Kupił Ferrari za 1,8 mln zł tylko po to, żeby je zniszczyć. I dostać pozew

Różne są sposoby na podbicie swojej popularności oraz wyświetleń w internecie. Jest pewna grupa osób, która za najlepszy na to sposób uważa... niszczenie drogich samochodów. Tym razem nie chodziło jednak o sfrustrowanego, młodego właściciela ekskluzywnego auta, który jest nim rozczarowany. Cała akcja miała być bowiem prowokacją, która udowodni krążącą legendę.

Jedna z prób uszkodzenia Ferrari F8 Tributo w celu otrzymania pozwu od producenta
Jedna z prób uszkodzenia Ferrari F8 Tributo w celu otrzymania pozwu od producenta 

Kupił Ferrari F8, żeby je zniszczyć

"Jaka pierwsza myśl przychodzi wam do głowy, kiedy mówię Ferrari?" - pyta youtuber WhistlinDiesel, a na ekranie pojawia się znaczek marki "Farreri" ze skaczącym bykiem. Okazuje się, że prawidłową odpowiedzią ma być "pozew sądowy". Zdaniem youtubera najczęstszym pytaniem, jakie pojawia się pod filmami i postami z samochodami włoskiej marki, są obawy komentujących o to, czy twórca zdjęcia/filmu nie dostał już wezwania do sądu, za naruszenie wizerunku producenta.

WhistlinDiesel postanowił więc sam posmakować gniewu prawników Ferrari. W tym celu kupił nie byle co, bo model F8 Tributo. Pochodzący z 2020 roku egzemplarz ma przejechane niecałe 5000 km, a napędza go podwójnie doładowany silnik V8 3,9 l o mocy 720 KM, pozwalający na sprint do 100 km/h w 2,9 s. Auto kosztowało go 400 tys. dolarów, co w przeliczeniu daje około 1,8 mln zł.

Youtuber po wstępnym przedstawieniu swojego planu, zaczął robić rzeczy, które jego zdaniem powinny zagwarantować mu pozew. Było to między innymi szarpanie siedzeniami, rzucanie w auto butelką wody, pokazywanie do kamery kluczyka, od którego odpadła obudowa, bujanie autem stojąc na masce oraz porównywanie F8 do nowej Corvetty. Później poupalał auto na asfalcie, a następnie zaczął je katować na szutrowych drogach.

Film został opublikowany dopiero dwa dni temu i już zbliża się do trzech milionów wyświetleń. Czy to wystarczy, żeby WhistlinDiesel dostał legendarny pozew od Ferrari? Na ciąg dalszy będziemy musieli pewnie zaczekać.

Ferrari pozywa właścicieli swoich aut i wypisuje ich na czarną listę?

Legendy na temat tego, że Ferrari nie pozwala na profanowanie swoich modeli, a nawet na poddawanie ich tuningowi, krążą już od lat. Ile jest w nich prawdy? Rok temu opisywaliśmy przypadek Justina Biebera, który za dołożenie do swojego 458 Italia body kitu Liberty Walk oraz pokrycie auta niebieską, matową folią, miał trafić na "czarną listę" i mieć zakaz kupowania aut wloskiego producenta.

Nie wszystkie media podały jednak, że informacji tej nie potwierdził nikt - ani ze strony Biebera ani ze strony Ferrari. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że niekoniecznie wszystkie doniesienia o pozwach ze strony włoskiej firmy, mogą być prawdziwe.

***

Moto Flesz 78: Parlament Europejski zdecydował o przyszłości aut spalinowych
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas