Koronawirus w służbie postępu, czyli motoryzacja w 2020 roku

Czym mijający rok zapisze się w pamięci osób, interesujących się na co dzień motoryzacją? Odpowiedź wydaje się oczywista. Najważniejszym wydarzeniem, a właściwie niekończącym się ciągiem wydarzeń była niewątpliwie pandemia koronawirusa, która odcisnęła się fatalnym piętnem na większej części 2020 r.

article cover
Stanislaw BielskiReporter

Producentów pojazdów boleśnie dotknęły wiosenne, wymuszone przez atak wirusa przestoje fabryk i konieczność kosztownego wdrożenia ostrych reżimów sanitarnych, umożliwiających ich ponowne uruchomienie.

Dla importerów i dilerów poważny cios stanowił dramatyczny spadek sprzedaży. W ciągu pierwszych 11 miesięcy 2020 r. zarejestrowano w Polsce niespełna 377 000 nowych samochodów osobowych, o jedną czwartą mniej niż w tym samym okresie roku ubiegłego.  Z zakupami aut wstrzymały się firmy, na które przypada około 70 proc. rynku. Obroniła się Toyota. Lideruje wśród marek, a w pierwszej dziesiątce najlepiej sprzedających się modeli wzrosty rok do roku zanotowała jedynie trójka jej reprezentantów: Corolla, Yaris i CH-R.

Podobno na całej zawierusze najmniej ucierpiały marki premium, co potwierdza starą prawdę, że każdy kryzys gospodarczy najbardziej uderza w średniaków. Biedni nadal klepią biedę, a portfele bogatych owszem, schudły, ale nadal są wystarczająco grube.

A propos Toyoty... W styczniu polecieliśmy do Amsterdamu na Kenshiki Forum, by wraz z rzeszą przybyłych z wielu krajów przedstawicieli mediów spotkać się z najwyższym kierownictwem europejskiej gałęzi japońskiego koncernu i z grupą jego menedżerów, inżynierów i dizajnerów; by zobaczyć z bliska kilka ciekawych pojazdów, w większości po raz pierwszy pokazanych publicznie na naszym kontynencie oraz poznać kierunek, w którym zmierza motoryzacja. Było kolorowo, głośno, efektownie.

11 miesięcy później, na początku grudnia, zostaliśmy zaproszeni na następną imprezę z tego cyklu, aczkolwiek z powodu Covid -19 odbywającą się w  zupełnie innym formacie, jako konferencja online. To pokazuje kolejną zmianę, jaką przyniósł rok 2020. Dzisiaj można nie tylko posłuchać w Internecie wystąpienia ważnego prezesa, lecz także porozmawiać tą drogą ze sprzedawcą i mechanikiem z serwisu, odbyć wirtualny spacer po salonie dilera, dokładnie obejrzeć samochód, do którego się przymierzamy, wreszcie złożyć zdalnie zamówienie. Koronawirus w służbie postępu...

Kolejną cechą szczególną 2020 r. była postępująca elektryfikacja motoryzacji. Niemal każdy producent samochodów ma już w swojej ofercie model lub modele na prąd. Nie łudźmy się - lansowanie napędów alternatywnych nie jest efektem nagłej erupcji troski o zmiany klimatyczne na Ziemi i los białych niedźwiedzi w Arktyce. Wprowadzanie coraz to nowych aut z napędem elektrycznym trudno też uznać za reakcję na potrzeby rynku, bowiem chociaż, patrząc na procenty, sprzedaż takich pojazdów szybko rośnie, to w liczbach bezwzględnych wciąż stanowi ułamek promila całego wolumenu. O co zatem chodzi?

Ano o to, by sprostać stale zaostrzanym wymogom Unii Europejskiej i uniknąć kar za przekraczanie tzw. flotowych limitów emisji dwutlenku węgla. "Elektryk" jako taki gazów cieplarnianych w powietrze nie wyrzuca i owe wskaźniki wydatnie obniża.

I tu dochodzimy do trzeciego, wartego kilku zdań komentarza wyróżnika  kończącego się roku, czyli postępów w urzeczywistnianiu wizji narodowego samochodu elektrycznego. W lipcu poznaliśmy jego nazwę - Izera. Zobaczyliśmy również  prototypy, zresztą całkiem zgrabne i ładne, biały i czerwony. W grudniu dowiedzieliśmy się że Izera będzie produkowana w Jaworznie, na Śląsku.

Przyznajemy, że długo pozostawaliśmy sceptykami co do realności wspomnianego projektu. Dzisiaj uważamy, że to da się zrobić. Da się złożyć samochód z klocków dostarczonych przez renomowanych, doświadczonych partnerów (bo wszystko wskazuje, że w takim właśnie kierunku to podąża). Da się zbudować i wyposażyć nowoczesną fabrykę. Bez odpowiedzi pozostaje jednak pytanie o sensowność ekonomiczną całego przedsięwzięcia. Ile aut trzeba rocznie produkować, by biznes był opłacalny i zwrócił poniesione koszty? 100 tysięcy? 200? 300? A sama produkcja przecież nie wystarczy. Ktoś musi Izery kupować. Kto?

Według danych Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych w  październiku 2020 r. mieliśmy w kraju zarejestrowane 8662 elektryczne samochody. Za kilka lat sytuacja będzie inna i sprzedaż znacząco wzrośnie, ale czy na tyle, by zapewnić fabryce w Jaworznie rentowność? Nadzieja więc w eksporcie. Tylko jak skłonić zagranicznego klienta do kupna pojazdu nieznanej mu marki, pochodzącego z kraju bez większych tradycji motoryzacyjnych?

Taki wóz musiałby przebijać konkurencję wyjątkową funkcjonalnością lub nadzwyczajnymi parametrami technicznymi. A na to, jak wynika z dotychczasowych doniesień na temat Izery, raczej się nie zanosi. 400 km zasięgu, przyspieszenie od zera do setki w 8 sekund, sterowanie przez ekran dotykowy, nowoczesne systemy bezpieczeństwa... W sumie - standard i to wedle obecnych kryteriów.

Może zatem będziemy rywalizować ze światem ceną? W końcu w czasach PRL produkowane w Polsce samochody znajdowały nabywców nawet w Europie Zachodniej. Były po prostu relatywnie tak tanie, że pozwalało to przymknąć oko na ich niedostatki. Tyle, że w gospodarce rynkowej i przy regułach (dotyczących na przykład pomocy publicznej), które obowiązują w Unii Europejskiej, ta droga jest zamknięta. Izera, nawet jeżeli uwzględnić niższe koszty pracy w Polsce, nie będzie cenowo istotnie odbiegać od podobnych modeli zagranicznych.

Czy i jak uda się te problemy rozwiązać - czas pokaże. A przynajmniej powinien.

Skutki pandemii odczuliśmy również my, dziennikarze zajmujący się motoryzacją. Zawieszenie wielkich imprez wystawienniczych (skądinąd ostatnio i bez tego wyraźnie podupadających), brak międzynarodowych, organizowanych często z dużym rozmachem prezentacji nowych modeli samochodów, premiery online... Wszystko to wpłynęło na naszą pracę. No i zapewne długo jeszcze pozostanie nam w nosach zapach środków dezynfekcyjnych, używanych do odkażania wnętrz aut udostępnianych do testów...

AR

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas