Diagności o pomysłach MI: Projekt jest "wadliwy"

Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów przedstawiła swoje stanowisko dotyczące proponowanych przez Ministerstwo Infrastruktury zmian, które od 1 stycznia miałyby zrewolucjonizować kwestię obowiązkowych przeglądów technicznych.

Jej przedstawiciele zwracają uwagę, że wraz z projektem zmian w Prawie o ruchu drogowym nie opublikowano projektów stosownych aktów wykonawczych, co skutecznie utrudnia ocenę proponowanych zmian z punktu widzenia diagnostów. Nie zmienia to jednak faktu, że PISKP ocenia projekt jako - tu cytat - "wadliwy".

Samo pismo, z długą listą uwag i poprawek do proponowanego przez ministerstwo brzmienia przepisów liczy aż 18 stron. Oprócz całej masy zastrzeżeń chociażby do sposobu sprawowania kontroli czy możliwości odwoływania się od decyzji Transportowego Dozoru Technicznego, Izba zarzuca Ministerstwu Infrastruktury, że resort nie uwzględnił żadnego z postulatów, których wprowadzenia diagności domagają się od lat. Chodzi m.in. o zakaz reklamowania stacji kontroli pojazdów czy "wabienia" klientów dodatkowymi korzyściami, jak chociażby bon na myjnię czy zniżka na zakupy w pobliskim sklepie motoryzacyjnym.

Reklama

PISKP chce w ten sposób wyeliminować zjawisko nieuczciwej konkurencji, które bezpośrednio wpływa przecież na obniżenie standardów wykonywanych badań technicznych. PISKP domaga się również doprecyzowania kwestii opłat. Zabrakło np. jasnej deklaracji, że opłata za spóźnienie pobierana przez Stacje Kontroli Pojazdów, nie będzie stanowiła podstawy do naliczania podatku VAT! Przypominamy, że nowe przepisy zakładają karę w wysokości 100 proc. opłaty za badanie kontrolne, jeśli pojazd pojawi się na obowiązkowym badaniu technicznym później niż w 30 dni od wygaśnięcia poprzedniego. Zgodnie z zapisami projektu opłatę miałby pobierać diagnosta, ale ta w całości stanowiłaby dochód Transportowego Dozoru Technicznego. Brak jasnych zapisów dotyczących tej kwestii może spowodować absurd, w ramach którego właściciel stacji kontroli pojazdów musiałby zapłacić podatek VAT od kwoty, która ostatecznie w całości trafiłaby do TDT!

Diagności nie pozostawili też suchej nitki na propozycji umożliwiającej kierowcy odwołania się od wyniku kontroli, która według pomysłu Ministerstwa Infrastruktury skutkowałaby koniecznością ponownego badania. Nie chodzi jednak o samą możliwość zakwestionowania wyniku kontroli lecz lukę, która - przynajmniej w teorii - pozwala kombinatorom na wykonanie darmowego przeglądu! Przypominamy, że według projektu, kontrola miałaby się odbywać w terminie do dwóch dni od pierwszej wizyty na SKP przy asyście przedstawiciela Transportowego Dozoru Technicznego. Jeśli ten przychyliłby się do wniosku kierowcy (np. zarzucając diagnoście uchybienia) koszty badań ponosiłaby właśnie SKP.

Problem w tym, że o negatywnym wyniku kontroli zadecydować może wiele usterek, które można usunąć w terminie dwóch dni od pierwotnego badania. Wówczas przedstawiciel TDT musiałby rozstrzygnąć, kto ma rację (tego typu kompetencje mają wyłącznie sądy), a nieuczciwy kierowca zyskiwał sposobność do zaliczenia przeglądu za darmo...

Przypominamy, że w krytycznym tonie o propozycji nowych przepisów wypowiedzieli się również przedstawiciele Związku Powiatów Polskich.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy