Cła na europejskie auta jednak nie wyniosą 30 proc. Jest porozumienie
Nie będzie zapowiadanych 30-procentowych ceł na europejskie samochody - prezydent Donald Trump oraz przedstawiciele Unii Europejskiej doszli do porozumienia w tej sprawie. Stawka celna dla branży motoryzacyjnej, a także wiele innych gałęzi rynku, została ustalona na 15 proc. Kompromis nie wydaje się zły, ale niemal natychmiast zaczął być krytykowany przez niektórych europejskich przywódców.

W skrócie
- Nowe cła na europejskie samochody w USA wyniosą 15 procent, choć początkowo miały sięgnąć 30 procent, co stanowi efekt negocjacji Donalda Trumpa i Ursuli von der Leyen.
- Porozumienie przewiduje także zerowe stawki celne na wybrane produkty, jak samoloty czy niektóre leki, a UE zadeklarowała zakup amerykańskiego LNG za 750 mld euro.
- Nowe ustalenia budzą kontrowersje w Europie – krytycy wskazują na nieproporcjonalność porozumienia i apelują o dalsze negocjacje w sprawie handlu i usług cyfrowych.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Nowe cła na europejskie samochody w USA
Podczas niedzielnego spotkania pomiędzy prezydentem USA Donaldem Trumpem i szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, które odbyło się w Szkocji, udało się osiągnąć porozumienie w sprawie ceł na produkty eksportowane z Unii Europejskiej do Stanów Zjednoczonych. Na większość z nich, w tym na samochody, stawka wyniesie 15 proc. Takimi cłami zostaną objęte też między innymi półprzewodniki, które są kluczowe dla przemysłu motoryzacyjnego.
Osiągnięte porozumienie nadal oznaczać będzie wzrost cen europejskich samochodów w USA, ale nie tak duży jak jeszcze do niedawna nam groził. W czasach administracji prezydenta Bidena cła na pojazdy wynosiły jedynie 2,5 proc., ale Trump dołożył do nich kolejne 25 proc. (co dawało w sumie cła na poziomie 27,5 proc.), a w niedawnych zapowiedziach groził, że od 1 sierpnia cła mogą wzrosnąć do 30 proc. W tym kontekście umowa na 15-procentowe cła wydaje się dość korzystna.
Ta 15-procentowa stawka to jasno określony pułap, bez kumulacji, obejmujący wszystkie sektory. Daje to zatem naszym obywatelom i przedsiębiorstwom tak bardzo potrzebną przejrzystość
Zawarte porozumienie przewiduje także wprowadzenie zerowych stawek celnych dla niektórych produktów. Dotyczy to wszystkich samolotów i ich części, niektórych chemikaliów, niektórych leków generycznych, sprzętu półprzewodnikowego, niektórych produktów rolnych, zasobów naturalnych i surowców krytycznych. Z czasem do tej listy mogą zostać dodane kolejne produkty.
Unia Europejska zakupi LNG z USA za 750 mld euro
Przy okazji rozmów z Donaldem Trumpem, Ursula von der Leyen uzgodniła również, że UE zakupi od USA energię o łącznej wartości 750 mld euro. Przekłada się to na zakup LNG za 250 mld euro przez trzy kolejne lata (a więc w czasie trwania prezydentury Trumpa).
Nadal mamy zbyt dużo rosyjskiego LNG, który ponownie trafia tylnymi drzwiami do naszej Unii Europejskiej, a także trochę rosyjskiego gazu i ropy, których już nie chcemy. Dlatego też zakup tańszego i lepszego LNG ze Stanów Zjednoczonych jest bardzo pożądany
Krytyka ceł uzgodnionych między Unią Europejską i USA
Dość szybko nowe stawki celne między UE a USA zaczęły być krytykowane w Europie. Francuski minister ds. europejskich Benjamin Haddad i tamtejszy minister przemysłu Marc Ferracci stwierdzili, że choć porozumienie wprowadza pewną stabilność na rynkach, to jest ono nieproporcjonalne. Uważają oni, że konieczne są dalsze negocjacje i "zrównoważenie w handlu między Europą i Stanami Zjednoczonymi". Szczególnie powinno to dotyczyć eksportowanych przez USA usług cyfrowych.
Znacznie ostrzej porozumienie krytykuje hiszpański dziennik "El Mundo", określając je "najmniej korzystnym ze wszystkich scenariuszy". Gazeta odnosi się do kwestii ceł, argumentując, że UE również miała mocną kartę przetargową, jako że jest największym partnerem handlowym USA. Krytyczne słowa padły jednakże także pod adresem umowy dotyczącej LNG ze Stanów Zjednoczonych - dziennik popiera ideę uniezależniania się od rosyjskich surowców, ale jego zdaniem powinno się to odbywać poprzez dążenie do niezależności energetycznej, a nie przez opieranie się na innym partnerze.