Nowy typ fotoradarów nie będzie mierzyć prędkości. Na celowniku motocykliści

Chociaż liczba wypadków i ich ofiar na polskich drogach systematycznie spada, to przepisy drogowo cały czas są zaostrzane. W 2022 roku drastycznie podniesiono wysokość mandatów, a to nie koniec restrykcji. Obecny rząd, podobnie jak poprzedni, chce zmieniać przepisy i karać - wśród najnowszych propozycji są kary dla organizatorów nieformalnych spotkań fanów motoryzacji a także osób obserwujących takie wydarzenia.

Ponadto w ustawach mają pojawić się nowe rodzaje wykroczeń jak drift czy jazda motocyklem na jednym kole.

A to nie wszystko, bo swoje próbują dokładać miejscy aktywiści.

Warszawskie stowarzyszenie Miasto Jest Nasze przygotowało apel do marszałka Szymona Hołowni, w którym podkreślono, że zgodnie z danymi Światowej Organizacji Zdrowia hałas emitowany przez ruch uliczny to drugie - po zanieczyszczeniu powietrza - środowiskowe zagrożenie dla życia i zdrowia człowieka. Badania wykazują, że każdego roku z powodu nadmiernego hałasu umiera nawet milion osób na świecie.

Aktywiści miejscy zaznaczają, że chociaż na polskich drogach przybywa pojazdów zeroemisyjnych, rosnącym problemem są przerabiane układy wydechowe samochodów i motocykli, które przekraczają dopuszczalne normy głośności. Szczególnie problematyczne są nocne przejazdy przez tereny zamieszkałe, "gdzie dźwięk wydobywający się z tłumika jest w stanie wybudzić ze snu dzieci i dorosłych, a także wystraszyć osoby starsze."

Autorzy petycji wnioskują o rozważenie zakupu fotoradarów akustycznych. To urządzenia, które spotkać można w krajach Europy Zachodniej.

Fotoradar tego typu, zamiast rejestrować prędkość, służy do pomiaru hałasu generowanego przez przejeżdżające pojazdy, a w przypadku przekroczenia dopuszczalnej głośności wykonuje zdjęcie lub nagrywa film, dzięki czemu możliwa jest identyfikacja właściciela.

Najnowsze urządzenia korzystające ze sztucznej inteligencji potrafią samodzielnie odczytać numery rejestracyjne, co pozwala na automatyczne nakładanie mandatów karnych.

"Meduzy", bo tak ze względu na kształ, często nazywane są fotoradary akustyczne, kontrolują przejeżdżające pojazdy m.in. w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Holandii czy wspomnianej wcześniej Francji.

Warszawscy aktywiści podkreślają jednak, że montaż tego typu fotoradarów jest w Polsce obecnie niemożliwy, ponieważ brakuje odpowiednich przepisów.

Z odpowiedzi Sekretarza Stanu w Ministerstwie Infrastruktury Stanisława Bukowca na interpelację (nr 6634) posła Franciszka Sterczewskiego wynika, że temat fotoradarów akustycznych jest znany resortowi, jednakże wdrożenie nowych przepisów nie znajduje się obecnie w planach legislacyjnych.

Wśród największych trudności wskazano brak odpowiednich regulacji metrologicznych, które stanowiłyby podstawę do wystawienia mandatu, a także problemy z jednoznacznym pomiarem hałasu, co wynika z możliwości manipulacji dźwiękiem w pojazdach poprzez montaż akcesoryjnego układu lub otwieranych elektronicznie przepustnic.

Resort w odpowiedzi przekazał, że problemem jest również ograniczona dostępność technologii, ponieważ obecni dostawcy urządzeń wchodzących w skład systemu CANARD nie oferują sonometrów automatycznych.

Ministerstwo nie prowadzi i nie planuje w najbliższym czasie prac legislacyjnych dotyczących fotoradarów akustycznych, podkreślając, że każda decyzja w tym zakresie będzie wymagała pogłębionej analizy skutków technicznych, prawnych i finansowych.

W najbliższym czasie zmian zatem nie będzie, a właściciele pojazdów z układami wydechowymi przekraczającymi obowiązujące normy emisji hałasu będą stresować się wyłącznie podczas wizyty na stacji diagnostycznej lub podczas kontroli policyjnej.