Ogromne zwolnienia w motoryzacji! Setki osób trafią na bruk?

Najwięksi niemieccy producenci samochodów planują zwolnić kilkadziesiąt tysięcy pracowników. Zwolnienia na masową skalę obejmą fabryki takich marek jak Volkswagen, Audi, BMW, Mercedes i MAN.

Kryzys w branży motoryzacyjnej zaczął się już przed paroma laty, m.in. za sprawą afery Dieselgate, ale pogłębiła go epidemia koronawirusa i spadająca sprzedaż nowych aut.

Volkswagen boryka się z poważnymi problemami od 2015 r. kiedy to - w następstwie dochodzenia prowadzonego przez podległą rządowi USA Agencję Ochrony Środowiska (EPA) - przyznał się do zainstalowania w łącznie około 11 mln samochodów oprogramowania pomagającego fałszować wyniki pomiarów zawartości tlenków azotu w spalinach silników Diesla. Oprogramowanie to, znane pod angielską nazwą "defeat device" (urządzenie udaremniające), w celach oszczędnościowych wyłączało system neutralizowania tlenków azotu podczas normalnej eksploatacji samochodu i włączało go po rozpoznaniu, że silnik poddawany jest testom.

Reklama

Później okazało się, że afera rozlała się poza USA, objęła również inne marki koncernu m.in. Audi i Porsche.  Od tego czasu, do końca 2019 r., koncern zlikwidował 11 tys. miejsc pracy, tnąc wydatki o blisko 3 mld euro. Jednak już wiadomo, że skala zwolnień będzie musiała być większa. Niemieckie media informują, że wciągu kilku lat koncern zwolni jeszcze ok. 20 tys. pracowników.

Podobna skala zwolnień ma objąć należące do koncernu fabryki samochodów marki Audi. W listopadzie 2019 r. zapadła decyzja o zwolnieniu 9,5 tys. pracowników w fabrykach w Ingolstadt i Neckarsulm. Ma to pozwolić na zaoszczędzenie 6 mld euro. W zamian Audi planuje utworzyć 2 tys. nowych miejsc pracy w elektromobilności i cyfryzacji.

Epidemia koronawirusa dotyka również innych potężnych graczy w branży motoryzacyjnej. Mercedes, który także zapowiadał działania prowadzące do oszczędności, weryfikuje właśnie swoje plany. Oznaczają one zwolnienie 30 tys. pracowników na całym świecie - wcześniej mówiono o 15 tys. osób. W centrali koncernu Stuttgart-Untertürkheim do 2025 roku pracę straci 4 tys. osób z 19 tys. zatrudnionych, a w najstarszym zakładzie produkcyjnym w Berlinie odprawę odbierze ok. tysiąca osób z 2,5 tys. pracowników.

Podobne cięcia planuje BMW. Bawarski producent samochodów, który zatrudnia 126 tys. pracowników, zwolni 6 tys. z nich. Sprzedaż aut ze śmigłem na masce zmalała w drugim kwartale 2020 r. tak znacznie, że koncern po raz pierwszy od 11 lat miał wynik na minusie. Jednak plan oszczędnościowy w BMW może być znacznie poważniejszy niż mówi się oficjalnie. Tygodnik "Focus" pisze, że pracę stracić może nawet 30 tys. osób.

Bessa dotyka również producentów ciężarówek. MAN planuje zwolnienie 9,5 tys. pracowników w Niemczech i Austrii. Miałoby się to odbyć poprzez zamknięcie fabryk w Steyr, Plauen i Wittlich - produkcja mogłaby zostać przeniesiona do Polski i Turcji. Tylko w głównym zakładzie w Monachium oraz w Norymberdze pracę ma stracić 4 tys. osób. 

Więcej informacji znajdziesz tutaj

Polsat News
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy