Policja zatrzymuje prawa jazdy kierowcom za wykroczenia pieszych
Polska policja ma chyba wyraźny problem z interpretacją przepisów dotyczących pieszych - ich praw i obowiązków. Oto kolejny przykład na to, że według funkcjonariuszy pieszy może wszystko. A w razie czego obwini się kierowcę, ponieważ jechał "rozpędzony".
Policja w Krapkowicach podała komunikat o potrąceniu na przejściu dla pieszych w tej miejscowości. Zgodnie z jego treścią, 61-letnia kierująca potrąciła na pasach 28-letnią pieszą. "Kierująca nie ustąpiła pierwszeństwa pieszej" - czytamy w komunikacie. Cóż, sytuacja jakich wiele. Niestety dla siebie, policja opublikowała również nagranie całej sytuacji.
Co na nim widzimy? Pieszą, która stoi przed przejściem dla pieszych, przepuszcza samochody, po czym wchodzi na pasy i dosłownie sekundę później zostaje potrącona przez pomarańczowego Renault Captura. Oglądamy to i nie rozumiemy - policja pisze o nieustąpieniu pierwszeństwa przez kierującą. Chyba osoba pisząca komunikat się przejęzyczyła? To samochód ma przecież pierwszeństwo, a pieszy nabywa je dopiero po wejściu na przejście, ale nie tuż przed pojazd! To się wtedy nazywa wtargnięcie i przepisy wprost tego zabraniają, bez względu na to, czy pieszy wchodzi na pasy czy nie.
Dalej czytamy w komunikacie, że jednak jego autor się nie pomylił. Policjanci za zdarzenie obwinili kierującą Renault (!), zatrzymali jej prawo jazdy i skierowali sprawę do sądu. Oskarżyli ją o "naruszenie zasad bezpieczeństwa na drodze". Gdyby jeszcze poruszała się ona z dużą prędkością. Tymczasem na nagraniu widać, że nie jechała szybko i zatrzymała się jeszcze na przejściu dla pieszych. Nie można więc jej zarzucić przekroczenia prędkości, ani niezachowania szczególnej ostrożności w obrębie przejścia dla pieszych. Od momentu wtargnięcia pieszej do uderzenia, minęła sekunda. Mniej więcej tyle zajmuje dobremu kierowcy zauważenie zagrożenia i reakcja oraz opóźnienie działania układu hamulcowego.
Żeby było zabawniej, policyjny komunikat kończy się takim akapitem:
"Policjanci apelują, uważajmy szczególnie przy dojeżdżaniu do pasów. Jeżeli pieszy wejdzie na przejście kierujący samochodem może nie zdążyć zatrzymać pojazdu. Szczególny apel kierujemy również do pieszych, by nie wchodzili bezpośrednio przed nadjeżdżający pojazd. Nawet na przejściu dla pieszych należy się upewnić, czy kierujący zdąży wyhamować."
No to jak w końcu? Według policji można wchodzić pod koła samochodu, czy nie można? Chyba nie można, ale w razie czego i tak nie jest to wina pieszego. Całe zajście przypomina nam sytuację w Lublinie, gdzie piesza też weszła tuż przed nadjeżdżający samochód. Kierowcy udałoby się ominąć ją i uniknąć potrącenia, ale piesza zaczęła biec i... wbiegła w bok samochodu. Winnym oczywiście został uznany kierowca.
W obu przypadkach sprawa jest do wygrania w sądzie, ale nie należy nastawiać się na szybki proces, a raczej batalię trwającą roku, albo i dwa lata. Tyle zajęło pewnemu kierowcy udowodnienie tego, co nagrał na umieszczonej w aucie kamerze - że pieszy wszedł mu pod koła i nie dał szans na reakcję.
Natomiast wszystkim zwolennikom wprowadzenia zapowiadanego pierwszeństwa dla pieszych jeszcze przed wejściem na pasy, chcemy zwrócić uwagę na jeden szczegół. Według projektu przepisów, pieszy nadal będzie musiał zatrzymać się przed przejściem i upewnić, że zbliżający się do niego pojazd zahamował. Wchodzenie prosto pod koła auta, tak jak na powyższym filmie, nadal będzie zakazane.