Nowe klocki od Hot Wheels kosztują tyle co LEGO. Ale mają coś, czego tam nie znajdziesz
Gdy masz na koncie produkcję ponad pół miliarda autek rocznie, możesz uznać, że niczego nie musisz już nikomu udowadniać. Ale Mattel – właściciel Hot Wheels – najwyraźniej nie lubi stać w miejscu. Marka, która od dekad rozkochiwała dzieciaki (i dorosłych) w resorakach, właśnie ogłosiła wejście na zupełnie nowy rynek. Klocki Hot Wheels – tak, dobrze czytasz. Ale to nie będzie konkurencja dla klasycznych zabawkowych zestawów. To coś zdecydowanie bardziej dopracowanego.

Na wstępie warto zaznaczyć: nie, to nie jest prezent na Dzień Dziecka. I to nie tylko dlatego, że zestawy trafią do sprzedaży dopiero 27 lipca 2025 roku. Ta linia nie jest skierowana do maluchów, które z radością rozsypują klocki po podłodze, lecz do tych, którzy w dzieciństwie kolekcjonowali resoraki Hot Wheels, albo wciąż nie mogą się im oprzeć, ale dziś chcą coś zbudować. Dosłownie i metaforycznie.
Każdy zestaw to połączenie modelarskiej precyzji z klockowym luzem. Mamy tu metalowe części, działające mechanizmy, sporo opcji personalizacji, a w pudełku zawsze czeka ekskluzywny resorak 1:64, dostępny tylko w tej serii. To ukłon w stronę kolekcjonerów, którzy lubią, gdy coś da się postawić na półce - i żeby wyglądało.
Co znajdziesz w pierwszej kolekcji?
Start jest konkretny. Siedem modeli, trzy serie - Speed, Elite i Premium. W Speed Series pojawi się m.in. Cadillac Project GTP Hypercar oraz Maserati MC20, którego motylkowe drzwi robią wrażenie nawet w wersji klockowej. Jest też Chevrolet Camaro z 1968 r. Te modele składają się z ok. 250-300 elementów i wyceniono je na 99,99 zł.

W serii Elite znajdziemy Acurę NSX z lat 90. (którą można złożyć również jako Hondę), Corvette Grand Sport, oraz Chevy Pickupa z ’62 roku - z deską surfingową i regulowanym zawieszeniem. Mają po 800-900 elementów i kosztują 199,99 zł.

Prawdziwa perła to Mercedes-Benz 300 SL Gullwing w skali 1:12 - przedstawiciel serii Premium. Duży, szczegółowy, z otwieranymi drzwiami i metalowym logo Mercedesa. W zestawie oczywiście miniaturowa wersja 1:64, do kompletu. Nie oszukujmy się - to model, który nie będzie się kurzył w dziecięcym pokoju, tylko stanie obok innych "dorosłych" kolekcji. Składa się z 1600 elementów i kosztuje 689,99 zł.

Hot Wheels jak LEGO? Podobne. Ale nie identyczne
Nie da się tego uniknąć - porównania do LEGO cisną się same. Nowe zestawy Hot Wheels ewidentnie celują w ten sam segment, co Speed Champions czy Technic. I to dobrze, bo konkurencja potrafi tylko wzmocnić jakość. A na starcie Mattel prezentuje się solidnie. Najmniejsze modele są porównywalne cenowo z serią LEGO Speed Champions. Mercedes 300 SL Gullwing w wersji Premium celuje w okolice Forda GT z LEGO Technic, który również powstał w skali 1:12.
To, co wyróżnia Mattela, to dodatek w postaci unikalnych resoraków Hot Wheels. To nie tylko dodatek - to element wyróżniający całą serię i dający jej kolekcjonerskiego pazura. Na tle LEGO wypada to ciekawie, choć dopiero praktyka pokaże, jak będzie z jakością spasowania, trwałością i frajdą z montażu. Niestety - resoraki w 1:64 mają być dostępne wyłącznie w połączeniu ze swoimi klockowymi odpowiednikami - nie da się ich kupić osobno.

Czy Mattel namiesza na rynku klocków? Potencjał jest. Nie każdy dorosły kolekcjoner utożsamia się z LEGO, a Hot Wheels ma tę przewagę, że produkty z tym logo zawsze były "trochę bardziej odważne". Wchodząc w segment zestawów konstrukcyjnych, marka nie odcina kuponów od nostalgii - tworzy nowy sposób kontaktu z produktem.
Zbudować coś własnymi rękami, a potem postawić to na półce? Brzmi znajomo. I właśnie o to tu chodzi.