie pierwsza aplikacja służąca ubezpieczycielowi do "śledzenia" kierowców i monitorowania ich stylu jazdy. Zmotoryzowani, którzy zdecydują się na taką opcję, zaoszczędzić mogą do 30 proc. ceny polisy. Ale korzyści ma być więcej.
Spis treści:
Nie jest tajemnicą, że firmy ubezpieczeniowe dysponują gigantyczną bazą danych dotyczących pojazdów i kierowców. Ocena ryzyka stanowi podstawę ich działalności - skrupulatna analiza wszelkich możliwych danych ma kluczowy wpływ na wyniki finansowe przedsiębiorstwa.
Dane statystyczne już nie wystarczą. Ubezpieczyciele sięgają po więcej
Do tej pory kluczową rolę w kalkulacji składki obowiązkowego ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych odgrywały takie informacje, jak np.:
- wiek kierowcy,
- adres zamieszkania,
- data wydania prawa jazdy,
- marka i model pojazdu,
- pojemność lub moc silnika.
Na ich bazie - posiłkując się rachunkiem matematycznym - można było skalkulować prawdopodobieństwo spowodowania przez konkretnego kierowcę szkody czy koszty związane z jej likwidacją. W dobie smartfonów, przechowywanych w chmurze danych i powszechnego dostępu do internetu, można jednak pójść zdecydowanie dalej.
Dasz się śledzić, zaoszczędzisz do 30 proc. rocznie
Z nową - przynajmniej na polskim rynku - propozycją wyszła właśnie firma ubezpieczeniowa Wiener, która zachęca polskich kierowców do pobrania na swoje telefony aplikacji mobilnej Wiener Drive.
Rozwiązanie pozwala "optymalizować" styl jazdy nie tylko pod względem bezpieczeństwa, ale i wydatków. Dzięki wskazówkom z telefonu można nie tylko ograniczyć koszty tankowania ale też zyskać do 30 proc. zniżki na ubezpieczenie.
Jak działa mobilna aplikacja do oceny kierowców?
Aplikacja wykorzystuje dane telematyczne i - na podstawie stworzonych algorytmów - ocenia każdą z podróży w przedziale od 0 (najgorzej) do 100 (najlepiej) punktów. Za każdą podróż samochodem kierowcy otrzymają więc łączną notę, na którą składa się 5 elementów bezpiecznej jazdy:
- niekorzystanie z telefonu,
- prędkość,
- hamowanie,
- przyspieszanie,
- pokonywanie zakrętów.
Można więc powiedzieć, że ubezpieczyciel zachęca kierowców do "zbierania punktów", a te przekładają się na konkretną gratyfikację finansową.
Aplikacja analizuje przejechane trasy, pokazuje w których momentach przekroczyliśmy prędkość lub zbyt ostro weszliśmy w zakręt. Dzięki przyznawanym punktacjom za przejazd, kierowca będzie mógł zmieniać swoje zachowania i poprawiać styl jazdy - informują twórcy.
W sumie - jeżdżąc defensywnie i zbierając punkty - zaoszczędzić można do 30 proc. składki ubezpieczenia. Ubezpieczyciel wprowadził jednak pewne obostrzenia. Na gratyfikacje liczyć mogą wyłącznie kierowcy, którzy przejadą z aplikacją powyżej 4 tys. km, i których składka ubezpieczeniowa przekracza 1800 zł.
Masz starsze auto? Daj się śledzić, a aplikacja sama wykryje wypadek i wezwie służby
Sądząc po progu wysokości składki, aplikacja skierowana jest raczej do osób posiadających stosunkowo młode auta. Pozostałych zachęcić może do niej nie tyle nagroda finansowa, co pozostałe funkcjonalności. Jedną z nich jest np. funkcja tożsama z - występujących w nowych autach - systemem SOS. Dzięki czujnikom ruchu w naszym telefonie aplikacja jest w stanie wykryć duże przeciążenie i poinformować o tym ubezpieczyciela. W takim przypadku firma skontaktuje się z wami przez infolinię, a - jeśli trzykrotnie nie odbierzemy telefonu - wezwie na miejsce służby ratunkowe.