Jazda po pijaku czy brawura za kierownicą? Co według ciebie jest groźniejsze?

Aż 96 proc. Polaków jest za natychmiastowym zabieraniem prawa jazdy recydywistom w jeździe po pijanemu. Taki wynik przyniósł sondaż, przeprowadzony na zlecenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Niesamowite!

Podobnie jednomyślni bylibyśmy zapewne chyba tylko odpowiadając na pytanie, czy wolimy być zdrowi i bogaci czy biedni i chorzy. Ba, można przypuszczać, że wśród osób, które popierają ostre sankcje wobec nietrzeźwych kierowców, są także ci, którym zdarza się usiąść za kółkiem po piwie czy dwóch lub bez pewności, że skutki zakrapianej imprezy z poprzedniego dnia całkowicie wywietrzały z ich organizmu.

Pomysłów, w jaki sposób skutecznie zwalczać plagę pijaństwa na drogach, jest wiele. Trzeba przyznać, że te bardziej oryginalne rodzą się za granicą. W Singapurze na przykład kierowców jeżdżących na podwójnym gazie poddaje się chłoście. Z zamieszczonego niegdyś przez nas filmiku, pokazującego wykonanie takiej kary, wynika, że to naprawdę boli, oj boli...

Reklama

W amerykańskim mieście Cleveland, pewna kobieta, która zamiast zgodnie z przepisami zatrzymać się za stojącym na przystanku szkolnym autobusem, postanowiła ominąć przeszkodę wjeżdżając na chodnik, straciła na miesiąc prawo jazdy i musiała zapłacić 250 dolarów kosztów postępowania sądowego. Na tym jednak nie koniec, bowiem sędzia nakazał jej umieścić na wierzchniej odzieży wyraźny, dobrze czytelny napis o treści: "Tylko idiota jeździ chodnikiem, aby ominąć stojący autobus szkolny" i tak przyodzianej stać przez dwa kolejne dni, między 7.45 a 8.45, w miejscu popełnienia wykroczenia.   

W Polsce preferujemy zdecydowanie bardziej standardowe metody. Policja wierzy w zmasowane kontrole trzeźwości. Kierowcy generalnie na nie narzekają twierdząc, że takie akcje niewiele dają, a tylko tamują ruch. Co jednak ciekawe, niemal połowa (46 proc.) uczestników wspomnianego na wstępie sondażu uważa, że policyjne kontrole trzeźwości na drogach są za rzadkie; jedynie niespełna co dziesiąty (7 proc.), iż zbyt częste.

Po każdej większej drogowej tragedii, spowodowanej przez pijanego kierowcę, odzywają się politycy. Na ogół wzywają do sięgnięcia po grubszy kij. Niestety, niewiele z tego wynika, gdyż od razu pojawia się mnóstwo wątpliwości, co do praworządności i sensowności proponowanych rozwiązań. Tak było m.in. z projektem ustawy, przygotowanym przez posłów Solidarnej Polski. Chcieli oni, by każdy kierowca, w którego organizmie stwierdzono ponad 1 promil alkoholu, tracił swój pojazd. Ci, którzy prowadzili po pijaku auto, nie będące ich własnością, płaciliby grzywnę w wysokości jego równowartości. Pomysł, zresztą nie nowy, upadł, co nie znaczy, że nie warto byłoby pójść tym tropem myślenia.

 A gdyby tak wprowadzić karę w postaci tymczasowego zatrzymania samochodu, prowadzonego przez nietrzeźwego kierowcę? Powiedzmy, na tydzień za każde 0,1 prom. alkoholu ponad ustalony limit. Oczywiście tu też od razu będą pytania. Co robić w przypadku, gdy pojazd nie jest własnością owego kierowcy? Odpowiedź wydaje się prosta: to sprawa przyłapanego na jeździe po pijanemu delikwenta. Niech sam tłumaczy się przed właścicielem auta: pracodawcą, bratem czy szwagrem. Gdzie przechowywać "aresztowane" samochody? Otóż na pewno znajdą się prywatne firmy, gotowe do wykonywania takiej usługi, oczywiście za stosowną odpłatnością i na koszt kierowcy. Słony rachunek byłby dla niego dodatkową karą.   

A sugerowane przez MSW w sondażu odbieranie prawa jazdy? No cóż, jak już nieraz pisaliśmy, nie brakuje osób, wedle których rzeczony dokument jest przydatnym aczkolwiek niekoniecznym "elementem wyposażenia samochodu". Ludzie ci nie przejmują się wizją zapłacenia kilkusetzłotowego mandatu za prowadzenie pojazdu bez uprawnień. Nie starcza im też wyobraźni, by przejąć się skutkami udziału w ewentualnej kolizji czy, nie daj Boże, spowodowanego przez siebie wypadku. Brak prawa jazdy oznacza przecież jednocześnie brak jakiegokolwiek ubezpieczenia.

I jeszcze jedno. Z omawianego sondażu wynika, że jazda po pijaku jest zdecydowanie mniej społecznie akceptowana niż nadmierna brawura za kierownicą. Jedynie 53 proc. ankietowanych opowiedziało się za zabieraniem prawa jazdy sprawcom rażącego naruszenia przepisów ruchu drogowego. Swój sprzeciw wobec takiego rozwiązania wyraziło 44 proc. respondentów.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy