Skoda w tarapatach przez auta elektryczne. Tak masowych zwolnień nie było
Sprzedaż samochodów elektrycznych w Europie powoli rośnie, ale zbyt duże inwestycje poczynione w tym zakresie przez europejskie firmy jeszcze długo będą odbijały się czkawką. O planach masowych zwolnień, które wymuszone są zbyt powolnym rozwojem elektromobilności poinformowała właśnie Skoda.

Spis treści:
Skoda nie miała wyjścia i podobnie jak cały koncern Volkswagena mocno postawiła na samochody elektryczne. Tymczasem efekty są mizerne. W zeszłym roku Skoda sprzedała w Europie około 100 tys. samochodów bateryjnych i znalazła się dopiero na 9. miejscu zestawienia najbardziej popularnych producentów samochodów elektrycznych. Więcej samochodów bateryjnych niż Skoda sprzedają nawet niektórzy producenci premium.
Za 78 proc. całej sprzedaży Skody odpowiada Enyaq. Reszta to Elroq, który jest mniejszy i tańszy, ale dopiero niedawno pojawił się w salonach.
Małe samochody elektryczne nie będą ratunkiem
Oczywiście Skoda, podobnie jak inni producenci zamierza się ratować wprowadzaniem pojazdów mniejszych i tańszych. W tym roku na rynek ma wejdzie kosztująca poniżej 25 tys. euro elektryczna Skoda Epiq. Jednak problem z małymi samochodami na prąd jest taki, że są... małe, a to oznacza, że mają małe baterie i mały zasięg. A do takich aut kupujący podchodzą z rezerwą i koło się zamyka.
Jednym słowem samochody elektrycznie nie sprzedają się zgodnie z oczekiwaniami. Sytuacji na rynku zapewne nie poprawi Unia Europejska, który prawdopodobnie jeszcze w pierwszej połowie 2025 roku ogłosi odejście od planu zakazu rejestracji samochodów spalinowych, który według obecnych założeń ma wejść w życie w 2035 roku.
Skoda zapowiada zwolnienia. Tysiące osób na bruk
W efekcie zyski producentów samochodów spadają, a fabryki muszą wstrzymywać produkcję, bo przyfabryczne parkingi pełne są niesprzedanych samochodów. W tej sytuacji niezbędne są cięcia zatrudniania.
Dyrektor generalny Skody Klaus Zellmer powiedział niemieckiemu Automobilwoche, że czeski producent, który zatrudnia 41 tys. osób, również nie uniknie zwolnień. Jak to ujął Zellmer, "miejsca pracy mają podlegać naturalnym fluktuacjom". Brzmi dobrze, ale niesie brutalne przesłanie - początkowo zatrudnienie straci około 20 proc. pracowników Skody. Innymi słowy, zwolnionych zostanie ponad 8 tys. osób.
Samochody elektryczne się nie sprzedają. Więc Skoda zrobi ich więcej
Co jednak ciekawe, Skoda nie zamierza rezygnować z kolejnych modeli elektrycznych. Zellmer uważa, że "kolejny elektryczny model wyszedłby Skodzie na dobre" i być może będzie to bateryjna Octavia. Na szczęście dla czeskiego producenta w gamie pozostanie przynajmniej hybrydowa wersja plug-in. Warto dodać, że dziś to właśnie Octavia jest najchętniej kupowanym modelem Skody. Pojazd ten, ale w wersjach spalinowych, chętnie wybierają również firmy.
Dlaczego szef Skody uważa, że elektryczna Octavia będzie dobra dla Skody? Tak do końca nie wiadomo, bo jednocześnie Zellmer zdradził, że marże na autach bateryjnych są znacznie niższe niż spalinowych. Jako przykład podał Elroqa, który sprzedawany jest w cenie zbliżonej do spalinowego Karoqa, ale producent zarabia na nim znacznie mniej.
Mała elektryczna Skoda do miasta? To nie ma sensu
To właśnie ma być powodem, dla którego Skoda nie zamierza wprowadzać na rynek elektrycznego samochodu segmentu A, czyli małego miejskiego pojazdu. O rezygnacji z modelu, który miał być następcą wycofanej kilka lat temu Skody Citigo-e doniosła niedawno niemiecka prasa.
Skoda, podobnie jak inni europejscy producenci, znajduje się więc w trudnej sytuacji. Z jednej strony musi inwestować w auta elektryczne, chcąc obniżyć emisją spalin i uniknąć kar. Z drugiej, samochody elektryczne sprzedają się słabo, a na rynki europejskie wchodzi tania konkurencja z Chin.
Póki co, dla europejskiego przemysłu motoryzacyjnego nie widać światełka w tunelu, szczególnie wobec gróźb Donalda Trumpa, który zapowiada nałożenie ceł na samochody europejskie eksportowane do USA.