Dramatyczny pościg za polo

Dwóch rannych policjantów to jeden ze skutków pościgu, do którego doszło na warszawskich ulicach.

Zdarzenie miało swój początek w Al. Jerozolimskich, gdzie funkcjonariusze drogówki zauważyli jadącego "pod prąd volkswagena polo. Natychmiast podjęli pościg za drogowym piratem. Ucieczka 27-letniego Michała P. zakończyła się u zbiegu ulic Prostej i Twardej.

Minęła godzina 21:30, kiedy policjanci z wydziału ruchu drogowego stołecznej Policji zauważyli vw polo, jadącego "pod prąd" Al. Jerozolimskimi. Funkcjonariusze natychmiast postanowili zatrzymać do kontroli pojazd, którego kierowca stwarzał olbrzymie zagrożenie dla innych uczestników ruchu. Policyjne motocykle ruszyły za volkswagenem. Kierujący samochodem, młody mężczyzna nie reagował na żaden z sygnałów nakazujących mu zatrzymanie pojazdu. W pewnym momencie auto skręciło w ulicę Żelazną. Na skrzyżowanie ze Złotą samochód wjechał przy czerwonym świetle, uderzając w inny pojazd. Na szczęście na skutek zderzenia nikt nie odniósł obrażeń.

Reklama

Kierowca volkswagena natychmiast ruszył dalej. Przed ulicą Prostą mężczyzna wjechał samochodem na chodnik poruszając się równolegle do drogi. Motocykliści z drogówki cały czas byli tuż za uciekającym autem. W tym samym czasie w pobliże miejsca, gdzie miał miejsce policyjny pościg, zbliżały się kolejne radiowozy. Jeden z nich zablokował zjazd z chodnika przy ulicy Twardej. Uciekający samochód uderzył w radiowóz, a następnie jego kierowca próbując wycofać auto potrącił policyjnego motocyklistę, który blokował mu drogę z tyłu. Nie mogąc przejechać przez przewrócony motocykl, mężczyzna chciał ponownie ruszyć do przodu. W tym samym czasie do volkswagena podbiegał drugi z motocyklistów. Auto ruszając uderzyło w policjanta. Siedzący za kierownicą vw Michał P. nie miał już jednak szans na dalszą ucieczkę. Po chwili 27-latek został wyciągnięty zza kierownicy i obezwładniony. W trakcie zatrzymania mężczyzna był bardzo agresywny i arogancki. Badanie alkomatem wykazało, że był trzeźwy.

Michał P. został przewieziony do policyjnego aresztu. Prowadzący postępowanie funkcjonariusze ustalają, co było powodem jego zachowania i ucieczki.

Policjanci, których potrącił Michał P. zostali odwiezieni do szpitala. Funkcjonariusz, który próbował zatrzymać kierowcę, z obrażeniami nóg i rąk oraz kręgosłupa szyjnego, po opatrzeniu przez lekarzy został zwolniony do domu. Drugi z policjantów, uderzony przez cofający samochód, z ogólnymi potłuczeniami oraz urazem brzucha i kręgosłupa, został hospitalizowany. Dzisiaj z samego rana rannego funkcjonariusza odwiedził w szpitalu podkom. Paweł Piasecki, naczelnik wydziału ruchu drogowego KSP. W czasie wizyty stan hospitalizowanego funkcjonariusza pozwolił na krótką rozmowę. Policjant powiedział, że wczorajsze zdarzenie przypomina mu powiedzenie "Do trzech razy sztuka".

Trzy tygodnie temu funkcjonariusz również uczestniczył w pościgu. Razem z kolegą z patrolu ścigali samochód terenowy, którego kierowca uciekał z Warszawy, w kierunku Łomianek. W pewnym momencie auto skręciło gwałtownie w boczną drogę. Siedzący za kierownicą jeepa mężczyzna nie wiedział jednak, że wjechał w ślepą uliczkę, gdy dojechał do jej końca i próbował zawrócić, policjant pobiegł w kierunku jego samochodu. Drugi z policjantów blokował w tym czasie drogę radiowozem. Kiedy funkcjonariusz zbliżał się do samochodu, terenówka ruszyła wprost na policjanta. Dopiero widok wymierzonej w jego kierunku broni ostudził zapał uciekającego mężczyzny. Jak się okazało jeep, którym jechał, pochodził z kradzieży. Kierowca miał zaś we krwi prawie 2 promile alkoholu.

Policja
Dowiedz się więcej na temat: funkcjonariusz | zdarzenie | auto | funkcjonariusze | kierowca | pościg | polo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy