Kierowca stracił 120 tys. zł. Podeszli go metodą "na zagłuszacz"
Ofiarą bardzo zuchwałych złodziei został pewien młody kierowca, który stracił naprawdę sporą sumę pieniędzy. Okazuje się, że wykorzystali oni do kradzieży prosty sposób, przed którym łatwo się obronić. Trzeba tylko wiedzieć jak.
Jak informuje policja, na komisariat w Lesznowoli zgłosił się wystraszony 20-latek, który padł ofiarą zuchwałej kradzieży. Wyjaśnił policjantom, że zostawił przed jednym ze sklepów na terenie Wólki Kosowskiej służbowe Volvo i poszedł na zakupy. Po powrocie zauważył, że z pojazdu zniknęło niemal 120 tys. zł.
Na szczęście dla młodego kierowcy, dzielnicowi z Lesznowoli szybko wpadli na trop podejrzanych. Już następnego dnia zatrzymali 43-letniego obywatela Gruzji oraz 30-letniego obywatela Ukrainy. Okazuje się, że mężczyźni wykorzystywali do kradzieży zagłuszacz, a w ich pojeździe znaleziono także tak zwane łamaki.
Zatrzymani zostali doprowadzeni do Prokuratury Rejonowej w Piasecznie, a zgromadzony w sprawie materiał dowodowy, pozwolił na przedstawienie każdemu z nich zarzutu włamania do samochodu oraz kradzieży blisko 120 tysięcy złotych. Na wniosek prokuratora sąd zastosował wobec podejrzanych środek zapobiegawczy w postaci trzymiesięcznego aresztu. Mężczyznom grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
Metoda kradzieży "na zagłuszacz", jaką zastosowali dwaj zatrzymani, jest dosyć prosta, ale potrafi być bardzo skuteczna. Wykorzystuje się w niej urządzenie elektroniczne, które zagłusza sygnał kluczyka samochodowego. W ten spośób gdy właściciel wysiądzie z pojazdu i naciśnie przycisk na kluczyku, aby zamknąć auto, sygnał nie dotrze do centralki i drzwi pozostaną otwarte. Nie aktywuje się także autoalarm. Złodzieje mogą więc szybko i bez problemu ukraść cenne przedmioty z samochodu.
Policja nie wyjaśniła dlaczego w opisywanym przypadku okradziony 20-latek miał w aucie 120 tys. zł, ale zwykle scenariusz w takich przypadkach jest taki sam. Złodzieje typują swoją ofiarę, gdy podejmuje z bankomatu lub z banku dużą sumę pieniędzy i podążają za nią. Czekają na moment, w którym opuści pojazd, blokują sygnał kluczyka i zabierają z pojazdu cenne rzeczy, nie pozostawiając przy tym żadnych śladów. Tak też musiało być i w tym przypadku - szansa, że złodzieje przypadkiem trafili na samochód z taką ilością gotówki, jest raczej nikła.
Jak więc bronić się przed metodą "na zagłuszacz"? Złodzieje liczą przede wszystkim na nieuwagę i roztargnienie kierowcy. Wiele osób po zamknięciu drzwi, machinalnie wciska przycisk na kluczyku, nawet nie oglądając się na pojazd. Podstawowa zasada to zatem upewnienie się, że auto zareagowało - mignęły światła awaryjne i słychać ryglujące się zamki. Wiele samochodów składa też po zamknięciu lusterka, co jest kolejnym sygnałem, na który możemy zwrócić uwagę. Część modeli pozwala też na włączenie sygnału dźwiękowego, potwierdzającego zamknięcie, dzięki czemu nawet w roztargnieniu zwrócimy uwagę, jeśli auto nie zareaguje.
Warto też podejmować dodatkowe środki bezpieczeństwa za każdym razem, kiedy mamy w aucie coś cennego. Wszystkie takie rzeczy chowajmy zawsze do bagażnika (najlepiej w jakimś ustronnym miejscu, jak parking podziemny) i nigdy nie zostawiajmy ich na przednim lub tylnym siedzeniu. Jeśli wypłacamy większą gotówkę z banku, unikajmy krążenia po mieście i załatwiania innych sprawunków. Zwróćmy też uwagę, czy jakiś samochód nie ruszył za nami spod banku i czy nie jedzie cały czas za nami. W razie podejrzenia, że ktoś nas śledzi, udajmy się na komisariat policji.