Jednak nie będzie nowych, obowiązkowych naklejek na szybę? Jest nowelizacja
Dużo emocji wzbudziła informacja na temat przepisów pozwalających gminom na wyznaczanie Stref Czystego Transportu i tworzenie własnych naklejek, dopuszczających do wjazdu na ich teren. Jednak projekt został zmieniony i okazuje się, że naklejki mogą w ogóle nie być potrzebne. Przynajmniej w teorii.
Spis treści:
Kontrowersje wokół naklejek i Stref Czystego Transportu
Przypomnijmy, że zgodnie ze znowelizowaną ustawą o elektromobilności, każda gmina w Polsce ma prawo do ustanowienia Strefy Czystego Transportu. W założeniu rządzący chcieli dać samorządom pełną swobodę w tym względzie, aby mogły uchwalić najbardziej korzystne, z punktu widzenia lokalnych uwarunkowań, rozwiązanie.
W teorii brzmi to dobrze. Każda gmina może ustalić czy w ogóle potrzebuje SCT, a jeśli tak, to na jakim obszarze i jakie samochody miałyby być z niej wykluczone. O dopuszczeniu do wjazdu na teren strefy, informować mają stosowne naklejki. Tu pojawił się jednak pewien problem, którego nikt w Ministerstwie Klimatu i Środowiska nie zauważył.
Jako pierwsi w Polsce zauważyliśmy to my, zwracając się 28 stycznia 2022 roku do ministerstwa z uwagą, że takie rozwiązanie doprowadzi do skrajnych absurdów. W naszym kraju jest 2477 gmin i teoretycznie każda może ustanowić Stefę Czystego Transportu. A ponieważ zasady wjazdu do niej też ustalić można niemal dowolnie (biorąc pod uwagę rocznik pojazdu, rodzaj paliwa, spełnianie określonej normy spalin, a także ustanowić okresy przejściowe oraz wyjątki), każda gmina powinna mieć własną naklejkę, dopuszczającą do poruszania się w jej obrębie. Oznacza to nie tylko, że kierowcy z Krakowa musieliby mieć osobną nalepkę na podróż do Warszawy i na odwrót. Oznacza to, że kierowcy z Krakowa musieliby mieć dodatkową naklejkę, jeśli chcieliby wjechać do Wieliczki, a mieszkańcy Warszawy bez odpowiedniej nalepki nie wjechaliby do Piaseczna.
Jedna naklejka na szybę do każdej Strefy Czystego Transportu w Polsce
W związku z tym oczywistym absurdem, pojawiła się propozycja, aby pojazd musiał mieć tylko jedną naklejkę, na podstawie której służby w każdej gminie mogły określić, czy może on wjechać na teren tamtejszej SCT czy nie. Kształt i kolor nalepki pozwalałyby zidentyfikować rodzaj napędu i klasę emisji spalin, dzięki czemu użytkownicy pojazdów zyskaliby możliwość wykorzystywania jednej nalepki do poruszania się po różnych strefach w całej Polsce. O takie rozwiązanie postulowały:
- Unia Metropolii Polskich
- Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia
- Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych
- Polski Alarm Smogowy
Według ich propozycji, wzór naklejek wyglądałby następująco:
Naklejki pozwalające na wjazd do SCT jednak nie będą potrzebne?
Rządzący niestety dopiero teraz odnieśli się do problemu, jakim byłoby posiadanie osobnej naklejki do każdej gminy, którą zamierzamy odwiedzić. Projekt ustawy otrzymał teraz nowy zapis o następującym brzmieniu:
W celu identyfikacji pojazdów samochodowych, o których mowa w ust. 1, oraz korzystających z wyłączeń na podstawie ust. 4, uprawnionych do wjazdu do strefy czystego transportu rada gminy w uchwale ustanawiającej strefę czystego transportu wprowadza kontrolę wjazdu do strefy czystego transportu: 1) poprzez obowiązek oznaczenia pojazdów samochodowych nalepką umieszczaną w lewym dolnym rogu przedniej szyby pojazdu, lub 2) za pomocą danych pozyskiwanych z Centralnej Ewidencji Pojazdów, o której mowa w art. 80a ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. - Prawo o ruchu drogowym.
Zmiana bardzo istotna, co podkreślono w uzasadnieniu do wprowadzenia takich poprawek, nawiązując do tego, o czym pisaliśmy już prawie 1,5 roku temu:
Wprowadzenie alternatywnej możliwości kontroli wjazdu do strefy czystego transportu, w stosunku do obecnego bezwzględnego obowiązku oklejania szyby pojazdu nalepkami uprawniającymi do wjazdu do strefy czystego transportu. Aktualny stan prawny umożliwia ustanawianie stref czystego transportu wyłącznie w oparciu o system oparty na oznaczaniu pojazdów nalepkami. Oznacza to, że pojazd uprawniony do wjazdu do stref czystego transportu np. w różnych gminach może mieć wiele nalepek, co będzie istotnym utrudnieniem dla kierujących, którzy będą musieli kupić w każdej gminie, przez którą przejeżdżają, inną nalepkę. Co więcej, może to zagrażać bezpieczeństwu ruchu drogowego - ograniczając widoczność w lewym dolnym rogu przedniej szyby pojazdu.
Zauważono też fakt, że są już pierwsze projekty i konkretne plany wprowadzania pierwszych Stref Czystego Transportu w Polsce:
Sprawa zmiany przepisów w tym zakresie jest o tyle pilna, że niektóre samorządy już wyznaczyły terminy wprowadzenia stref czystego transportu. Dlatego też, chcąc uchronić kierowców przed niedogodnościami, a samorządy przed kłopotliwym systemem wydawania nalepek, który nie pozwoli nawet w przyszłości na automatyzację tego procesu proponuje się, by gminy decydowały o sposobie prowadzenia kontroli w oparciu o system "nalepkowy" lub za pomocą systemów automatycznego czytania tablic - w oparciu o dane pobierane z centralnej ewidencji pojazdów.
Zgodnie z uzasadnieniem, proces automatycznej identyfikacji samochodów wjeżdżających do SCT, nie wymagałby żadnych dodatkowych działań ze strony kierowcy:
Aby umożliwić gminie prowadzenie kontroli zakazu wjazdu do strefy czystego transportu z wykorzystaniem technologii automatycznego rozpoznawania tablic rejestracyjnych, minister właściwy do spraw informatyzacji, po podaniu numeru rejestracyjnego, udostępni dane z Centralnej Ewidencji Pojazdów m.in. o normie EURO, rodzaju paliwa, roku produkcji pojazdu, w tym w formie usługi sieciowej. Właściciel pojazdu lub użytkownik nie będzie musiał dodatkowo przedstawiać dowodu rejestracyjnego i dokumentować powyższych danych, jeżeli znajdują się one w Centralnej Ewidencji Pojazdów, co poprawi komfort obywateli.
Od naklejek pozwalających na wjazd do SCT i tak nie uciekniemy?
Pomysł, aby zamiast zmuszać kierowców do oklejania samochodów, stworzyć system automatycznie określający, czy dany pojazd może wjechać do SCT czy nie, wydaje się dobry, ale tylko w teorii. Rodzi bowiem szereg nowych problemów.
Pierwszy jest taki, że wprowadzona poprawka pozwala gminom decydować, czy będą na jej terenie będą obowiązywały naklejki, czy automatyczna kontrola na podstawie tablic rejestracyjnych. Dla kierowców wcale nie musi być to ułatwieniem. Jeśli na przykład Warszawa wprowadzi weryfikację automatyczną, a Piaseczno nie, to kierowca ze stolicy i tak będzie musiał zaopatrzyć się w stosowną naklejkę, tylko w urzędzie innej gminy. Co może być sporym utrudnieniem, jeśli urząd taki będzie się znajdował na obszarze objętym Strefą Czystego Transportu, do której nie będzie można wjechać bez nalepki.
Zresztą sam pomysł automatycznej weryfikacji wydaje się raczej trudny do wprowadzenia. Aby system był szczelny, dana gmina musiałaby zainwestować w system monitoringu, obejmujący każdą drogę wjazdową na jej teren. Dodajmy, że taki koszt w żaden sposób by się nie zwrócił - to nie monitoring płatnych dróg, jak na autostradach, gdzie stworzenie i utrzymanie go można pokryć z opłat wnoszonych przez każdego kierowcę. Kolejny potencjalny problem, to fakt, że zwykle dostęp do CEPiK-u jest płatny, więc takie stałe połączenie z bazą, również mogłoby generować dodatkowy koszt dla gmin.
Z kolei naklejki mają być wydawane kierowcą za opłatą 5 zł. Nie jest to dużo, ale koszt stworzenia takiej nalepki jest minimalny. Samorządny staną więc przed wyborem albo ponoszenia dużych kosztów, albo niewielkiego zarobku. Nietrudno zgadnąć, która opcja będzie przez nie preferowana.
Dodajmy również, że poprawka do nowelizacji nie zakłada stworzenia wzoru naklejek, które mogłyby być respektowane na terenie całego kraju. Nadal więc kierowcy mogą być zmuszeni do przyklejania kilku nalepek na przednią szybę, zależnie od tego, na terenach jakich gmin się poruszają. Dlatego też nadal najlepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie jednego, uniwersalnego wzoru, tak jak postulują to wspomniane wcześniej organizacje, ale z jakiegoś powodu rządzący nie zdecydowali się na taki krok.
***