Producenci samochodów o zakazie aut spalinowych. “Nie ma już odwrotu.”
Zakaz sprzedaży aut spalinowych zbliża się wielkimi krokami. Do przejścia na “czystą mobilność” pozostało Europejczykom blisko 10 lat, jednak wielu chce wierzyć, że losy motoryzacji uda się jeszcze uratować. Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów (ACEA) jest natomiast przekonane, że odwrotu od elektryfikacji już nie ma.
Zakaz sprzedaży samochodów spalinowych jest procesem nieodwracalnym, a decyzje Unii Europejskiej nie powinny być kwestionowane przez europejskich producentów aut, niezależnie od wyniku czerwcowych wyborów parlamentarnych - takie stanowisko przyjął Luca De Meo, prezes Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA) oraz dyrektor generalny Renault. Słowa te padły na tegorocznych targach motoryzacyjnych w Genewie.
Zdaniem Luca De Meo, odpowiedzialność koncernu motoryzacyjnego - jako liderów biznesu - nie polega na spieraniu się z rozporządzeniem Unii Europejskiej. Z jego strony komunikat jest jasny - ACEA nie kwestionuje zmian zaplanowanych na 2035 rok. Jak twierdzi De Meo, zakaz sprzedaży samochodów napędzanych paliwami kopalnymi w 2035 r. jest potencjalnie wykonalny, jednak muszą zostać spełnione odpowiednie warunki.
Na ten moment w elektromobilnośc branża zainwestowała już ogromne sumy. Mowa o miliardach dolarów, które w sytuacji odwołania zakazu sprzedaży aut z silnikami spalinowymi, zostałyby zmarnowane. Luca De Meo podkreślił, że w tym momencie nie ma już możliwości, by branża wróciła do punktu wyjścia.
De Meo najwyraźniej zakłada, że tylko zakaz rejestracji samochodów spalinowych uratuje auta elektryczne. Z jego słów można wysnuć wniosek, że ewentualne wycofanie zakazu doprowadzi do krachu rynek samochodów elektrycznych i utratę w ich zainwestowanych w ich rozwój pieniędzy. Czyżby więc auta bateryjne nie były w stanie wygrać starcia ze spalinowymi na równych zakazach rynkowych?
Spowolniony popyt na auta elektryczne zwiększył presję na europejski przemysł motoryzacyjny. Producenci zostali zmuszeni do obniżenia kosztów i opracowania bardziej przystępnych cenowo modeli. Głównie z uwagi na fakt, że Stary Kontynent zaczęły podbijać znacznie tańsze samochody chińskich marek. Europejscy producenci wiedzieli, że tak się stanie i wielokrotnie argumentowali o więcej dotacji rządowych i bardziej wszechobecną infrastrukturę ładowania, która pobudziłaby popyt na pojazdy elektryczne.
Zdaniem polityków Europejskiej Partii Ludowej wycofanie się z zakazu sprzedaży aut spalinowych po 2035 roku to sprawa wielkiej wagi. Europosłowie postulowali, że nikt nie może na konsumentach wymuszać zakazami, czym mają jeździć. Jak komentował Jens Gieseke, niemiecki prawodawca, który reprezentował EPL w dyskusjach na temat zaostrzenia norm emisji CO2 dla nowych samochodów osobowych i dostawczych, wniesienie zakazu sprzedaży aut spalinowych doprowadzi do tzw. "efektu Hawany" - Europejczycy będą jeździć starymi samochodami z silnikami spalinowymi przez dziesięciolecia, podobnie jak robią to dziś Kubańczycy.
Warto również zwrócić na zmiany polityczne. W ciągu dwóch ostatnich lat sytuacja w Europie za sprawą konfliktu na Ukrainie bardzo się skomplikowała, otwarcie mówi się już, że państwa europejskie będą musiały przestawiać przemysł w kierunku zamówień wojskowych. Można więc mieć duże wątpliwości, czy jest to najlepszy moment na "siłowe" przestawianie motoryzacji na elektryczne tory.