Piesza wbiegła w samochód. Winny oczywiście kierowca
Dużo zamieszania wywołała zapowiedź wprowadzenia bezwzględnego pierwszeństwa pieszych. Można zacząć się zastanawiać co faktycznie zmienią nowe przepisy, bo z pewnością nie zmienią sposobu w jaki policja karze kierowców, którzy już teraz niemal zawsze uważani są za sprawców każdego potrącenia.
Najpierw oddajmy głos lubelskiej policji, która opisała całe zdarzenie:
"Wczoraj przed godziną 20:00 dyżurny KMP w Lublinie otrzymał zgłoszenie o potrąceniu pieszej pieszych przy ul. Lwowskiej. Skierowani na miejsce policjanci ustalili, że kobieta przekraczała jezdnię na oznakowanym przejściu dla pieszych, gdzie została potrącona przez samochód osobowy marki Volvo jadący w kierunku al. Andersa. Na szczęście kobieta nie odniosła poważnych obrażeń. Kierowca był trzeźwy. Za spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym został ukarany mandatem karnym w kwocie 500 złotych.
Zdarzenie miało miejsce na wyraźnie oznakowanym i oświetlonym przejściu dla pieszych - czyli tam, gdzie przepisy chronią pieszego w sposób szczególny."
Sprawa wydaje się jasna - kierowca potrącił pieszą na przejściu, więc jego wina jest oczywista. Niestety (dla policji) całe zdarzenie zostało nagrane przez monitoring. I co widzimy na nagraniu? Piesza w kapturze na głowie i wpatrzona w smartfona nie zaszczyca nawet przelotnym spojrzeniem ulicy, na którą wchodzi. W momencie kiedy stawia pierwszą nogę na pasach, nadjeżdżający kierowca znajduje się od niej o dwie długości samochodu. Nie ma on najmniejszych szans na zatrzymanie się. Taką właśnie sytuację Prawo o ruchu drogowym nazywa "wtargnięciem przed nadjeżdżający pojazd". A tego robić nie wolno, również na przejściu dla pieszych. Przy okazji przypominamy, bo wielu komentujących ma wyraźny problem z interpretacją przepisów, że pieszy nabywa pierwszeństwo dopiero po wejściu (ale nie wtargnięciu!) na przejście.
Kierowca robi więc jedyną rzecz jaka mu pozostała - chce ominąć pieszą. Jego szybka reakcja pozwoliłaby na uniknięcie potrącenia, ale w tym momencie piesza rzuciła się biegiem do przodu. Lecz nie wbiegła pod koła samochodu Ona wbiegła w jego bok! Może zabrzmieć to trochę groteskowo, ale technicznie rzecz biorąc, to ona "potrąciła" samochód.
Powiecie, że może policja nie widziała tego nagrania. Widziała i sama je upubliczniła na swojej stronie. Wspomina nawet o nim w komunikacie:
"Nagranie pokazuje również, że piesza nie rozejrzała się przed wejściem na przejście. Pamiętajmy, że bezpieczeństwo w ruchu drogowym w dużej mierze zależy od tego, czy sami stosujemy się do podstawowych zasad poruszania się po drodze."
Przekładając to z polskiego na nasze - policja przyznaje, że piesza złamała "podstawowe zasady poruszania się po drodze" i weszła na przejście bez uprzedniego upewnienia się, czy może to zrobić. Zwróćmy też uwagę, że prawo zabrania także przebiegania przez przejście. Piesza złamała więc dwa przepisy i w konsekwencji sama wbiegła (!) w prawidłowo poruszający się pojazd. Zwróćmy też uwagę, że Volvo w połowie zatrzymało się na pasach. Tak krótka droga hamowania dobitnie świadczy o tym, że auto nie poruszało się z dużą prędkością.
Podsumujmy zatem. Kierowca zbliżając się do przejścia dla pieszych zachowuje szczególną ostrożność - porusza się ze stosunkowo niedużą prędkością i uważnie obserwuje sytuację. Widząc pieszą wchodzącą mu pod koła reaguje natychmiast - stara się ją ominąć i mocno wciska hamulec. Nic więcej nie mógł zrobić. Piesza z kolei nie zachowała szczególnej ostrożności, nie upewniła się, że może wejść na przejście, a następnie sama wbiegła w auto, które próbowało ją ominąć. Kto więc jest winny? Według policji kierowca. Czy to wymaga jakiegoś dalszego komentarza?
MD