Samolot awaryjnie wylądował na samochodzie. Zobacz nagranie z tego zdarzenia
Pewna mieszkanka Florydy jechała po autostradzie swoją Toyotą Camry, gdy nagle o jej samochód rozbił się...samolot. Nagranie z tego niezwykłego zdarzenia pojawiło się w internecie.

Do zdarzenia doszło w poniedziałek 8 grudnia ok. 17:45 na autostradzie I-95 w Cocoa (ok. 70 km od Orlando). Samolot, którym podróżowało dwóch 27-latków, usiłował awaryjnie wylądować na pasie. Pilot miał jednak pecha, podczas manewru trafił w jadący środkowym pasem pojazd. Zdarzenie wyglądało bardzo groźnie, jednak mężczyznom nic się nie stało, zaś 57-letnia kierująca trafiła do szpitala..
Kolizja samolotu z samochodem na autostradzie. Zawiniły silniki
Na nagraniu z kamerki samochodowej widać, jak samolot Beechcraft 55 Baron spada na Toyotę. Lokalna telewizja WESH poinformowała, że pilot zgłosił wcześniej problemy z silnikiem. Na szczęście obrażenia kierującej okazały się niewielkie.
Jim Coffey, któremu udało się zarejestrować to niecodziennie zdarzenie, powiedział, że on i jego syn Peter, sami byli zaledwie sekundy od tego, by stać się ofiarami lądującego samolotu. Maszyna najpierw uderzyła w dach Camry, później zsunęła się z auta, obróciła na jezdni i zatrzymała. Na nagraniu całe zajście wygląda przerażająco:
Peter Coffey powiedział lokalnym mediom:
Pomyślałem sobie: „Mam nadzieję, że wyląduje z boku”. Myślałem, że może spróbuje ominąć i nie uderzy w samochód, ale bam, koło uderzyło prosto w tył auta.
Czy pilot podjął słuszną decyzję o lądowaniu z powodu awarii maszyny?
Pierwotnie samolot wystartował z Merritt Island (w linii prostej ok. 15 km od autostrady), jednak niedługo po starcie pilot zaraportował o utracie mocy w obu silnikach. Podjął decyzję o awaryjnym lądowaniu na drodze, która w teorii brzmi sensownie, przecież było już ciemno, jednak internauci szybko sprawdzili jedną rzecz. Według jednego z komentujących na Florydzie znajduje się aż 768 miejsc, na których pilot mógłby spokojnie posadzić samolot. W rejonie Cocoa jest ich 5.
Użytkownik zaczął się zastanawiać, jak poważna to musiała być awaria, skoro pilot zdecydował się lądować nagle na autostradzie, na której samochody jadą z prędkością niemal 130 km/h. Do tego o godzinie 17:45 ruch jest spory, amerykański dzień pracy zwykle kończy się o 17:00, więc można przypuszczać, że mnóstwo osób wracało wtedy z pracy.
Sprawę zbada Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB).










