Samochód budżetowy? Szykuj 70 tys. zł!
Chętni na zakup fabrycznie nowego auta mają obecnie poważny problem. Modele, które jeszcze kilka miesięcy temu wydawały się być w zasięgu ręki, notują rekordowe ceny. Ile wydać dziś trzeba na nowy samochód i czy "statystyczni Kowalscy" rzeczywiście skazani są na szukanie szczęścia w komisach?
Nie ma co owijać w bawełnę - lepiej już było. Obecnie ceny nowych aut windują wprowadzona z 1 stycznia norma emisji spalin (tzw. "pełne" Euro 6) i światowy kryzys na rynku półprzewodników. Mówiąc wprost - ci, którzy nie "załapią się" na wyprzedaże roczników mogą stracić szansę na zakup wymarzonego samochodu.
Rocznik 2021 oznacza bowiem skokowy wzrost ceny, który w wielu przypadkach znacząco przekracza granice rozsądku.
Duża część nabywców nie zdaje sobie sprawy z ogromnych podwyżek, jakie towarzyszyły nam w ostatnim czasie. Pamiętacie czasy, gdy bazowe wersje Fiata Tipo rozpoczynały się od 46 tys. zł? Jeśli tak, to... zapomnijcie! Dziś za Tipo w najuboższej odmianie Classic zapłacić trzeba od 53 500 zł. Biorąc pod uwagę, że w standardzie otrzymujemy np. klimatyzację, wciąż mamy do czynienia z dobrą ofertą.
Tyle tylko, że topowa odmiana - Life - kosztuje obecnie od 69 100 zł. Dla porównania, jeszcze w 2018 roku - zamykająca wówczas cenniki wersja Lounge kosztowała... od 58 400 zł!
Dacia Duster?. Obecnie cenniki otwiera kwota 48 900 zł za najuboższą wersję Access. W roku 2018 ceny tej odmiany startowały od... 39 900. Podobnie jest z topową odmianę Prestige. Obecnie trzeba na nią wydać od 66 700 zł. W roku 2018 było to... 56 900 zł.
Tak, tak. Wytykanie dzisiejszym nabywcom Dustera czy Tipo budżetowości ich pojazdów jest - łagodnie rzecz ujmując - mocno nie na miejscu. Pamiętajmy, że powyższe przykłady to auta "do konfiguracji", w których dopłacić trzeba m.in. za metalizowany lakier czy chociażby... dywaniki podłogowe. W każdym przypadku wybór lepiej wyposażonej wersji z kilkoma dodatkami (pokroju podgrzewanych siedzeń czy bezkluczykowego dostępu) oznacza, że kwotę na fakturze otwierała cyfra 7!
Nie inaczej jest w przypadku - cieszącej się od lat dużym zainteresowaniem polskich nabywców - Suzuki Vitary. W 2018 roku za wersję Comfort (podstawową) po kuracji odmładzającej zapłacić trzeba było od 64 900 zł. Dziś cenniki otwiera kwota - uwaga - 78 500 zł (w promocji). To może Mitsubishi ASX? W 2018 roku bazowy model kosztował od 65 490 zł. Dziś ceny startują od... 78 990 zł za auta z roku modelowego 2020...
Nie inaczej jest w przypadku samochodów popularnych. Najchętniej wybierany w Polsce przez klientów indywidualnych pojazd - Toyota Yaris - w 2018 roku (wersja 5d po liftingu) kosztował od 46 tys. zł. Obecnie za ten model zapłacić trzeba... od 61 900 zł (z rabatem; przy czym nastąpiła zmiana generacyjna).
Na tym nie koniec. Powyżej 40 tys. zł - dokładnie od 40 900 zł - kosztują obecnie najtańsze egzemplarze... Toyoty Aygo. Podobnie kształtuje się też stosunek cen Toyoty Corolli, Opla Astry czy Skody Octavii...
Czy i kiedy spodziewać się można zatrzymania fali podwyżek? Niestety - nieprędko. Coraz większe problemy z dostępem do półprzewodników sprawiają, że na niektóre auta zamawiane "do produkcji" już dziś czekać trzeba nawet do 10 miesięcy. W efekcie mamy więc do czynienia z prostymi prawami ekonomii - jeśli nie ma podaży, a jest popyt, ceny - automatycznie - idą w górę.
Mówiąc wprost, jeżeli po wyprzedażach rocznika liczyliście jeszcze na jakieś rabaty, w najbliższych kilku miesiącach możecie o nich zapomnieć. Co więcej - biorąc pod uwagę sytuacje w ostatnich trzech latach - śmiało przyjąć można, że w najbliższych miesiącach czekają nas kolejne podwyżki. Nawet do 10 proc. w skali roku.
Paweł Rygas
***