Jak to jest ze Strefą Czystego Transportu w Krakowie? Kij jak zwykle ma dwa końce
Plany dotyczące wprowadzenia Strefy Czystego Transportu w Krakowie od samego początku wzbudzają duże kontrowersje. Z jednej strony zwolennicy pomysłu zapewniają, że rozwiązanie to jest konieczne ze względu na złą jakość powietrza w mieście i zdrowie obywateli. Po przeciwnej stronie stoją jednak niektórzy mieszkańcy, którzy łączą się w ruchy obywatelskie w obawie nie tylko swoje starsze samochody, ale także o ograniczenie prawa własności. Która ze stron w tym sporze ma rację i czy istnieje szansa na znalezienie złotego środka?
Spis treści:
Strefa Czystego Transportu w Krakowie
Przepisy o tzw. Strefie Czystego Transportu (SCT) w Krakowie zostały uchwalone przez Radę Miasta na wniosek prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego w listopadzie 2022 roku. Zgodnie z jej założeniami od 1 lipca 2024 roku na teren Krakowa będą mogły wjechać wyłącznie pojazdy spełniające konkretne europejskie standardy emisji spalin. W przypadku samochodów benzynowych mowa tu o normie Euro 3 lub pojazdach wyprodukowanych od 2000 roku. W przypadku diesli przepisy będą dotyczyły aut spełniających normę Euro 5 lub pojazdach wyprodukowanych od 2010 roku.
Co jednak ważne, do 2026 roku przewidziano wyłączenia dla samochodów zarejestrowanych w Polsce po raz ostatni przed 1 marca 2023 roku. W efekcie do stolicy województwa małopolskiego wjechać będą mogły samochody z silnikiem benzynowym spełniające normę Euro 1 (wyprodukowane od 1992 roku) oraz auta z jednostką wysokoprężną spełniającą normę Euro 2 (wyprodukowane od 1996 roku). Od 1 lipca 2026 r. wszystkie pojazdy, niezależnie od daty ostatniej rejestracji, podlegać będą tym samym wymogom.
SCT w Krakowie to walka o poprawę jakości powietrza
Zdaniem zwolenników SCT utworzenie "czystej strefy" w mieście jest właściwie jedynym narzędziem, które pozwoli na skuteczną walkę z zanieczyszczeniami i smogiem transportowym w Krakowie. Jak wykazują dane pochodzące m.in. z odczytów stacji prowadzonej przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, obecnie krakowskie powietrze jest silnie zanieczyszczone dwutlenkiem azotu (NO2), który w ponad 70 proc. pochodzi ze spalin samochodowych. Przekraczane są nie tylko normy określane przez lekarzy jako bezpieczne, ale także stężenia dopuszczalne przez prawo.
Poziom średnioroczny stężenia dwutlenkiem azotu (NO2) określany przez lekarzy jako bezpieczny to 10 mikrogramów na m3; legalny próg to 40 mikrogramów na m3. Od 2030 r. będzie on obniżony do poziomu 20 μg/m3. Działania podejmowane dziś dają więc szansę na to, aby Kraków zbliżył się do nowego wymogu, kiedy zacznie on obowiązywać.
Jakość powietrza odpowiadająca wymogom prawnym to jednak cel drugorzędny. W uchwale dotyczącej SCT chodzi przede wszystkim o zdrowie krakowian. Zarówno lekarze, jak i naukowcy są zgodni, że oddychanie takim powietrzem wiąże się z licznymi negatywnymi konsekwencjami zdrowotnymi i zwiększa ryzyko wystąpienia astmy oraz infekcji górnych dróg oddechowych. Na początku ubiegłego roku słowa te potwierdzili m.in. lekarze ze Śląskiego Centrum Chorób Serca, którzy wykazali zależności między ilością zanieczyszczeń, a zwiększoną możliwością wystąpienia udarów oraz zawałów.
Do podobnych wniosków doszli także naukowcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego, którzy od dawna zwracają uwagę, że wprowadzenie SCT w Krakowie może znacznie poprawić sytuację m.in uczniów. To właśnie najmłodsi mieszkańcy miasta są najbardziej narażeni na tlenki azotu wydobywające się rur wydechowych aut, przez co uskarżają się np. na objawy astmy, alergii, ale też zauważalne jest u nich obniżenie koncentracji i sprawności umysłowej.
W Krakowie szacujemy, że przy wprowadzeniu docelowych na ten moment ograniczeń (czyli proponowany obecnie od stycznia 2029 dopuszczalny wjazd z normą spalania co najmniej z Euro 3 dla aut napędzanych benzyną oraz Euro 5 dla diesli), spadek ilości tlenków azotu w powietrzu wyniesie blisko połowę, a ilość pyłów z transportu drogowego – obniży się ponad 80 proc.
Entuzjaści pomysłu podkreślają także, że Strefy Czystego Transportu nie są w Europie niczym nowym. Tylko w ubiegłym roku liczbą miast z wytypowanymi obszarami SCT na terenie wspólnoty przekroczyła 320. W tym roku mają powstać kolejne - także w Polsce. Poza Krakowem wprowadzenie SCT planują także władze Warszawy i Wrocławia. W stolicy przeprowadzono nawet specjalne referendum, w którym wzięło udział 1,2 tys. mieszkańców. Niemal 70 proc. z nich poparło wprowadzenie SCT. Także w Krakowie zdecydowano się na podobne badania, jednak w ich przypadku okazało się, że mieszkańcy i mieszkanki Krakowa nie są odpowiednio poinformowani na temat założeń SCT. Po zapoznaniu z rzeczywistymi zasadami wprowadzenia strefy, większość z 600 respondentów poparła projekt.
Strefa Czystego Transportu na pewno poprawi jakość powietrza w Krakowie, a co za tym idzie – zdrowie naszych mieszkańców. Są na to liczne dowody z miast, które wprowadziły u siebie podobne rozwiązania nawet już kilkanaście lat temu. Wszędzie, gdzie je zastosowano, odnotowywano spadek zanieczyszczeń z transportu o kilkadziesiąt procent.
SCT w Krakowie. Przepisy uderzają w mieszkańców
Niestety jak to w życiu bywa - każdy kij ma dwa końce, a to z kolei oznacza, że wśród dużej liczby mieszkańców popierających wprowadzenie SCT w Krakowie, jest także spore grono osób opowiadających się po drugiej stronie barykady. Krytycy nowych rozwiązań od samego początku wskazują, że krakowska uchwała jest zbyt drastyczna i nigdzie w Europie SCT nie obejmuje swoimi granicami całego miasta. Zwracana jest także uwaga na liczne błędy, które występują w zaprezentowanych przepisach. Zdaniem przeciwników SCT uchwała uderza we wszystkich mieszkańców, którzy mogą zostać pozbawieni możliwości korzystania ze swoich starszych aut. Restrykcje, które wejdą w 2026 roku obejmą bowiem między 20 a 25 proc. samochodów - to ponad 100 tysięcy pojazdów.
Pojawiły się również wątpliwości natury konstytucyjnej - chodzi o ograniczenie prawa własności. Niektórzy prawnicy wskazują, że mieszkańcom zabroni się używania samochodów, które przecież uzyskały już wcześniej homologację, a więc zostały legalnie dopuszczone do ruchu i sprzedaży w Polsce. To z kolei stwarza istotny problem nie tylko dla mniej zamożnej części społeczeństwa, ale także dla wielu właścicieli old- i youngtimerów. W tej sprawie skontaktowaliśmy się z jednym z krakowskich kolekcjonerów samochodów, który postawił sprawę jasno:
Dlaczego środowisko kolekcjonerskie buntuje się przeciw SCT? Ponieważ nie chce być utożsamiane z pojazdami generującymi smog i zanieczyszczenia. Nasze samochody są często w perfekcyjnym stanie technicznym, a kultura pracy przy tych maszynach może być wzorem dla wielu innych kierowców. Ponadto - klasyki w ogromnej większości nie są użytkowane na co dzień, przez co automatycznie odpada problem z generowaniem przez nie zanieczyszczeń w sezonie zimowym. "Złowroga", nacechowana emocjonalnie retoryka odnośnie tworzonych stref czystego transportu wrzuca nas do jednego worka z samochodami, które mogą sprawiać problem.
SCT w Krakowie. Obywatelska inicjatywa zaskarżyła uchwałę
Mieszkańcy Krakowa, którzy są przeciwni wprowadzeniu tak dużych ograniczeń w ramach Strefy Czystego Transportu, zawiązali obywatelską inicjatywę Kraków dla Kierowców i postanowili wejść na drogę prawną. Celem działań jest unieważnienie strefy w takim kształcie, jaki zaplanowali włodarze miasta, a także zwrócenie uwagi na "liczne absurdy - zarówno formalno-prawne, jak i społeczne". Jak informuje Bartłomiej Krzych z komitetu Kraków dla Kierowców:
Krakowska uchwała o SCT zawiera wiele absurdów, zarówno formalno-prawnych, jak i społecznych. Formalno-prawne to takie, że każde auto spalinowe i motocykl będą musiały mieć nalepkę, a jej uzyskanie będzie tylko zdalne i to bez określonego terminu uzyskania. Co gorsza, nie wiadomo kiedy wydawanie nalepek się rozpocznie.
Niezadowolenie związane z zapisami uchwały już teraz zmusiło władze do złagodzenia jej pierwotnych założeń. Niedawno wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig poinformował o planowanych zmianach, które obejmą m.in. kwestię wspomnianych przez Bartłomieja Krzycha nalepek. Zgodnie z nową propozycją - te nie będą konieczne, a weryfikacją uprawnień aut wjeżdżających do strefy SCT zajmie się elektroniczny miejski system do zarządzania strefą.
Z perspektywy społecznej rażąco szkodliwe jest ustanowienie wprowadzenie ograniczeń na terenie całego Krakowa. Utrudnia to dojazd m.in. do parkingów, szpitali i instytucji wojewódzkich. Utrudnia nie tylko tym, którzy mają starsze auta, ale również tym, którzy mają nowe auta ale i tak będą musieli uzyskać nalepkę, aby wjechać do Krakowa. Ponadto ustanowienie SCT na terenie całego Krakowa jest krzywdzące dla mieszkańców obrzeży miasta, gdzie komunikacja miejska nie funkcjonuje tak dobrze jak w centrum.
W efekcie uchwała została jakiś czas temu zaskarżona do wojewody małopolskiego Łukasz Kmity. Ten uznał, że radni w uchwale w niewystarczający sposób określili granice strefy oraz nie zawarli informacji na temat sposobu organizacji ruchu w strefie. Wojewoda uznał również, że prezydent Krakowa ani radni miejscy nie mają uprawnień, ani do określania zasady ruchu w strefie, ani granic samej strefy. Na tej podstawie wojewoda skierował uchwałę wprowadzającą strefę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie, który będzie musiał ocenić jej legalność. Wyrok w tej sprawie ma zapaść już jutro - w czwartek 11 stycznia.
Ponadto komitet obywatelski Kraków dla Kierowców złożył projekt uchwały o unieważnieniu SCT. Podpisało się pod nim ponad 7650 osób. Rada Miasta zdecydowała, że zajmie się obywatelskim projektem dopiero 17 stycznia, a więc już po wyroku wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Jak się zatem okazuje ostateczny kształt krakowskiej strefy czystego transportu, nie jest jeszcze przesądzony. Nie jest wykluczone, że uchwała będzie musiała zostać opracowana na nowo, a warunki wprowadzenia SCT w Krakowie zmienią się przynajmniej trochę na korzyść kierowców. Czy jest zatem szansa na znalezienie w tej sprawie złotego środka? Przekonamy się już niebawem.