Postęp w sprawie wypadku z udziałem Patryka P. Policja dotarła do świadka

Tragiczny wypadek, w którym zginęło czterech młodych mężczyzn jadących Renault Megane RS przez centrum Krakowa, wciąż budzi silne emocje. Po upływie ponad 1,5 roku od tego zdarzenia, prokuratura wreszcie dotarła do świadka zdarzenia przebywającego w Wielkiej Brytanii. Niewykluczone, że śledztwo zostanie zakończone przed końcem roku.

Wypadek, do którego doszło 15 lipca na al. Krasińskiego w Krakowie, wciąż rozpala opinię publiczną. Śledztwo w tej sprawie trwa już niemal 1,5 roku, a prokuratura przez ponad 12 miesięcy starała się dotrzeć do kluczowego świadka zdarzenia. Jest nim mężczyzna, którego pędzące auto omal nie potrąciło.

Reklama

Tożsamość świadka ustalono 22 sierpnia 2023 roku, a więc zaledwie miesiąc po tragicznym wypadku. Okazał się nim angielski turysta z Birmingham, który spędzał w Polsce tylko kilka dni. Wówczas polskie służby zapewniały, że przesłuchanie nastąpi w ciągu kilku dni i że nawiązano już kontakt z brytyjskimi organami ścigania. Mimo tych deklaracji ostateczne dotarcie do świadka zajęło znacznie więcej czasu.

Świadek odmówił składania zeznań. Wkrótce zakończenie śledztwa

Niestety, świadkowie w Wielkiej Brytanii mają prawo odmówić składania zeznań i odnaleziony mężczyzna postanowił skorzystać z tego prawa. Na podstawie rekonstrukcji wypadku śledczy wykluczyli jednak, aby przyczynił się on w jakikolwiek sposób do przebiegu zdarzenia. Prokuratura zgromadziła także kluczowe dowody w sprawie, w tym ekspertyzę biegłego z oględzin wraku samochodu, wyniki sekcji zwłok kierowcy i pasażerów, ocenę stanu technicznego pojazdu oraz nagrania z monitoringu miejskiego dokumentujące trasę przejazdu. Jak nieoficjalnie dowiedziała się Gazeta Krakowska - śledztwo powinno zostać niebawem zakończone - niewykluczone, że stanie się tak jeszcze przed końcem roku.

Tragiczny wypadek Patryka P. w Krakowie. Kierowca był pijany

Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło nad ranem 15 lipca 2023 roku w Krakowie. Żółte Renault Megane RS, którym podróżowało czterech młodych mężczyzn, wypadło z drogi przy moście Dębnickim, uderzyło w słup sygnalizacji świetlnej, latarnię, a następnie dachowało na schodach prowadzących na bulwar Czerwieński. Pojazd zatrzymał się dopiero na betonowym murze.

Od początku śledztwa jako główną przyczynę tragedii wskazywano brawurę kierowcy, który znacznie przekroczył dozwoloną prędkość. Wstępne ustalenia biegłych mówiły o około 120 km/h, jednak późniejsze analizy wskazały, że mogła ona wynosić nawet 162 km/h. Tymczasem w miejscu wypadku obowiązywało ograniczenie do 40 km/h, wprowadzone z uwagi na prace drogowe i zwężenie jezdni.

W toku postępowania ustalono, że kierowca Patryk P., właściciel wzmocnionego do 400 KM Renault Megane RS, miał w chwili wypadku 2,6 promila alkoholu we krwi. Co więcej, wyszło na jaw, że początkowo za kierownicą znajdował się jeden z jego znajomych. Mężczyźni zamienili się miejscami zaledwie 1300 metrów przed miejscem tragicznego zdarzenia.  

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Patryk P. | Renault Megane | wypadek w Krakowie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy