Najpierw ukradli samochód, a potem zadzwonili do właściciela "z ofertą"
Złodzieje, którzy ukradli w Zakopanem Rama Big Horn zadzwonili do właściciela z żądaniem pousuwania z internetu wszystkich postów o kradzieży. W zamian zaoferowali "dogadanie się" ws. zwrotu samochodu.
Spis treści:
To sytuacja jak z filmu sensacyjnego. W nocy z niedzieli na poniedziałek sprzed jednego z domów na ul. Tatary w Zakopanem skradziono Rama 1500 Big Horn. To wielki amerykański pickup, ten konkretny egzemplarz wyprodukowano w 2022 roku i wyposażano w polskie tablice rejestracyjne "K TR4".
Skradziono wielkiego pickupa. Trwało to minutę
Całe zdarzenie zostało zarejestrowane przez kamerę monitoringu. Na nagraniu widać, że kradzież zajęła tylko około minuty, zapewne dokonano ją metodą "na walizkę". W efekcie złodziej, wraz z odpowiednim sprzętem, podszedł do samochodu i wsiadł, jak do swojego.
Samochód został później zarejestrowany na innym nagraniu, jak kierował się w kierunku Zakopianki i tam ślad się urwał.
Właściciel Rama informację o kradzieży nagłośnił w internecie, zaoferował również 30 tys. zł nagrody za wskazanie miejsca, gdzie znajduje się auto.
Przestępcy zaoferowali "dogadanie się"
Niedługo później na podane dane zadzwonił mężczyzna, który zaoferował "dogadanie się" ws. zwrotu samochodu. By się uwiarygodnić podał, że fotel kierowcy Rama ma przepalenie od papierosa. Następnie stwierdził, że auto jest jeszcze w całości i można się dogadać, ale pod warunkiem, że wszystkie informacje o kradzieży zostaną usunięte z internetu.
Zapowiedział, że jeśli tak się stanie, to zadzwoni w niedzielę i wówczas się "dogadają", co należy rozumieć zapewne, jak chęć odebrania nagrody i wskazania, gdzie stoi auto.
Porozumienia najwyraźniej jednak nie będzie, bo właściciel nie tylko nie usunął wpisów, ale nagraną rozmowę z przestępcą również opublikował w internecie.
Na czym polega kradzież "na walizkę"?
"Na walizkę" można ukraść samochód wyposażony w system bezkluczykowego dostępu.
W procederze zawsze biorą udział dwie osoby - złodziej wyposażony w antenę, którego zadaniem jest przechwycenie i nadanie sygnału kluczyka pozostawionego np. przy drzwiach wejściowych do domu, oraz złodziej, który fizycznie dokonuje kradzieży
Pierwszy z nich musi podejść blisko drzwi i okien, by przechwycić, wzmocnić i nadać dalej sygnał kluczyka. Drugi, wyposażony w urządzenie odbiorcze podchodzi wówczas do samochodu, który się otwiera. Następnie wystarczy nacisnąć przycisk uruchamiania silnika i odjechać.
Jak się zabezpieczyć przed kradzieżą "na walizkę"?
Na szczęście, ochrona przed złodziejami wymaga jedynie zmiany nawyków. Działa np. owijanie kluczyków ekranem z aluminiowej folii kuchennej. Zdecydowanie lepsze będzie jednak zainwestowanie w sejf. Nie chodzi wcale o wymyślne urządzenia za tysiące złotych. Najprostsze kasetki na oszczędności (np. takie, jakie spotkać można w hotelach) kupić możemy już za 100-200 złotych.
Oczywiście, ich otwarcie nie stanowi dla złodzieja większego problemu, ale w roli ekranu dla fal radiowych ich metalowe ściany sprawdzają się świetnie. Warto wyposażyć się w jedną z nich, która pełnić będzie w domu rolę szafki na klucze. Wówczas, śmiało możemy postawić ją w przedpokoju. Już samo przymknięcie drzwiczek sprawi, że złodziej nie będzie w stanie przechwycić sygnału kluczyka.