Powódź zalała ci auto? Masz pecha, ustawodawca o tobie zapomniał
Powódź, jaka spustoszyła ostatnio zachodnie regiony kraju sprawiła, że wielu mieszkańców Dolnego Śląska czy Opolszczyzny straciło cały dobytek życia. Oprócz domostw, woda uszkodziła też tysiące samochodów, które zaczęły już trafiać na rynek wtórny. Niestety, właściciele pojazdów, którzy chcieliby odbudować swoje zalane auta, nie mają co liczyć na łagodniejsze traktowanie przez ubezpieczycieli. Nawet jeśli samochód nie uczestniczy w ruchu, a jego odbudowa pochłonie wiele miesięcy, muszą płacić pełną składkę obowiązkowego ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych. Wszystko, przez absurdalne przepisy dotyczące czasowego wycofania z ruchu samochodu osobowego.
Zgodnie z ustawą o ubezpieczeniach obowiązkowych i UFG, posiadacz pojazdu mechanicznego obowiązany jest do posiadania ważnej polisy OC. Dotyczy to również samochodów osobowych, które nie uczestniczą w ruchu (czyli np. uszkodzonych w powodzi). Przerwa w OC możliwa jest wyłącznie w przypadku pojazdów historycznych (żółte tablice rejestracyjne) lub starszych niż 40 lat. Brak polisy OC skutkuje karą (opłatą dodatkową) naliczaną przez Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. Obecnie, w przypadku auta osobowego i przerwy w ciągłości ubezpieczenia OC trwającej powyżej 14 dni, kara wynosi już 8600 zł.
Właściciele uszkodzonych w powodzi samochodów nie mają więc wyboru. Chociaż wielu zapożycza się, by odbudować zalane domostwa przed zimą, muszą też płacić pełną składkę OC za uszkodzone w czasie powodzi pojazdy. Teoretycznie, właśnie w takich sytuacjach z pomocą powinny przyjść przepisy o czasowym wycofaniu z ruchu samochodu osobowego. Takie rozwiązanie pozwoliłoby nie płacić pełnej składki OC za samochód, który wymaga przecież kompletnej odbudowy i nie uczestniczy w ruchu. Prawo dopuszcza taką możliwość, dzięki czemu właściciel pojazdu liczyć może na zniżkę w polisie OC nawet do 95 proc. jej wartości. Niestety polski ustawodawca zadbał o to, by przepisy o czasowym wycofaniu z ruchu samochodu osobowego były bezużyteczne.
Przypominam, że w styczniu 2022 roku w Polsce przywrócono możliwość czasowego wycofania samochodu osobowego z ruchu, bo takich przepisów domagała się od Polski Komisja Europejska. Niestety polski rząd zrobił wszystko, by właściciele samochodów osobowych nie chcieli skorzystać z takiej możliwości. W obawie przed masowym wycofywaniem z ruchu aut osobowych (czyżby pod naciskiem lobby ubezpieczeniowego?) w Prawie o ruchu drogowym pojawiło się wówczas kilka ciekawych zapisów. Jakich?
Jak czytamy w art. 78a pkt 4b Prawa o ruchu drogowym:
Sprecyzujmy. Zgodnie z polskim prawem czasowo wycofać można z ruchu wyłącznie samochód osobowy, który:
- uczestniczył w wypadku drogowym, w którym zostały uszkodzone zasadnicze elementy nośne konstrukcji nadwozia, podwozia lub ramy, lub noszący ślady uszkodzeń,
- którego stan techniczny wskazuje na naruszenie elementów nośnych konstrukcji pojazdu, mogące stwarzać zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Chodziło oczywiście o to, by rodacy masowo nie wycofywali z ruchu swoich aut osobowych, co zapewne odbiłoby się na dochodach firm ubezpieczeniowych. Problem w tym, że tak sformowane przepisy zamykają drogę do skorzystania z nich ofiarom klęsk żywiołowych. Bo czy samochód zalany w wyniku powodzi wypełnia stawiane przez ustawodawcę warunki?
Teoretycznie - jeśli auto nie zostało porwane przez wodę (co jest raczej równoznaczne z decyzją o złomowaniu) - nie. Zabłocone profile wewnętrzne czy podłużnice trudno przecież uznać za "uszkodzenie zasadniczych elementów nośnych". W takich przypadkach odbudowa polega raczej na wymianie całego wnętrza i zalanej przez wodę elektroniki. Mówiąc wprost - z niższej składki OC nici. Albo sprzedajesz samochód, albo płacisz pełną stawkę ubezpieczenia OC.
Co więcej, by skorzystać z prawa do czasowego wycofania z ruchu auta osobowego - pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych oświadczeń - właściciel pojazdu musi złożyć oświadczenie, że "pojazd wymaga wykonania naprawy w związku z uszkodzeniem zasadniczych elementów nośnych konstrukcji".
By skorzystać z prawa do czasowego wycofania z ruchu, właściciel auta zalanego w czasie powodzi musiałby więc świadomie poświadczyć w dokumentach nieprawdę. Na przestępstwie zyskałby jednak niewiele, bo zgodnie z polskimi przepisami, samochód osobowy może być czasowo wycofany z ruchu na okres od 3 do 12 miesięcy "bez możliwości przedłużenia tego okresu".
Z pytaniem o to, w jakiś sposób poszkodowani w powodzi właściciele pojazdów skorzystać mogą z prawa do czasowego wycofania z ruchu samochodu osobowego zwróciłem się do Ministerstwa Infrastruktury. Uzyskana odpowiedź nie jest zaskakująca.
Oznacza to, że właściciele uszkodzonych przez powódź samochodów nie mają szans na uniknięcie płacenia pełnej składki OC za niesprawny i niewykorzystywany pojazd. Nawet jeśli auto stoi na zamkniętej posesji i nie uczestniczy w ruchu, i tak musimy zapłacić za nie pełną składkę OC, jeśli nie chcemy narazić się na karę ze strony UFG.
Co ciekawe, z pewną pomocą przychodzi sam Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. Jego przedstawiciele przypominają, że w uzasadnionych przypadkach UFG może umorzyć naliczoną za brak ubezpieczenia OC opłatę w całości lub w części albo udzielić ulgi w jej spłacie.
Pamiętajmy jednak, że mowa o już toczących się postępowaniach.