Odszkodowanie za zalany samochód. Jeden błąd i nie dostaniesz nic
Posiadacze samochodów chronionych przez polisy autocasco spokojniej patrzą na doniesienia o skutkach powodzi. Nawet jeśli ich auta ulegną zalaniu, mogą liczyć na wypłatę odszkodowania. O ile nie popełnią jednego błędu.
Południe Polski wciąż walczy z powodzią. W jednych miastach już przeszła i szacuje się straty, do innych kulminacyjna fala dopiero dotrze. Właściciele samochodów chronionych polisami autocasco mogą skoncentrować się na trosce o życie swoje i najbliższych, jeśli ich auta zostaną uszkodzone w powodzi, zwykle mogą liczyć na odszkodowanie. Ale są pewne wyjątki.
Przemysław Rogacz, ekspert ubezpieczeniowy, zwraca uwagę, że niektórzy ubezpieczyciele w warunkach ochrony zawierają klauzulę, która wyłącza odpowiedzialność w przypadku uszkodzenia silnika wskutek zassania wody podczas jazdy lub próby uruchomienia silnika w warunkach stwarzających zagrożenie zassania wody do silnika.
Jeżeli więc spróbujemy odpalić auto, które zostało wcześniej zalane, musimy liczyć się ze stratą finansową - woda, która trafiła do podzespołów może zostać wciągnięta do silnika i spowodować jego bezpowrotne uszkodzenie, za co ubezpieczyciel może nie wziąć odpowiedzialności.
Co ważne, dotyczy to nie tylko sytuacji uruchomienia auta stojącego w wodzie - czytamy tam również o zassaniu podczas jazdy. Taka sytuacja może się zdarzyć, jeśli zdecydujemy się przejechać np. przez rozległą kałużę nie wiedząc jak jest głęboka. Jeżeli silnik zassie wodę - możemy stracić szansę na odszkodowanie. Nawet jeśli w warunkach ubezpieczenia nie ma podobnego zapisu, taki przejazd może też zostać zakwalifikowany jako rażące niedbalstwo, które również jest podstawą do odmówienia wypłaty odszkodowania.
Zdarza się jednak, że na drodze spotkamy kałużę, czy przelewającą się przez drogę wodę, której nie da się ominąć. Wówczas najlepiej byłoby sprawdzić jaką ma głębokość. Jeśli sięga powyżej dolnej linii zderzaka - odradzamy przejazd. Pod żadnym pozorem nie powinno się pokonywać takiej przeszkody z impetem. Eksperci od jazdy terenowej radzą raczej przejazd spokojnym tempem, płynnie, bez hamowań i odpuszczania gazu. Trzeba jednak mieć świadomość, że kontakt rozgrzanych elementów auta z zimną wodą może doprowadzić do "szoku termicznego" i w konsekwencji np. wygięcia tarcz hamulcowych, uszkodzenia filtra cząstek stałych czy turbosprężarki. Wówczas również ubezpieczyciel może wskazać na punkt "rażące niedbalstwo" w szczegółach polisy.
Przemysław Rogacz zwraca jeszcze uwagę na jeden element: wykupując polisę autocasco warto zwrócić uwagę, by była przygotowana w wariancie All Risks - obejmowała ochronę od wszystkich zagrożeń, a nie w wariancie Ryzyk nazwanych, w którym ubezpieczyciel bierze odpowiedzialność tylko za zdarzenia szczegółowo wymienione w polisie. Co ciekawe, bezpieczniejsza polisa All Risks wcale nie musi być droższa.
Dokonując zakupu warto zwrócić uwagę agentowi, że zależy nam na maksymalnej ochronie np. w przypadku powodzi, by dobrał wariant, który najlepiej zabezpieczy nas na wypadek takiego zdarzenia.