Dla Chin to żyła złota. Za to Rosjanie zostali postawienia pod ścianą

W Rosji nie da się dzisiaj kupić pochodzących z legalnego źródła nowych samochodów producentów europejskich, japońskich i koreańskich. Powstałą pustkę w rynku rosyjskim wypełniają Chińczycy, ale wcale nie robią tego bezinteresownie.

Najnowszy model Łady, czyli X-Cross 5 to kopia chińskiego modelu FAW Bestune T77. Licencja na ten model darmowa nie była
Najnowszy model Łady, czyli X-Cross 5 to kopia chińskiego modelu FAW Bestune T77. Licencja na ten model darmowa nie byłaGetty Images

Rosja została obłożona sankcjami zaraz po napaści na Ukrainę. Z rosyjskiego rynku wycofały się m.in. wszystkie znaczące firmy motoryzacyjne, również te, których związki z Rosją, były mocne od lat. Sztandarowym przykładem jest Renault, które miało własny zakład produkcyjny w Moskwie i było większościowym akcjonariuszem AwtoWAZ, czyli firmy produkującej oparte na francuskiej technologii Łady.

Wszystkie porzucone przez zachodnie koncerny fabryki zostały formalnie przejęte przez rosyjskie firmy, zazwyczaj za symbolicznego rubla. Przez dłuższy czas produkcja stała, bo Rosjanie zostali odcięci od dostaw części, zachodniego wsparcia i technologii.

Motoryzacyjnie Rosja cofnęła się o 25 lat

W efekcie konieczne stało się obniżenie wymagań co do wyposażenia samochodów produkowanych w Rosji. Zmienione przepisy zezwoliły na produkcję samochodów pozbawionych m.in. poduszek powietrznych czy układów ABS, z silnikami spełniającymi wymogi obowiązującej w państwach UE od 1997 roku normy emisji spalin Euro 2.

Sankcje zaowocowały tym, że w ciągu ubiegłego roku sprzedaż nowych samochodów w Rosji spadła o około 60 proc. Teraz jednak sytuacja się poprawia i rynek rośnie. Pomocną dłoń wyciągnęły Chiny, które początkowo samochody do Rosji coraz intensywniej eksportowały - w 2022 roku do Rosji trafiło przeszło 117 tysięcy nowych samochodów osobowych wyprodukowanych w Chinach, co oznacza aż 40 proc. wzrostu w stosunku do roku 2021.

Chińczycy podbijają rynek rosyjski

Następnie Chińczycy wykonali kolejny krok. Dziś w  moskiewskiej fabryce należącej dawniej do Renault, produkowane (chociaż bardziej należałoby powiedzieć: montowane) są Moskwicze, czyli chińskie modele JAC JS4 i JAC iEVS4, ze zmienionymi znaczkami. Do podobnych ruchów przygotowują się inni producenci, dziś intensywnie zwożący do Rosji auta z chińskich fabryk. M.in. AwtoWAZ zaprezentował Ładę X-Cross 5, czyli kompaktowego SUV-a, znanego w Chinach jako FAW Bestune T77. Samochód produkowany jest w Sankt Petersburgu.

Już wiosną tego roku udział chińskich firm w rosyjskim rynku przekroczył 20 proc., do chińskich marek należało wtedy już przeszło tysiąc salonów dealerskich w Rosji, co stanowiło niemal 1/3 wszystkich tamtejszych salonów samochodowych.  Na auta chińskich marek przestawiły się m.in. floty firm taksówkarskich i wypożyczalnie samochodów. Innego wyjścia nie miały.

Chińczycy zaoferowali swoją technologię. To nie jest pomoc bezinteresowna

Dla przeciętnego Rosjanina sytuacja na rynku nowych samochodów się więc unormowała, po prostu marki zachodnie zostały zastąpione przez chińskie, a nawet Łada sprzedaje nowe modele. Ale w sprawie jest drugie dno.

Chińska pomoc nie jest bezinteresowna. Z za prawo do uruchomienia produkcji Łady czy Moskwicza, które są kopiami chińskich pojazdów należy zapłacić i to nie mało. Kwota jest tym wyższa im bardziej Rosjanie nie mają alternatywy dla Chin, a jak wiemy - o takiej alternatywie trudno mówić.

Niemal wprost mówił o tym ostatnio chiński ambasador w Moskwie, który wyraził nadzieję, że "Rosja udzieli politycznego wsparcia chińskim przedsiębiorstwom motoryzacyjnym, aby produkowały, sprzedawały i prowadziły działalność w Rosji". Ambasador Zhang Hanhui dodał również, że "Chiny będą promować integrację Chin i Rosji w łańcuchu dostaw przemysłu motoryzacyjnego" i "są także skłonne w dalszym ciągu w pełni wykorzystywać przewagę podażową chińskiego przemysłu samochodowego i nadal opracowywać modele dostosowane do potrzeb rynku rosyjskiego."

To, czego głośno ambasador nie powiedział, to cena, jaką Chiny sobie za to tę "bratnią pomoc" zażyczą.

Toyota C-HR 2024 - pierwsza jazdaINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas