Nowe podatki dla kierowców. Obejmą 20 mln samochodów
W ostatnich dniach pojawiły się informacje o nowych podatkach, jakie w kolejnych latach dotknąć mają zdecydowaną większość polskich kierowców. Chociaż wszelkie doniesienia dotyczące ich wysokości to na razie spekulacje, prawdą jest, że już od 2026 roku nowy podatek będzie musiało płacić blisko 20 milionów polskich kierowców. W 2025 roku nowe opłaty objąć mogą 2,5 mln zmotoryzowanych.
W mediach pojawiły się ostatnio doniesienia dotyczące nowych podatków, jakie w nadchodzących miesiącach mają zostać nałożone na polskich kierowców. Chociaż część mediów przedstawiała je w charakterze sensacji, w rzeczywistości o pojawieniu się nowych podatków wiemy od listopada 2022 roku, gdy polski rząd uzgodnił z Unią Europejską warunki Krajowego Planu Odbudowy. Właśnie w tym dokumencie pojawiły się słynne "kamienie milowe", które Polska zgodziła się spełnić, by móc cieszyć się strumieniem pieniędzy z KPO.
Krajowy Plan Odbudowy zakłada m.in. "wzrost wykorzystania transportu przyjaznego dla środowiska", co w praktyce oznaczać ma "zachęcenie" rodaków do przesiadki na transport publiczny lub zakup samochodu elektrycznego. W ramach realizacji tego zapisu podpisany przez Polskę dokument zakłada wprowadzenie dwóch "mechanizmów":
- nowej opłaty rejestracyjnej,
- nowego podatku od posiadania samochodu.
Jak czytamy w KPO, oba mechanizmy mają być "związane z emisjami" i działać na zasadzie "zanieczyszczający płaci". Obie opłaty mają być uzależnione od emisji CO2 lub NOx, a dochody z nich przeznaczone na:
Uściślijmy - chodzi o dwa nowe rozwiązania nie mające nic wspólnego z opłatą emisyjną wliczaną w cenę litra benzyny bezołowiowej i oleju napędowego.
Chociaż część mediów spekulowała na temat wysokości nowych opłat, na ten moment za pewnik - co również bezpośrednio wynika z zapisów KPO - uznać można jedynie kalendarz ich wprowadzenia. Wszelkie pojawiające się w sieci dyskusje na temat wysokości nowej opłaty rejestracyjnej i podatku od posiadania samochodu to wróżenie z fusów. Kamienie milowe nic na ten temat nie mówią, więc wysokość nowej daniny będzie ustalana przez polski rząd.
Warto jednak przypomnieć, że z pierwszym podejściem do wprowadzenia opłat uzależnionych od wieku pojazdu i normy emisji spalin mieliśmy do czynienia już w 2006 roku, gdy premierem był jeszcze Kazimierz Marcinkiewicz.
Jak przypomina serwis elektrowóz.pl, w opracowanym wówczas projekcie pojawił się wzór, w ramach którego wysokość podatku miałaby zależeć od pojemności skokowej i normy emisji spalin (z tabelą odpowiednich mnożników).
Prace nad projektem zarzucono, gdy okazało się, że w przypadku starszych pojazdów kwota podatku mogłaby sięgnąć kilkunastu tysięcy złotych rocznie. Wzór prezentował się następująco:
S (końcowa stawka podatku) = cc2 (pojemność skokowa w litrach do kwadratu)* euro (mnożnik dla danej normy) * stawka (w projekcie przyjęto kwotę 500 zł).
Powyższe wzór to jedynie spekulacje oparte na archiwalnym projekcie i należy je traktować wyłącznie jako ciekawostkę. Nikt nie ma chyba wątpliwości, że przy średniej wieku samochodu w Polsce (około 15,5 roku) i 20 mln samochodów w naszym kraju, wprowadzenie podatku w formie proponowanej w 2006 roku skutkowałoby politycznym trzęsieniem ziemi. Obecnie wiadomo jedynie, że nowy podatek powinien zacząć obowiązywać w II kwartale 2026 roku i - biorąc pod uwagę liczbę zarejestrowanych w kraju samochodów - obejmie około 20 milionów pojazdów.
Dodatkowa opłata rejestracyjna ma zacząć obowiązywać w czwartym kwartale przyszłego roku. Nie jest pewne, czy obejmie ona wszystkie pojazdy, czy tylko te na rynku wtórnym. Zapisy KPO sugerują jednak pierwszą opcję. Dokument mówi bowiem o dodatkowych środkach finansowych i fiskalnych stymulujących popyt na czystsze pojazdy, w tym - tu cytat - "wyższe opłaty rejestracyjne za pojazdy spalinowe".
Zakładając (to wciąż spekulacje), że nowe opłaty rejestracyjne dotkną wszystkie rodzaje pojazdów (nowe i używane bez względu na rodzaj zasilania), oznacza to, że w pierwszym pełnym roku ich obowiązywania, obejmą one około 2,5 mln kierowców w Polsce. Na taką liczbę składa się około 2 mln transakcji na rynku wtórnym i blisko pół mln rejestracji nowych aut na rynku pierwotnym.
Czy nowe podatki wejdą w ogóle w życie? Dziś tego nie wiadomo. Obecny polski rząd, który podpisał się pod warunkami KPO, ma do kamieni milowych bardzo swobodne podejście. Bardziej pryncypialnie do sprawy podchodzi Bruksela, które wobec powyższego środki z KPO po prostu zablokowała. A chodzi o - bagatela - niemal 160 mld zł.