Skarb z PRL w szufladzie. Ta mała książeczka jest warta 25 900 zł
18 270 zł za Fiata 126p i 25 890 zł za FSO 1500. Wbrew pozorom nie są to średnie ceny motoryzacyjnych klasyków na rynku wtórym, ale - ogłoszona właśnie - wysokość rekompensat za niezrealizowane książeczki samochodowe z czasów PRL. Takie kwoty uzyskać mogą do końca roku osoby, które w okresie Rzeczypospolitej Ludowej opłacały tzw. przedpłaty i - do dziś - nie odebrały obiecywanych im samochodów.
W Monitorze Polskim pojawiło się - nowelizowane co kwartał - Obwieszczenie Ministra Finansów w sprawie określenia wysokości kwot rekompensat wypłacanych osobom, które wniosły przedpłaty na zakup samochodów osobowych marki Fiat 126p lub FSO 1500 na IV kwartał 2023 roku.
Minister Magdalena Rzeczkowska utrzymała kwoty obowiązujące w trzecim kwartale roku, co oznacza, że wysokość rekompensat za niezrealizowane książeczki do końca roku wynosić będzie:
- 18 270,00 zł, jeżeli przedpłata została wniesiona na samochód marki Fiat 126p;
- 25 890,00 zł, jeżeli przedpłata została wniesiona na samochód marki FSO 1500
Resort finansów nie informuje, na jaką kwotę opiera obecnie państwowy dług względem obywateli PRL, którzy nigdy nie zrealizowali marzenia o własnych czterech kołkach z FSM i FSO. Wiemy natomiast, że w lipcu ubiegłego roku prawo do ubiegania się o rekompensatę miało jeszcze 241 osób:
- 233 niedoszli właściciele Fiatów 126p,
- 18 osób, które nie doczekały się nigdy własnych FSO 1500 z Żerania.
W sumie do odebrania było wówczas ponad 3,85 mln zł.
Rekompensaty wypłacane są osobom, które zdecydowały się na przedpłaty w 1981 roku. Co ważne mogą się o nie ubiegać również spadkobiercy osób, które dokonywały wpłat. Warunkiem ubiegania się o rekompensatę jest posiadanie książeczki przedpłatowej PKO. Wpłaty opiewać muszą na "pełną" kwotę dotyczącą zakupu konkretnego pojazdu.
Dziś mało kto pamięta, że w okresie gdy sterowana centralnie gospodarka nie była w stanie sprostać zapotrzebowaniu na nowe pojazdy, w Polsce wprowadzono system tzw. przedpłat. Regularne wpłaty na książeczki PKO pomóc miały uzbierać obywatelom kwotę niezbędną do zakupu pojazdu, a jednocześnie zapewniały stałe wpływy do państwowego budżetu i pomagały walczyć z inflacją. Warto przypomnieć, że w latach siedemdziesiątych, gdy Fiat 126p wchodził na nasz rynek początkowa cena ustalona została na 69 tys. zł.
Średnia płaca w Polsce w 1973 roku wynosiła, według danych GUS, 2798 zł. Biorąc pod uwagę ówczesne zarobki, miejskie - z założenia - autko wymagało odłożenia blisko 25 średnich krajowych.
Popyt na samochody był wówczas tak ogromny, że czas oczekiwania na zamówionego Fiata 126p wynosił ponad 4 lata. Jednym z pomysłów na zaspokojenie popytu były tzw. ceny ekspresowe. Przykład - wpłacając 120 tys. - czyli blisko dwukrotność ustalonej ceny oficjalnej - wymarzone auto można było odebrać z Polmozbytu po zaledwie miesiącu od zamówienia.
W pogrążonym w kryzysie kraju mało kto mógł sobie jednak pozwolić na taki wydatek, więc zdecydowana większość chętnych na nowego "Malucha" korzystała właśnie z systemu przedpłat. "Kowalski" musiał założyć w PKO specjalną książeczkę oszczędnościową, oznaczoną literą "F" (od Fiat), wpłacić na nią co najmniej 5 000, a następnie zadeklarować, w którym roku chciałby odebrać pojazd - od tego zależała wysokość późniejszych rat. Pierwsze samochody (w ramach pierwszej tury przedpłat) miały być dostępne w 1977 roku, czyli cztery lata po rozpoczęciu zapisów.
Druga tura przedpłat - której dotyczą wypłacane właśnie rekompensaty - przypadła na rok 1981. W ten sposób, według rządowych planów, na polskich rynek trafić miało 400 tys. Fiatów 126p i 200 tys. innych pojazdów - głównie FSO 1500. Samochody miały być dostarczone w cztery lata. Chętni na zakup musieli jednak opłacić go z góry. "Ustawowa" cena wynosiła wówczas 93 tys. zł za "Malucha" i 183 tys. zł za "Dużego Fiata".
Z rządowych planów wywiązania się z dostaw w cztery lata nic nie wyszło. Jeszcze w 1990 roku, gdy PRL była już historią, na dostawę aut opłaconych w ramach przedpłat czekało grubo ponad 340 tys. osób.