Polski transport drogowy stanie? Drogie paliwo to tylko część problemów

Karol Biela

Oprac.: Karol Biela

To ciężki czas dla przewoźników drogowych. Pakiet mobilności, Polski Ład a potem wojna na Wschodzie i brak ukraińskich kierowców. Teraz doszły jeszcze rekordowo wysokie ceny paliw, które mogą wręcz sparaliżować łańcuch dostaw nie tylko w Polsce, ale i całej Europie.

Wysokie ceny paliw uderzają mocno nie tylko w polskich przewoźników drogowych. Część firm transportowych rozważa zawieszenie działalności
Wysokie ceny paliw uderzają mocno nie tylko w polskich przewoźników drogowych. Część firm transportowych rozważa zawieszenie działalnościStanislaw Bielski/REPORTEREast News

Nie jest dobrze w branży transportowej! W lutym przedsiębiorstwa wykonujące międzynarodowy przewóz drogowy rzeczy musiały dostosować się do nowych unijnych przepisów w ramach tzw. Pakietu mobilności. Koniec diet i ryczałtów a w zamian delegowanie pracowników na zagraniczne trasy poprzez specjalny system IMI czy zmiany w kwestii operacji kabotażowych to tylko cześć zmian, z jakimi przyszło się mierzyć naszym transportowcom.

Pod koniec lutego rosyjscy żołnierze zaatakowali Ukrainę, co jeszcze bardziej utrudniło prowadzenie tego biznesu. Przez lata braki kadrowe wśród zawodowych kierowców uzupełniano pracownikami ze Wschodu, aż nagle okazało się, że około 37 proc. wszystkich obsad polskich ciężarówek jeżdżących po unijnych trasach stanowią Ukraińcy (ponad 103 tys. wydanych przez GITD świadectw kierowcy na dzień 31 stycznia 2021 roku).

Cześć nich nie wróciła z odpoczynku w ojczyźnie, bo dekretem prezydenta Wołodymyra Zełenskiego z 24 lutego obywatele Ukrainy w wieku 18-60 otrzymali zakaz opuszczania kraju. Ponadto wielu kierowców pozostających w Polsce zgłosiło się do swoich szefów po bezpłatne urlopy - część wyjechała walczyć za swój kraj, inni chcieli zatroszczyć się o bliskich.

Część firm transportowych chce zawiesić działalność, inne czekają na rozwój sytuacji

W międzyczasie głównie z powodu rosyjskiej agresji na polskich, ale i europejskich stacjach paliw zaczęły bardzo szybko rosnąć ceny. Największe podwyżki dotyczą zwłaszcza oleju napędowego, którym zasilana jest zdecydowana większość ciągników siodłowych, "solówek" czy 3,5-tonowych busów przewożących towary.

Według danych portalu e-petrol.pl detaliczne ceny ON wzrosły w Polsce w ciągu ostatniego tygodnia aż o 1,54 zł i średnia kształtuje się teraz w granicach 7,68-7,89 zł za litr.

- Transport międzynarodowy, zwłaszcza na kierunki wschodnie, zauważalnie słabnie. Znam niektóre firmy specjalizujące się w transporcie na Ukrainę, które myślą wręcz o całkowitym zaprzestaniu działalności. A do tego proszę pamiętać, że około 40 proc. wszystkich kosztów, jakie ponosi przedsiębiorstwo transportowe, to olej napędowy - wyjaśnia Sławomir Kostjan, dyrektor Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przewoźników Międzynarodowych.

W rozmowie z Interią właściciele kilku firm transportowych dodają, że i program "Polski Ład", ale też unijny Pakiet mobilności przyprawił im sporo problemów i wydatków. - Marzec będzie czasem na podjęcie decyzji czy dział naszej firmy odpowiadającej za transport towarów będzie utrzymany a mówiąc wprost czy będzie rentowny. Jeżeli nie poprawi się sytuacja na rynku i ceny pali pozostaną na tym samym poziomie, obawiam się, że zrezygnujemy z tej części naszego biznesu - mówi anonimowo jeden z przewoźników ze wschodniej części Polski.

Marnym pocieszeniem jest fakt, że ceny paliw dają się we znaki nie tylko naszym przewoźnikom. O ryzyku niewypłacalności firm z obszaru logistyki i transportu mówi się też w Niemczech, Francji czy Hiszpanii. A bez ciężarówek dostarczających towary do fabryk czy codziennych produktów do sklepów może zachwiać się cała europejska gospodarka.

***

Moto flesz. Odcinek 29INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas