Jeździsz po alkoholu? Będziesz miał długi do końca życia!

Chociaż wypadek drogowy niesie ze sobą ból, cierpienie i tragedie rodzin, tego typu zdarzenia mają też wymierny wpływ na budżet państwa. Z raportu opracowanego przez Krajową Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego wynika, że koszty wszystkich zdarzeń drogowych w Polsce wynoszą 48,2 mld zł rocznie, czyli około 3 proc. PKB.

Szacuje się, że koszt wypadku z jedną ofiarą śmiertelną to średnio 2,05 mln zł. W przypadku osoby ciężko rannej kwota oscyluje w okolicach 2,3 mln zł. Wypadek z osobą lekko ranną "wyceniany" jest średnio na 26,7 tys. zł.

Zgodnie z ustawą o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych koszty tego typu zdarzeń w głównej mierze obciążają budżet państwa. Ofiary nie muszą przecież płacić za przyjazd karetki, interwencję służb ratunkowych czy specjalistyczną opiekę medyczną. Wkrótce może się to jednak zmienić...

Reklama

Jak informuje "Rzeczpospolita" w piątek w sejmie złożony został poselski projekt ustawy o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych. Jego autorzy - posłowie PSL-Kukiz’15 - chcą, by Narodowy Fundusz Zdrowia mógł występować z tzw. "regresem", czyli roszczeniem pokrycia kosztów, do kierowców - sprawców, którzy spowodowali wypadek pod wpływem alkoholu lub innych środków odurzających.

Zgodnie z zaproponowanym przez posłów brzmieniem art. 108. pkt 2 kierowca będący sprawcą miałby pokrywać koszty leczenia nie tylko swojego, ale również ofiar wypadku. W szczególności chodzi o koszty dotyczące "ratownictwa medycznego, opieki szpitalnej czy rehabilitacji".

Zaproponowane rozwiązanie ma stanowić bat na pijanych kierowców, którzy do tej pory liczyć mogli, że ofiary ich wypadków leczone będą na koszt państwa. Amatorzy jazdy na podwójnym gazie muszą mieć jednak świadomość, że już dziś z regresem do sprawcy wypadku wystąpić też może zakład ubezpieczeniowy.

Póki co trudno powiedzieć, czy proponowane zapisy mają szansę wejść w życie. Jeśli tak się stanie, finansowe konsekwencje najmniejszego nawet wypadku spowodowanego "pod wpływem" kierowca będzie mógł odczuwać do końca życia.

Warto zaznaczyć, że w publikacji "Rzeczpospolitej" mowa jest nie o "kierowcy" lecz "sprawcy wypadku prowadzącym pojazd". Taki zapis oznacza, że nowe prawo objęłoby też np. nietrzeźwych rowerzystów.

Przypominamy, że jak informował Interię asp. Michał Gaweł z Wydziału Prasowo-Informacyjnego Biura Komunikacji Społecznej, w 2019 roku policjanci zatrzymali 110 678 kierujących pod wpływem alkoholu.

Rok wcześniej nietrzeźwi kierujący byli sprawcami 2 134 wypadków (6,7 proc. ogółu), w których zginęło 266 osób (9,3 proc,), a rannych zostało 2 439 osób (6,5 proc.).

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy