Prezydent państwa z zakazem jazdy samochodem

Donald Trump ma całkiem okazałą kolekcję samochodów. Lamborghini Diablo z 1997 roku, Ferrari F430 Coupe, Cadillac Golden Series, Maybach, Rolls-Royce Phantom i opancerzony Mercedes S600, to tylko niektóre z aut, którymi prezydent USA lubi jeździć na co dzień. Dokładniej, lubił, bo po zaprzysiężeniu nie może prowadzić samochodu w ogóle.

Zgodnie z obowiązującym prawem, prezydent Stanów Zjednoczonych w chwili objęcia urzędu dostaje wielką władzę i wiele przywilejów. Niestety, są też zakazy. Jednym z nich jest zakaz prowadzenia samochodów. Dotyczy on wszelkich pojazdów i co gorsza obowiązuje do końca życia.

Wyjątek zrobiono jedynie dla wózków golfowych. Właśnie dlatego Bill Clinton grając w golfa nigdy nie pozwalał się wozić. Sam siadał za kierownicą elektrycznego pojazdu.
W każdym przypadku samochód z urzędującym lub byłym prezydentem musi prowadzić agent Secret Service, takie są zasady bezpieczeństwa. Zakaz dotyczy nie tylko prezydenta, ale także jego małżonki oraz wiceprezydenta.

Reklama

Trzy metry frajdy

Kandydująca w ostatnich wyborach na najwyższy urząd w państwie Hilary Clinton wyznała niedawno, że samochodu nie prowadziła od 18 lat. Prezydent George W. Bush, biorąc przykład z Ronalda Reagana, pozwalał sobie na przejażdżki Fordem F-150 King Ranch 4x4 SuperCrew jedynie po swoim rancho w Teksasie.

Gdy prezydent zostanie przyłapany za kierownicą, media robią z tego wielką sensację. Tak było w przypadku Baracka Obamy, którego nakryto raz, w 2012 roku. Jeździł wokół Białego Domu hybrydowym Chevroletem Voltem. Wcześniej takim samym autem pokonał... trzy  metry, ale było to przy okazji oficjalnej wizyty w fabryce GM.

Najbardziej niezdyscyplinowany jest jednak były wiceprezydent Joe Biden. To znany miłośnik szybkich muscle carów, dlatego folguje sobie, od czasu do czasu wsiadając za kierownicę swojej Corvetty z 1967 roku. Kupił ją nową, ale wiele okazji do jazdy nie miał. Dlatego czasami do niej wsiada, ale nie jeździ. Skusił się raz, przy okazji nagrania do programu Jaya Leno. Nie dość, że wciskał gaz do podłogi, to na dodatek nie odmówił sobie przyjemności spalenia gumy.

Kolekcja pod młotek

Donald Trump powoli wyprzedaje swoje motoryzacyjne zbiory. Pod młotek trafi niebawem Cadillac Golden Series. Auto z 1988 roku to klasyk wśród amerykańskich limuzyn. Kwadratowy, z potężnym silnikiem V8 i niebieskim wnętrzem przeszywanym złotą nicią, zdaniem specjalistów może osiągnąć cenę kilkudziesięciu tysięcy dolarów. W środku ma telewizor, barek i fax. Inne ceny pojawią się, gdy licytowany będzie Lamborghini Diablo z 1997 w wersji VT Roadster czy Ferrari F430 Coupe z 2007 r.

Na Florydzie, w należącej do prezydenta-miliardera posiadłości wartej 10 mln USD, kurzem pokrywa się Rolls-Royce Phantom z siedmiolitrowym silnikiem V-12 i Silver Cloud  z lat 50., Bentley, Mercedes SLR i cała kolekcja amerykańskich aut z olbrzymim Cadillakiem Escalade i mniejszym Allante na czele.

Polskie standardy

Zapytaliśmy rzecznika prasowego prezydenta RP, jakie procedury obowiązują w Polsce. Nie dostaliśmy oficjalnej odpowiedzi.  Osoba z otoczenia prezydenta przyznała jednak, że standardy są takie same, jak w USA i polski prezydent ma zakaz prowadzenia samochodów. O miłych popołudniowych przejażdżkach Andrzej Duda musiał więc zapomnieć, a prywatne auto, Suzuki Grand Vitarę, sprzedał.

Słowa te potwierdza Jerzy Dziewulski, antyterrorysta i miłośnik samochodów.

- BOR nie może chronić najważniejszej osoby w państwie, zresztą kogokolwiek, kto sam zasiada za kierownicą auta. Aleksander Kwaśniewski lubił prowadzić samochody. Jednak już w trakcie kampanii powiedzieliśmy mu, że musi z nich zrezygnować. Przecież mogło dojść do kolizji, którą politycznie wykorzystaliby jego przeciwnicy - tłumaczy. - Poza tym trzeba pamiętać o ryzyku, jakie ponosi kierowca. W roli prezydenta lub nawet kandydata ryzykuje znacznie więcej niż przyjemność, jaką jest bez wątpienia jazda autem.

Prezydent Kwaśniewski zakaz prowadzenia samochodu wziął sobie do serca. Media nigdy go nie przyłapały za kierownicą.

- Przypominam sobie, że raz udało mu się pojeździć quadem, ale na terenie zamkniętym, przy okazji jakichś manewrów wojskowych - mówi Dziewulski. - Jeżeli więc lubisz jazdę samochodem, nie startuj na takie stanowiska, na których musisz mieć ochronę - podsumowuje.

JS

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy