Serwis wystawił rachunek grozy. Za przyciski do Ferrari zapłacił majątek
Kupno drogiego samochodu to jedno, ale utrzymanie go w nienagannym stanie… to inna para kaloszy. Najlepiej wiedzą o tym właściciele egzotycznych, włoskich maszyn, których serwisowaniem zajmują się tylko autoryzowane warsztaty. Ile kosztuje odświeżenie kokpitu i wymiana klejących się przycisków w Ferrari? Będziecie w szoku!
Spis treści:
Uzbierać i kupić to pestka, ale jeździć i serwisować, to dopiero droga zabawa. Wiedzą o tym wszyscy zmotoryzowani, a zwłaszcza właściciele egzotycznych, szybkich i pięknych włoskich samochodów. Pewien użytkownik Facebooka, wcześniej właściciel Ferrari, zdradził publicznie, dlaczego zamienił czarnego rumaka na nowego Chevroleta Corvette.
Ferrari stale się psuło - po 10 latach właściciel się poddał
Jak dowiadujemy się z opowieści, byłego już właściciela Ferrari (modelu nie zdradza), utrzymanie samochodu było nie lada wyzwaniem. Auto było w jego rękach przez przeszło 10 lat, w trakcie których pokonał blisko 8000 kilometrów. Jak tłumaczy, tak niski przebieg nie był spowodowany brakiem czasu na jazdę, lecz faktem, że auto zbyt często trafiało do serwisu.
Najwięcej złości wywołał u niego rachunek, który autoryzowany serwis wystawił mu za odświeżenie wnętrza i wymianę - jak tłumaczy - klejących i niesprawnych przycisków. Ta przyjemność kosztowała go niemal 10 tys. dolarów. (ok. 43 tys. złotych). Kolejne 15 tys. dolarów (ok. 65 tys. złotych) musiał wyłożyć za wymianę zużytych łożysk.
Włoskiego rumaka zamienił na amerykańskiego sportowca
Ostatecznie Jerry, bo tak mu na imię, rozstał się z włoską motoryzacją. Miejsce rumaka z Maranello zajęło nowe Corvette C8 Stingray Convertible w limitowanej edycji "70th Anniversary". Amerykańskiego sportowca w tym wypadku napędza widlasta "ósemka" o pojemności 6,2-litra, która z pomocą kompresora generuje moc 660 KM i 861 Nm. Cały moment obrotowy jest kierowany wyłącznie na tylną oś za pośrednictwem 8-biegowej przekładni dwusprzęgłowej DCT.
***