Młodzi Amerykanie chcą chińskich samochodów. Jest tylko jedno “ale”

Stany Zjednoczone nie patrzą przychylnie na chińską motoryzację. Potwierdzają to chociażby ostatnie działania prezydenta Joe Bidena, który na samochody z Państwa Środka nałożył ogromne cła. Niemniej, najnowsza ankieta pokazuje, że chętnych na chińskie auta nie brakuje - zwłaszcza wśród młodych amerykanów. Jest natomiast jedna rzecz, która najbardziej przeraża ankietowanych.

Zdaniem wielu chińskie samochody elektryczne to coś, czego na rynku bardzo brakowało. Głównie z uwagi na fakt, że na tle pozostałych propozycji, są atrakcyjnie wycenione i ciągle spełniają główne założenia - transportują z punktu A do punktu B. I tu niestety dochodzimy do kwestii gospodarki i uczciwej konkurencji. Klienci chcieliby jeździć tanimi autami, ale władze USA czy Unii Europejskiej nie mogą pozwolić, aby produkty z Państwa Środka całkowicie opanowały rynek.

Elektryki z Chin. Każde pokolenie ma inne zdanie

Największe zainteresowanie chińskimi autami obserwuje się wśród osób poniżej 40 roku życia. Z najnowszego badania przeprowadzonego w USA przez firmę AutoPacific wynika, że zdecydowana większość - bo aż 76 proc. osób spośród 800 ankietowanych - chętnie przesiadłoby się do elektrycznego auta z Chin. W przedziale wiekowym od 18 do 80 lat zainteresowanie było mniejsze i wynosiło już tylko 35 proc. Wynika to w głównej mierze z niechęci osób w wieku powyżej 60 lat - tylko 26 proc. rozważało w ostatnim czasie zakup chińskiego elektryka. 

Reklama

Miejsce produkcji ma znaczenie

Spośród 18 ankietowanych, którzy nie potrafili określić swojego stanowiska, spore znaczenie miało miejsce, w którym auto powstaje. W badaniu podkreślano, że gdyby chińskie pojazdy były produkowane w Stanach Zjednoczonych, byłyby lepiej postrzegane. Głównie z uwagi na fakt, że prowadzenie produkcji w USA wspierałoby lokalną gospodarkę i pracowników.

Największym problemem jest prywatność

W jednej kwestii wszystkie pokolenia były zgodne - inwigilacja. Badani wskazywali, że mają obawy co do sposobu przechowywania danych przez chińskie samochody. To również jeden z głównych, dla których prezydent Joe Biden podniósł cła na elektryczne samochody z Chin z 25 do 100 proc. Jednocześnie podniesiono cła na baterie litowo-jonowe (z 7,5 do 25 proc), na panele słoneczne (z 25 do 50 proc.), na półprzewodniki (z 25 do 50 proc.), a także na stal i aluminium (z 7,5 do 25 proc.), jak również na metale ziem rzadkich (z 0 do 25 proc.).

Wyższe cła w USA. Co to oznacza dla chińskich producentów?

Co to oznacza dla chińskich producentów? W kontekście Stanów Zjednoczonych niewiele, bowiem Chińczycy tak naprawdę w USA jeszcze właściwie aut nie sprzedają. Ostatnie decyzje zdecydowanie mocniej odbiją się na amerykańskich firmach, które produkują swoje auta w Chinach. Tyle dobrego, że nowe przepisy nie obowiązują aut spalinowych.

Oznacza to więc, że takie marki jak Buick Envision (GM), Lincoln Nautilus (Ford) mogą być importowane do USA na dotychczasowych warunkach, podobnie jak Volvo S90. Co więcej, dla chińskich producentów, którzy będą chcieli wejść ze swoimi produktami na rynek USA, cła wcale nie muszą być problemem. Wystarczy, że wybudują fabryki w Meksyku - tak jak robi to już BYD.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: USA | chińskie samochody | samochody elektryczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy