Śmiertelnie niebezpieczne upały. Uważaj!

W ostatnim czasie pogoda nie jest dla nas łaskawa. Po tygodniach ulewnych deszczy i fali podtopień przyszła pora na palące słońce i afrykańskie upały.

Polskę nawiedziła fala upałów... / Fot: Bartosz Krupa
Polskę nawiedziła fala upałów... / Fot: Bartosz KrupaEast News

Niestety, wysokie temperatury są dla kierowców równie groźne, co gwałtowne burze. Upały zbierają już śmiertelne żniwo.

W Zabrzu prokuratura bada właśnie sprawę śmierci 28-letniej kobiety, którą znaleziono martwą w samochodzie. Kobieta wraz z partnerem o 6 rano wrócili z imprezy. Mężczyzna sam poszedł spać do mieszkania. Gdy w południe się obudził, znalazł przyjaciółkę w samochodzie, niestety, już nie żyła. Wszystko wskazuje na to, że przyczyną śmierci był udar słoneczny - w środę, w słońcu, temperatura przekraczała 45 stopni Celsjusza, a w samochodzie mogła być jeszcze wyższa.

Jak chronić przed upałami siebie i swój samochód?

W komfortowej sytuacji są kierowcy aut wyposażonych w klimatyzację. Warto wiedzieć, że układ ten w krajach rozwiniętych nie jest wcale traktowany jak luksus, ale raczej jako element zwiększający bezpieczeństwo jazdy. Pamiętajmy o tym, że to właśnie w czasie upalnych, wakacyjnych dni dochodzi na naszych drogach do największej liczby wypadków.

Ruszając w trasę, zadbajmy o to, by zawsze mieć w aucie okulary przeciwsłoneczne i butelkę wody mineralnej. Słońce i wysoka temperatura osłabiają organizm i spowalniają reakcje - przynajmniej raz na dwie godziny zatrzymajmy się na odpoczynek podczas dłuższych wyjazdów.

Uwaga na dzieci i zwierzęta

Podczas postoju pod żadnym pozorem - nawet na chwilę - nie można pozostawić w samochodzie dzieci bez opieki . Co roku dochodzi do kilku tragicznych zdarzeń, kiedy małe dziecko zostaje w foteliku, "bo spało". A wysoka temperatura zabija długo i boleśnie...

Podobnie ma się sprawa ze zwierzętami. Lekkie uchylenie okna nie wystarczy, by zapewnić odpowiedni przewiew w stojącym na słońcu samochodzie.

INTERIA.PL

Samochód też człowiek...

Pamiętajmy też, że wysokie temperatury dają się we znaki nie tylko nam, ale też... pojazdowi. Przed wyjazdem w dalszą podróż - dla własnego bezpieczeństwa - skontrolujmy układ paliwowy i silnik pod kątem wycieków. W wielu samochodach (zwłaszcza francuskich) po kilku latach eksploatacji gumowe przewody paliwowe parcieją i w układzie pojawiają się drobne wycieki. Jeśli paliwo trafi na rozgrzany kolektor wydechowy, konsekwencje będą opłakane.

Koniecznie sprawdźmy też, czy w układzie chłodzenia znajduje się odpowiednia ilość płynu i skontrolujmy sprawność wiatraka chłodnicy (powinien się włączyć zawsze, gdy włączona jest klimatyzacja). Przegrzanie silnika grozi wieloma kosztownymi usterkami - z pęknięciem głowicy włącznie. W trasie powinniśmy więc często zwracać uwagę na wskaźnik temperatury cieczy chłodzącej. Jeśli temperatura zacznie niebezpiecznie rosnąć, jednym ze sprawdzonych sposobów schłodzenia silnika jest np. ... włączenie ogrzewania! To oczywiście rozwiązanie tylko na krótką metę, ale może pozwolić na przejechanie np. krótkiego górskiego odcinka z niewielką prędkością, w korku.

Wielu kierowców zapomina również, że wysokie temperatury mocno dają się we znaki oponom. Jeśli nie są one w najlepszym stanie i mają za sobą już kilka lat eksploatacji - dla własnego bezpieczeństwa - radzimy nie wierzyć w indeksy prędkości. Nie przez przypadek to właśnie latem na autostradach spotkać można liczne pozostałości rozerwanych opon.

Patrz, gdzie parkujesz!

Gdy już sprawdzimy stan techniczny samochodu i wybierzemy się naszym autem na rodzinną wycieczkę do lasu czy nad jezioro, starajmy się też rozsądnie dobierać miejsca postoju.

Nie zapominajmy, że zdecydowana większość samochodów poruszających się po naszych drogach wyposażonych jest w katalizatory, których temperatura pracy przekracza często 700 stopni Celsjusza. Gdy zaparkujemy auto na wysuszonej trawie lub ściółce leśnej, istnieje ogromne prawdopodobieństwo pożaru. Każdego roku w Polsce dochodzi do kilkudziesięciu zdarzeń tego typu.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas