Rowerzysta uderzył w auto, zapłaci 23 500 zł. Pożałował 50 złotych
Po roku od zderzenia z samochodem rowerzysta dostał pismo z żądaniem zapłaty ponad 23 tysięcy złotych. Historia z Reddita pokazuje, że cykliści często nie zdają sobie sprawy z odpowiedzialności, jaką biorą na siebie, gdy wsiadają na dwa kółka. A rozwiązanie kosztuje mniej niż komplet dętek.

Użytkownik Reddita z Krakowa opisuje swoją przygodę sprzed roku: zderzył się z samochodem, wina była po jego stronie - sam nie ma co do tego wątpliwości. Po wielu miesiącach od zdarzenia otrzymał pismo od ubezpieczyciela - żądanie zapłaty 23 500 zł za spowodowaną szkodę. “Jestem zdezorientowany i zaczynam mieć wrażenie, że coś tu nie gra, jakby ktoś próbował mnie naciągnąć.” - podsumowuje.
To nie jest odosobniony przypadek. Tysiące rowerzystów codziennie porusza się po drogach bez żadnego zabezpieczenia finansowego, nieświadomi, że w razie wypadku to oni - nie samochód - mogą zostać najbardziej poszkodowani. Zwłaszcza, gdy nie mają OC.
Dlaczego szkody spowodowane przez rowerzystów są tak drogie?
Kwota 23,5 tysiąca złotych nie wzięła się znikąd. Nawet jeśli wypadek nie wyglądał dramatycznie, uszkodzenia nowoczesnych samochodów bywają kosztowne. Reflektory LED, aktywne czujniki, lakier, przednia szyba z kamerą - każda z tych rzeczy to tysiące złotych w ASO. Do tego doliczyć można wynajem auta zastępczego, holowanie, a nawet straty moralne, jeśli kierowca doznał urazu.
W skrajnych przypadkach dochodzą jeszcze koszty leczenia i zadośćuczynienie za cierpienie. Nawet jeśli rowerzysta "tylko stuknął" w zderzak, fakt zgłoszenia szkody do ubezpieczyciela może uruchomić lawinę kosztów. I to całkowicie legalnie.
Winowajca poprosił ubezpieczyciela o precyzyjne wyjaśnienie, skąd wzięła się ta astronomiczna kwota, ale jak dotąd go nie uzyskał.
OC w życiu prywatnym: jak działa dla rowerzysty?
Większość rowerzystów nie wie, że może się przed takim scenariuszem zabezpieczyć. OC w życiu prywatnym to ubezpieczenie, które chroni przed finansowymi skutkami szkód wyrządzonych innym osobom - także w ruchu drogowym.
Przemysław Rogacz, ekspert ds. ubezpieczeń precyzuje: "Osobom korzystającym z roweru do celów rekreacyjnych, niezawodowo, wystarczy zwykła polisa OC w życiu prywatnym. Koszt takiego ubezpieczenia jest znikomy, bo to ok. 50-60 zł na rok. Co więcej, taka polisa może chronić też najbliższą rodzinę, czyli np. dziecko które uszkodziło komuś samochód piłką, czy swoim rowerem".
W praktyce: jeśli rowerzysta uszkodzi cudzy pojazd - jeśli chroni go polisa, to nie on płaci, tylko jego ubezpieczyciel. W przypadku rowerzystów to jedno z najbardziej rozsądnych zabezpieczeń.
Ile kosztuje OC dla rowerzysty i gdzie je kupić?
OC w życiu prywatnym nie kosztuje fortuny. Ceny podstawowych polis zaczynają się już od 50 zł rocznie, z ochroną do 100 tys. zł. Ubezpieczenie można dokupić samodzielnie lub jako rozszerzenie do polisy mieszkaniowej. Przemysław Rogacz podpowiada, że w tym drugim przypadku trzeba zwrócić uwagę, żeby zakres terytorialny nie był ograniczony jedynie do adresu nieruchomości. Kluczowa jest także suma gwarancyjna - im wyższa, tym większy spokój w razie poważnego wypadku.
Rowerzyści też odpowiadają za szkody
Choć wielu użytkowników dwóch kółek o tym zapomina, rower to pełnoprawny pojazd, a rowerzysta to uczestnik ruchu drogowego z określonymi obowiązkami. W razie wypadku z jego winy - to on ponosi odpowiedzialność.
I choć nie ma obowiązku posiadania OC dla rowerzystów, to życie już nieraz pokazało, że brak ubezpieczenia może zrujnować domowy budżet. Nawet jeśli to tylko chwilowa nieuwaga i drobna kolizja. W takiej sytuacji kilkadziesiąt złotych rocznie może oznaczać różnicę między spokojem a długami.