Rząd ma plan, jak uderzyć w piratów drogowych. Oto szczegóły
Krystalizują się zmiany w przepisach, które mają uderzyć w piratów drogowych. Zmiany zapowiedziano po ostatnim głośnym wypadku, spowodowanym przez recydywistę Łukasza Ż. Wbrew wcześniejszym doniesieniom w przepisach prawdopodobnie nie pojawi się pojęcie "zabójstwa drogowego".
Spis treści:
O trwających pracach opowiedział w studio PAP wiceminister MSWiA Czesław Mroczek.
Projekt zmian w przepisach przygotowuje zespół roboczy, którzy tworzą specjaliści z ministerstwa sprawiedliwości, spraw wewnętrznych i administracji oraz infrastruktury. Zmiany w ustawach powinny być gotowe za 2-3 tygodnie - powiedział Mroczek.
Utrata prawa jazdy za przekroczenie prędkości w terenie niezabudowanym
Jaki zmian możemy się spodziewać? Przede wszystkim obecne przepisy, które mówią o zatrzymywaniu praw jazdy na trzy miesiące za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym, mają być rozszerzone na teren niezabudowany. To oznacza, że za jazdę z prędkością ponad 170 km/h drogą ekspresową groził będzie nie tylko mandat w wysokości 1500 zł, ale również trzymiesięczna utrata uprawnień. W przypadku autostrady granicą będzie 190 km/h. Sankcja ta ma prewencyjnie uderzyć w osoby pokroju Łukasza Ż czy Sebastian M., którzy pędząc z prędkościami około 200 km/h doprowadzili do wypadków ze skutkiem śmiertelnym.
Zmiany w kursach reedukacyjnych. Nie wszystkie punkty do skasowania
17 września 2023 roku wróciły zlikwidowane rok wcześniej kursy reedukacyjne, dzięki którym dwa razy w roku kierowcy mogli ze swojego konta punktowego zdjąć 6 punktów. Obecnie rząd chce, by nie wszystkie punkty karne można było w ten sposób zredukować, wykluczone mają być te przyznane za najpoważniejsze wykroczenia. Jakie? Tego na razie nie wiadomo. Można się domyślać, że chodzi o drastyczne przekroczenia prędkości czy też wykroczenia popełniane na przejściach dla pieszych. Szczegółów jednak brak.
"Nielegalne wyścigi" przestępstwem. Podobnie jak drift
Rząd chce uderzyć również w nocne spoty, zwane potocznie "nielegalnymi wyścigami". Udział w nich, jak również organizacja, mają być przestępstwem. Aktualnie nie wiadomo, jak przepisy zostaną sformułowane, czy kierowca zostanie przestępcą tylko dlatego, ze zaparkuje nocą w miejscu spotu, czy też dopiero wtedy, gdy będzie łamał przepisy ruchu drogowego. Według wiceministra, na celowniku mają znaleźć się driftowanie czy jeżdżenie na jednym kole motocyklem. Czy samotna nocna jazda poślizgami na zaśnieżonym parkingu również będzie przestępstwem? Jeszcze nie wiadomo.
O "zabójstwie drogowym" zdecydują karniści
A co zabójstwem drogowym? Wiceminister przyznał, że takie rozwiązanie budzi duże wątpliwości w zakresie tego, czy będzie pasowało do polskiego systemu karnego. O losach tego pomysłu mają zadecydować eksperci od prawa karnego. A oni nie mają wątpliwości, że "zabójstwo drogowe" nie powinno zaistnieć w polskim prawie. To pomysł chybiony również dlatego, że spowodowanie śmiertelnego wypadku drogowego pod wpływem alkoholu już dziś może być karane wyrokiem nawet 20 lat więzienia.
Wiceminister zwrócił również uwagę, że w Polsce nagminnym zjawiskiem jest łamanie orzeczonego przez sąd zakazu prowadzenia. Rząd chce to zmienić, ale na razie nie wiadomo jak. Dziś sędzia może wsadzić do więzienia człowieka, który zostanie przyłapany na prowadzeniu mimo zatrzymania prawa jazdy. I Łukasz Ż. taki wyrok odsiedział, co go nie powstrzymało od dalszego prowadzenia "na zakazie".
Fotoradary nie dla samorządów
Czesław Mroczek przyznał, że pojawił się temat przekazania fotoradarów w gestię samorządów, jednak znacznie ważniejsze jest skuteczniejsze egzekwowanie już dziś obowiązującego prawa. Natomiast zdecydowanie przeciw temu pomysłowi już wcześniej wypowiedziało się ministerstwo infrastruktury.
W ocenie MI nadzór nad ruchem drogowym w zakresie montażu, obsługi i eksploatacji urządzeń, a także weryfikacji wykroczeń ujawnionych za pomocą stacjonarnych urządzeń rejestrujących, powinien pozostać w gestii instytucji państwa
Samorządy straciły prawo do używania fotoradarów w 2016 roku. Powód był jeden. Fotoradary nie miały nic wspólnego z bezpieczeństwem na drogach, a stały się maszynkami do zarabiania pieniędzy. Niektóre gminy powołały straże gminne, których jedynym zajęciem było obsługiwanie korespondencji związanej z fotoradarami.
Dziś samorządy samodzielnie nie mogą stawiać urządzeń do automatycznego rejestrowanie prędkości. Mogą natomiast zwrócić się do GITD i wskazać konkretne, niebezpieczne miejsce. Ostateczna decyzja o montażu fotoradaru jest podejmowana przez GITD.