Dwa lata po wypadku na Słowacji: 15 lat więzienia dla Polaka czy ugoda z prokuratorem?

Dwa lata temu na Słowacji, w okolicy Dolnego Kubina doszło do tragicznego w skutkach wypadku, w którym zginął 57-letni mężczyzna. Do tragedii doprowadzili Polacy, ścigający się luksusowymi autami - pędzili porsche, ferrari i mercedesem. Doprowadzili do czołowego zderzenia ze skodą fabią, którą podróżowała rodzina.

Policja z Dolnego Kubina postawiła zarzuty spowodowania "ogólnego zagrożenia" trzem Polakom - Marcinowi L., kierowcy porsche, czyli bezpośredniemu sprawcy wypadku  i prowadzącemu kolumnę kierowcy mercedesa (Łukasz K.) oraz jadącego za nim kierowcy ferrari (Adam Sz.).

Za pośrednictwem lokalnych mediów słowacka policja apelowała o kontakt do wszystkich świadków wypadku, którzy mogli rzucić światło na okoliczności zdarzenia. Policjanci prosili o kontakt również osoby, które były świadkami wcześniejszej jazdy Polaków i apelowała o dostarczanie nagrań z pokładowych kamerek. Dość szybko  ustalono, że samochody z polskimi rejestracjami brawurowo jeździły po trasie Rajeckie Teplice - Żyilina - Streczno - Martin - Krpelany - Kralovany - Parnica - Dolny Kubin.

Reklama

"Śledztwo wykazało, że 27-letni kierowca, obywatel polski, jechał ferrari z Dolnego Kubina. Za nim 42-letni Polak jechał porsche cayenne. Obaj rozpoczęli wyprzedzanie kolumny samochodów w miejscu, gdzie zakazuje tego ciągła linia. W pewnej chwili kierowca porsche uderzył w jadące przed nim ferrari, które zwolniło i wróciło na swój pas. (Kierowca) porsche jednak nie zdołał już tego zrobić i doprowadził do czołowego zderzenie z jadącą w przeciwnym kierunku skodą fabią, którą prowadził 57-latek, mieszkaniec rejonu Dolnego Kubina" - mówił dwa lata temu rzecznik lokalnej policji Radko Moravczik.

Początkowo wszyscy trzej trafili za kratki, ale sędziowie z Żyliny stopniowo zwalniali ich z aresztu. Ostatni na wolność wyszedł kierowca porsche. Obecnie wszyscy czekają w Polsce na sprawę sądową.

"Śledztwo zostało skutecznie zakończone. Aktualnie trwa komunikacja przedstawicieli oskarżonego z pokrzywdzonymi w sprawie prawa do odszkodowania" - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej Martin Kokles. To właśnie kierowcy porsche, Marcinowi L., grozi najwyższa kara. "Jeśli zostanie uznany za winnego, grozi mu od 15 do 20 lat więzienia" - powiedział Kokles. Dla porównania, w Polsce za podobne przewinienie (spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym) groziłoby do 8 lat więzienia.

Możliwe jest jednak, że kara będzie znacząco niższa. "Prokurator okręgowy zamierza zawrzeć z oskarżonym porozumienie w sprawie winy i kary" - dodał rzecznik Prokuratury Okręgowej.

A dwaj pozostali "polscy piraci drogowi" uczestniczący w tym wypadku? Według strony internetowej nowiny.sk, z której to zaczerpnęliśmy te informacje, jeżeli również dojdzie do ugody ich adwokatów z prokuratorem mogą otrzymać karę pozbawienia wolności w zawieszeniu.

Sprawa sądowa ma odbyć się jeszcze w tym roku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy