FSO Polonez skończył się 20 lat temu. Kto go miał, miał też powód do dumy
Chociaż wielu z nas trudno w to uwierzyć, najmłodszy z Polonezów skończył właśnie dwadzieścia lat. Równe dwie dekady temu - 22 kwietnia 2002 roku - z linii montażowej Fabryki Samochodów Osobowych na Żeraniu wyjechał ostatni egzemplarz polskiego auta. W sumie w żerańskiej fabryce powstało ponad 1,06 mln egzemplarzy tego pojazdu.
- Polonez kształtował krajobraz naszych dróg od swojego debiutu w 1977 roku aż do późnych lat dwutysięcznych.
- W tym czasie Polonez przebył też niecodzienną transformację. Od symbolu statusu zarezerwowanego dla ścisłej państwowej elity, jakim był w początku lat osiemdziesiątych, przez obiekt drwin w latach dwutysięcznych, aż do należnego mu miana ikony polskiej motoryzacji.
Historia Poloneza, chociaż powszechnie znana, skrywa jednak wiele ciekawostek. Wszyscy wiedzą na przykład, że oficjalna premiera miała miejsce w 1977 roku, ale mało kto zdaje sobie sprawę, że produkcja ruszyła zdecydowanie później - w maju 1978 roku (oficjalnie 3 maja).
Mówiąc wprost - premiera premierą, ale dostosowanie fabryki do produkcji nowego modelu wymagało daleko idących modernizacji.
Te zbiegły się w czasie z koniecznością przeprowadzenia napraw i konserwacji maszyn. Szeroko zakrojone prace remontowe i budowlane trwały w FSO jeszcze kilka miesięcy po oficjalnym zaprezentowaniu Poloneza.
Jako ciekawostkę uznać też można fakt, że pod względem wielu mierzalnych wartości (przyspieszenia, zużycia paliwa czy drogi hamowania) Polonez - przynajmniej w pierwszej fazie produkcji - był gorszy od modelu, który miał zastąpić - Polskiego Fiata 125p.
Każdy, kto miał okazję porównać ze sobą oba modele (zwłaszcza z początku lat osiemdziesiątych) wie jednak, że na tle pierwowzoru Polonez stanowił jednak zupełnie nową jakość zarówno pod względem komfortu, wykończenia czy użyteczności.
Zobacz także: TOP GEAR: Test najgorszego samochodu w historii - Poloneza FSO
Samego Poloneza śmiało nazwać można wieczną prowizorką. Z technicznego punktu widzenia był to po prostu Fiat 125p z zupełnie nową karoserią.
Jednym z założeń tej ambitnej modernizacji było uruchomienie w Polsce produkcji nowych jednostek napędowych.
Docelowo pod maskę Poloneza trafić więc miały nowoczesne jednostki napędowe:
- 1,6 l,
- 1,8 l,
- 2,0 l.
W ramach tzw. II etapu realizacji, rozpoczęto nawet budowę nowej fabryki silników nad Kanałem Żerańskim.
Niestety "obiektywne trudności" sprawiły, że inwestycji nie ukończono nigdy. W efekcie, jak to w Polsce często bywa, prowizorka w postaci silników z Polskiego Fiata 125 okazała się najtrwalsza.
Rozwiercona do pojemności 1600 cm3 jednostka napędowa o muzealnej konstrukcji (wałek rozrządu w kadłubie, wał korbowy podparty na trzech łożyskach) przetrwała w ofercie do samego końca produkcji, chociaż - w ramach modernizacji - wyposażono ją m.in. we wtrysk paliwa.
Niewielu zdaje też sobie sprawę, że najlepszym okresem w historii Poloneza byłą pierwsza polowa lat dziewięćdziesiątych, gdy posiadanie własnego Caro było w Polsce powodem do dumy.
W latach 1992-1996 produkcja utrzymywała się w okolicach 70 tys. Polonezów rocznie. Najlepszym rokiem był 1994, gdy w szerokiej ofercie pojawiła się zmodernizowana odmiana Caro z szerszym rozstawem kół, zmodernizowanym nadwoziem czy odnowionym wnętrzem.
Wówczas poziom produkcji osiągnął historyczny wynik blisko 87 tys. egzemplarzy.
Potem było już tylko gorzej. W 1998 roku (pierwszy pełny rok sprzedaży zmodernizowanej odmiany Plus, która zadebiutowała w kwietniu 1997 roku) bramy fabryki Daewoo-FSO opuściło 30 041 Polonezów.
Rok później było ich już zaledwie 13 273, zaś w 2001 roku wyprodukowano tylko 3 163 egzemplarze. Od pierwszego stycznia do końca kwietnia 2002 roku, gdy ogłoszono zatrzymanie linii produkcyjnych, powstały jedynie 83 sztuki tego pojazdu.
Oznacza to, że w 35-milionowym wówczas kraju, miesięcznie nie sposób było znaleźć 20 osób, które chciałyby go kupić.
Trzeba też wiedzieć, że Polonez stanowił kość niezgody w czasie negocjacji szefostwa Żerańskiej Fabryki z ewentualnymi partnerami strategicznymi. M.in. z tego właśnie powodu ostatecznie nie udało się dogadać z General Motors, która chciała uczynić z FSO montownię swoich modeli.
Władze fabryki widziały jednak "duży potencjał modernizacyjny" Poloneza i upierały się nad jego modernizacją.
Jeden z egzemplarzy w 1994 roku trafił nawet do Detroit, gdzie pracowano nad jego modernizacją. Z ekonomicznego punktu widzenia była ona jednak - delikatnie rzecz ujmując - nieuzasadniona.
Budowane w archaicznej technologii auto miało dwukrotnie więcej zgrzewów niż debiutujący w 1991 roku Opel Astra. Jego produkcja pochłaniała również dwukrotnie więcej czasu.
Warto również przypomnieć, że chociaż FSO dawno już zniknęło z motoryzacyjnej mapy świata, produkcji Poloneza oficjalnie nie zakończono nigdy. 22 kwietnia 2002 roku władze fabryki poinformowały jedynie o jej "zawieszeniu". Wkrótce potem na złom trafiły jednak, niezbędne do jej ewentualnego wznowienia, tłoczniki.