Precedens: kara dla policjanta

Ilekroć publikujemy w naszym serwisie, nagrany wideorejestratorem, film dokumentujący poczynania pirata drogowego, w komentarzach pojawiają się głosy, że nierzadko funkcjonariusze poruszający się nieoznakowanym radiowozem powodują większe zagrożenie, niż ścigany.

article cover
Policja

Jedna z gorętszych dyskusji na ten temat dotyczyła przypadku, kiedy nieoznakowana 260-konna vectra drogówki ścigała pod Goleniowem prowadzone przez pirata, dysponujące niemal dwukrotnie mocniejszym silnikiem, ferrari. By je dogonić policyjny opel na krajowej trójce gnał miejscami z prędkością 230 km/h. Ponieważ w trakcie trwającego kilkanaście minut pościgu udało się dokonać tylko jednego pomiaru (w miejscu, gdzie obowiązywało ograniczenie do 90 km/h) kierowca ferrari ukarany został mandatem w wysokości 500 zł. Jak się okazało auto prowadził obywatel USA, nie dostał więc żadnych punktów karnych.

Często opisujecie też przypadki, kiedy to policjant prowadzący nieoznakowany radiowóz celowo nie dokonuje zatrzymania po pierwszym wykroczeniu czekając, aż spieszący się delikwent uzbiera wystarczającą ilość punktów, do zatrzymania mu prawa jazdy. Sądząc po ilości wpisów na naszych forach jest to całkiem powszechna praktyka, nie musimy chyba dodawać, jak niebezpieczna.

Okazuje się jednak, że służba w patrolu zmotoryzowanym nie zwalnia od przestrzegania przepisów. Jak donosi miesięcznik "Policja 997", 24 listopada 2008 roku w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy zapadł bezprecedensowy wyrok. Niespełna trzydziestoletni sierżant, służący w drogówce od dziesięciu lat, na podstawie zapisu z wideorejestratora prowadzonej przez niego skody octavii, został uznany winnym popełnienia następujących wykroczeń:

1) - o godz. 15.36 na drodze publicznej nr 25, jadąc w kierunku Bydgoszczy, poza obszarem zabudowanym, przekroczył prędkość o 89 km/h;

2) - o godz. 16.31 w pobliżu ronda Bernardyńskiego w Bydgoszczy przejechał po chodniku ul. Kujawskiej;

3) - o godz. 16.33 na ul. Jagiellońskiej poruszał się pasem dla autobusów, oznaczonym znakiem P-22 BUS;

4) - o godz. 17.47 na ul. Armii Krajowej przekroczył dopuszczalną prędkość o 38 km/h;

5) - o godz. 17.51 w Niemczu, jadąc w kierunku Żołędowa, miał na liczniku 75 km/h, zamiast obowiązujących na tym odcinku 40 km/h;

6) - o godz. 17.53 w tej samej miejscowości przekroczył dopuszczalną prędkość o 71 km/h;

7) - o godz. 20.26 na ul. Nad Torem w Bydgoszczy wykonał manewr skrętu w lewo w ul. Siedlecką, przecinając linię ciągłą.

Sąd uznał sierżanta winnym zarzucanych mu czynów i wymierzył mu grzywnę w wysokości 800 zł. Oskarżony nie poczuwa się jednak do winy twierdząc, że złamanie przepisów ruchu drogowego było wynikiem nałożonych na niego obowiązków. Trzeba bowiem pamiętać, że aby dokonać pomiaru wideorejestratorem policyjny radiowóz musi najpierw dogonić łamiącego przepisy pirata. Sam pomiar polega na zmierzeniu średniej prędkości poruszającego się przed radiowozem pojazdu na odcinku co najmniej 100 metrów.

Nie sposób więc podważyć tłumaczenia policjanta. Jeśli nieoznakowany radiowóz zostaje wyprzedzony przez jadący nieprzepisowo pojazd, musi go dogonić by dokonać pomiaru. To z kolei oznacza, że kierujący radiowozem musi przekroczyć prędkość.

Wprawdzie sąd wydał już wyrok, ale sprawa na pewno tak się nie zakończy. Problem polega na swego rodzaju "dziurze prawnej". Jak zaznacza "Policja 997" w obowiązujących obecnie przepisach (ustawa o Policji, Prawo o ruchu drogowym) nie ma zapisu, który wyłączałby odpowiedzialność policjanta za naruszenie zasad bezpieczeństwa (lub przepisów ruchu drogowego), do którego doszło podczas i w związku z wykonywaniem przez niego zadań służbowych. Nie daje to jednak podstaw do pociągania do odpowiedzialności policjantów na zasadach ogólnych, gdyż jeden z doktyrnalnych kontratypów prawa mówi iż Non facit fraudem, qui facit, quod debet (Nie czyni bezprawia, kto spełnia swą powinność).

A czy Twoim zdaniem policjant drogówki powinien odpowiadać za łamanie przepisów, jakiego dopuścił się w czasie trwania pościgu?

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas